Krwawisz pisze:
- Fajter - to słowo w pierwszej fali produktów wzbudziło największe kontrowersje. Zdecydowałem się na nie z dwóch powodów: 1. takie słowo istnieje w języku polskim i idealnie oddaje charakter zawadiackiego wojownika goblinów, walczącego zaciekle w pierwszej linii.
W jakim słowniku języka polskiego występuje słowo 'fajter' i z jaką definicją? Pytam serio, bez złośliwości. Jak dla mnie 'fajter' to słowo, które występuje co najwyżej w ustach p. Szaranowicza, z polszczyzną ma niewiele wspólnego. Ale jeśli jest jakiś autorytet językowy, który je umieszcza w słowniku, to chętnie się dowiem.
2. A dlaczego nie bojownik/wojownik/siepacz/tarczownik/zadymiarz itd? Ponieważ wszystkie te słowa dużo lepiej pasują do innych jednostek, innych frakcji.. Summoner Wars to ponad 800 unikalnych kart. Każda z nich ma swoją unikalną nazwę (vide Warrior - Fighter) i do każdej unikalnej nazwy musimy dopisać równie unikalną nazwę polską - niestety j.polski jest w tym temacie nieco bardziej ubogi. Stąd też Fajter.
Argument moim zdaniem nietrafiony z kilku powodów. Po pierwsze, w oryginalnej wersji językowej nazwy nie są unikalne (Fighter występuje w kilku taliach, nie jestem pewien ale Warrior chyba też) - nie rozumiem czemu polskie wydanie miałoby tu kategorycznie zabraniać takiej sytuacji.
Po drugie, gra cały czas się rozwija, pojawiają się nowe talie i nowe jednostki, a więc nie ma gwarancji, że jeśli raz użyjemy np. 'Siepacza', to za rok czy półtora nie pojawi się karta, do której to słowo będzie lepiej pasowało. Takie podejście do 'unikalności' nazw jest więc na dłuższą metę skazane na porażkę, a próba sztywnego trzymania się go rodzi jedynie problemy, które wszyscy właśnie widzimy.
Po trzecie, argument o ubogiej naturze języka polskiego niestety świadczy tylko i wyłącznie o słabej jego znajomości. Jest tym bardziej śmieszny, że sam na poczekaniu byłeś w stanie stworzyć pięć innych propozycji.
- Violet jako Fiołek - tutaj będę też bronił przyjętej nazwy. Zauważ, że kilku Czempionów Płaszczy ma imiona, które wyraźnie wskazują iż są pseudonimami - vide Sztylet. Violet też jest pseudonimem. Po polsku mamy Fiołka bo: 1. tak też ten wyraz można przetłumaczyć 2. Doskonale komponuje się z ubraną na fioletowo, "delikatną" kobietą
Tu nie ma czego bronić, bo sam przyznałem, że to jest czysto subiektywna opinia z mojej strony.
Przyjęliśmy sobie na początku taki cel, żeby jak najbardziej ujednolicić wymowę i polski zapis
wszystkich kart w rodzimej edycji SW. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której na turnieju każdy gracz w zupełnie inny sposób wymawia nazwy kart, a także chcieliśmy, żeby nasza wersja była wersją autentycznie polską a nie tylko "polskawą".
Idea bardzo szczytna, ale niestety z góry skazana na porażkę - niezależnie od tego, jak zapisać dane słowo, zawsze znajdzie się jakiś wyjątek regionalny, dialekt czy po prostu indywidualny sposób wymowy. To jest podstawa językoznawstwa. Żeby daleko nie szukać - w obecnym zapisie imię czarownika elfów bez problemu można wymawiać 'po polsku' zarówno jako 'Abuła', jak i 'Abła' (a pewnie i inne wariacje by się znalazły jakby dłużej pomyśleć) - i żadna forma nie jest 'właściwsza'. Tym bardziej, że nazwy własne w klimatach fantastyki bywają bardzo egzotyczne, w języku angielskim jest równie dużo (a pewnie nawet i więcej) wariantów wymowy każdego imienia z Summoner Wars. Nawet pracownicy Plaid Hat Games i autor gry w swoim radiu internetowym bardzo często mają różne pomysły na wymowę co ciekawszych imion.
Dlatego też uprościliśmy wiele egzotycznie brzmiących i trudnych do wymówienia nazw własnych z wszystkich frakcji. Problem pojawił się przy nazwiskach, gdzie miałem wybór między porzuceniem początkowej idei, a podporządkowaniem się powyższym założeniom.
Podobnie jak z tym nieszczęsnym Fajterem jako unikalną nazwą - jeśli założenie, które przyjmujesz okazuje się generować więcej problemów, niż rozwiązań, to należy zmodyfikować założenie, zamiast szukać kolejnych mniej lub bardziej wydumanych metod na trzymanie się wewnątrz sztucznie wytworzonych ramek.
Postanowiłem zachować spójność i spolszczyć również nazwiska. Zdaje sobie sprawę, że nie wszystkim musi się taki zapis podobać, ale muszę być tutaj konsekwentny.
O to właśnie chodzi, że nie musisz - sztywną konsekwencję trzeba zachować przy regułach gry. Przy sprawach takich, jak nazwy, imiona i inne elementy bajkowego, zmyślonego świata to w żadnym wypadku nie kwestia sztywnego trzymania się zerojedynkowej formuły, a kwestia czysto artystyczna - to musi, łopatologicznie mówiąc, ładnie wyglądać.
Będę mocno nad tym myślał i jak coś wymyślę, to na pewno się podzielę

Nie chciałbym, żebyście potraktowali powyższy wpis jako chęć obrony za wszelką cenę. Doskonale rozumiem wasze argumenty, potrafię się przyznać do błędów kiedy trzeba i zdaje sobię sprawę, że kilka rzeczy można było rozwiązać lepiej. Mam nadzieję, że nie skreślicie serii Summoner Wars po polsku, a przy kolejnych dodatkach postaram się, żeby dać wam jak najmniej powodów do dyskusji tego typu

.. Pozdrawiam [/quote]
Bardzo się cieszę, że do autora trafiają uwagi i argumenty - nie ma co tkwić murem za swoim widzimiesiem na szczycie wieży, warto zrewidować swój punkt widzenia. Sęk w tym, że tu się nie da nic wymyślić - karty wydrukowane i koniec...
To jak wytłumaczysz obecność "u" w "Loveguard"?
Albo 'w' zamiast 'ł' w przypadku Szykwa albo Miti Mumwai? Nawet, gdyby przyjąć za zasadne (czego nie przyjmuję, jak powyżej) założenia o konsekwencji i dyktowaniu graczom jedynie słusznej metody na wymawianie tych zmyślonych imion, to niestety w praktyce okazuje się, że to okupione krwią i potem założenie jest za przeproszeniem o kant. To jest chyba najsmutniejsze - celem konsekwencji podjęto kontrowersyjne i moim zdaniem błędne decyzje, a konsekwencji jak nie było, tak nie ma.
Pamiętajcie, że pracując (praktycznie samemu) tłumaczyłem wszystkie dostępne w tamtej chwili karty na raz.
Wydaje mi się, że tu jest niestety pies pogrzebany. Tłumacze nie bez przyczyny pracują w grupach, mają korektorów, redaktorów, konsultantów albo chociażby jakiegokolwiek innego człowieka, którego można zaczepić i zapytać po prostu 'czy to dobrze wygląda?'. To nie jest kwestia dumy, wykształcenia, znajomości języka czy zmysłu estetycznego - pracując tylko i wyłącznie samemu, nawet najlepszy językoznawca prędzej czy później urodzi jakieś łozizmy.