Taaak, szczególnie gdy masz zataszczyć grę z 80-160 krążkami z litego drewna do pubu. Już próbowałem zabierać na spotkania Tide of Iron.rattkin pisze:W przypadku takich gier, akurat im cięższy żeton tym lepszy.
Dzięki, zostanę przy sklejce.
Taaak, szczególnie gdy masz zataszczyć grę z 80-160 krążkami z litego drewna do pubu. Już próbowałem zabierać na spotkania Tide of Iron.rattkin pisze:W przypadku takich gier, akurat im cięższy żeton tym lepszy.
Może wcześniej arena służyła do walki "żywych" gladiatorów/zwierząt?sorfal pisze: - Temat:
Autorzy mocno starają się, żeby dopasować temat do mechaniki. Z jednej strony, kiedy czyta się instrukcję, nie można zaprezentowanemu przez nich rozwiązaniu nic zarzucić, z drugiej niestety trzeba przyznać, że w trakcie rozgrywki temat się „odkleja”. I co mnie dotknęło (do żywego!): na planszy są czerwone pola – plamy krwi - i widać tam jakieś trupie kości. Jakie kości, skoro niszczymy kalaryty, a przywołane „byty” są niematerialne?!
Jako supportShogman pisze:Może wcześniej arena służyła do walki "żywych" gladiatorów/zwierząt?sorfal pisze: - Temat:
Autorzy mocno starają się, żeby dopasować temat do mechaniki. Z jednej strony, kiedy czyta się instrukcję, nie można zaprezentowanemu przez nich rozwiązaniu nic zarzucić, z drugiej niestety trzeba przyznać, że w trakcie rozgrywki temat się „odkleja”. I co mnie dotknęło (do żywego!): na planszy są czerwone pola – plamy krwi - i widać tam jakieś trupie kości. Jakie kości, skoro niszczymy kalaryty, a przywołane „byty” są niematerialne?!
I chyba tylko na dwóch graczy to to się może nadawać. Opcja na czterech to bite dwie godziny festiwalu losowości (czy też przypadkowości). Znajomość deków przeciwnika nic tu nie zmieni (chyba że na gorsze, bo daje iluzję jakiejś kontrolowalności)rattkin pisze:TK wymaga trochę ogrania od obydwu graczy, dopiero potem rozwija skrzydła.
Tu pełna zgoda. Ja w TK w więcej niż dwie osoby już na pewno nie zagram. Zobaczymy, czy po większym ograniu będzie miała szanse mierzyć się z NH.rattkin pisze: Faktycznie, 3 pozostałych graczy już przewidywać się nie da i gra zamienia się w przypadkową rozgrywkę, podobnie jak np. NHex czy Tezeusz. W ogóle dobrych gier na większa liczbę graczy, które nie są grami euro, jest niewiele
Przy czym NH i Duke śmigają już od pierwszych gier, TK to męczarnia ogarniania "patternów" i kolosalny downtime z tym związany. Jestem ciekaw, jak (i czy w ogóle) zmienia się to z czasem.KubaP pisze:Dla mnie bardzo dobra, dwuosobowa gra, skojarzenia z The Duke i Neuroshimą Hex. Fajny tytuł dla ludzi lubiących podobne, konfrontacyjne, dwuosobowe trochę szachowe, trochę losowe pojedynki.
Hm... Nie wiem, nie odczułem jakiegoś super downtime'u, grałem dwa razy - raz najprostszy możliwy wariant (wybij przeciwnika) z żółtodziobem, jak ja, gdzie mecz trwał około 35-40 minut i zakończył się wynikiem chyba 19:14, a potem w wariant z celami z Verdianą, która w 10-15 minut rozniosła mnie 9:0. Zgadzam się jedna, że Veridiana mówiła, że pudełkowe 30 minut może być przegięciem i że jej zdarzały się partie dwugodzinne (sic!)Leser pisze:Przy czym NH i Duke śmigają już od pierwszych gier, TK to męczarnia ogarniania "patternów" i kolosalny downtime z tym związany. Jestem ciekaw, jak (i czy w ogóle) zmienia się to z czasem.KubaP pisze:Dla mnie bardzo dobra, dwuosobowa gra, skojarzenia z The Duke i Neuroshimą Hex. Fajny tytuł dla ludzi lubiących podobne, konfrontacyjne, dwuosobowe trochę szachowe, trochę losowe pojedynki.
Ja do tej pory w grze dwuosobowej, ani razu nie zszedłem poniżej godziny, nawet w wariancie startowym, przy czym nie miałem subiektywnego odczucia nieadekwatności downtimu (czyli mówiąc prościej nie miałem wrażenia, że ja lub przeciwnik paraliżujemy więcej niż wynikałoby to ze stanu rozgrywki).KubaP pisze:Hm... Nie wiem, nie odczułem jakiegoś super downtime'u, grałem dwa razy - raz najprostszy możliwy wariant (wybij przeciwnika) z żółtodziobem, jak ja, gdzie mecz trwał około 35-40 minut i zakończył się wynikiem chyba 19:14, a potem w wariant z celami z Verdianą, która w 10-15 minut rozniosła mnie 9:0. Zgadzam się jedna, że Veridiana mówiła, że pudełkowe 30 minut może być przegięciem i że jej zdarzały się partie dwugodzinne (sic!)Leser pisze:Przy czym NH i Duke śmigają już od pierwszych gier, TK to męczarnia ogarniania "patternów" i kolosalny downtime z tym związany. Jestem ciekaw, jak (i czy w ogóle) zmienia się to z czasem.KubaP pisze:Dla mnie bardzo dobra, dwuosobowa gra, skojarzenia z The Duke i Neuroshimą Hex. Fajny tytuł dla ludzi lubiących podobne, konfrontacyjne, dwuosobowe trochę szachowe, trochę losowe pojedynki.
No właśnie, obejrzałem recki na Youtubie, poczytałem i gra mnie przekonala, mam ją na celowniku...Bea pisze:Zgadza się. Ciekawa jestem ile osób teraz sięgnie po grę z przekory lub żeby się przekonać, czy faktycznie jest tak bardzo zła, czy Wookie przesadził. Gdyby po prostu powiedział, że gra jest słaba i podał konkretne, rzetelne uzasadnienie, zamiast robić złowrogie miny i używać kpiącego tonu z którego wylewała się wręcz złość, to wiele osób faktycznie uznałaby, że gra jest niewarta uwagi. A tak, to stwierdzamy, że "coś tu śmierdzi" i trzeba grę dokładnie obejrzećKiran pisze: Wooki nie mógł stworzyć lepszej reklamy dla nowego dzieła Chvatila,Wookie zrobił Chvatilowi świetną reklamę!
Tak czułem, że ktoś wyda tę grę po polsku. Z jednej strony dobra wiadomość, bo moim zdaniem jest to świetna gra, do tego zależna językowo. Z drugiej strony kupowanie Tash-Kalar w rodzimej wersji to ryzyko. W tym roku powinien wyjść pierwszy dodatek z 2 nowymi taliami, w przyszłości jest szansa na kolejne, a jak to jest z wydawaniem dodatków po polsku każdy wie. Poza tym przy tej ilości tekstu na kartach na 99% pojawią się jakieś babole w tłumaczeniu.mulek18 pisze:Nadchodzi polska wersja od Rebelahttps://www.facebook.com/GamesFanatic?fref=ts