![Smile :-)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Moim zdaniem, pomimo swojego wieku, gra nadal trzyma klasę. Tak więc Firensky - możesz spokojnie grę odpalać, bez obaw, że czar młodości pryśnie. Jeżeli chodzi o mnie, to ostatnią grę przy stole zagrałem prawie 25 lat temu. Wtedy gra przytłaczała skomplikowaniem, czasem gry itp. Pamiętam, że planszę trzeba było chować pod łóżkiem, żeby dokończyć innego dnia... heh to były czasy... Od tamtego czasu dość sporo razy udawało mi się pograć na stronie gilara, dopóki serwer nie został zamknięty, ale to też już było prawie 10 lat wstecz. I wtedy gra już miała sens - ogarniałem wszystkie niuanse, byłem w stanie dokonać długofalowego planowania. I w ostatni piątek również udało się to powtórzyć. Tyle, że na dzień dobry powiedziałem kolegom, że mam czas grać tylko do 2:00. A że tłumaczenia było sporo, to i czas samej gry skurczył się do 4 h.
W trakcie tłumaczenia i pierwszej rundy Ryu i Marcin byli w szoku i starali się ogarnąć w tym uniwersum. Fakt - poszła ona dość topornie i wszędzie paraliż decyzyjny. Ale kredyty zostały nabrane, cała kasa poszła w inwestycje (fabryki, magazyny, statki itp) i od drugiej, trzeciej tury gra szła aż miło. Nie było kasy na wydatki, więc chłopaki skupili się na jej zarabianiu a gra nabrała tempa. Po 1:00 w nocy byliśmy po 6 rundach, więc podjęliśmy decyzję, że gramy jeszcze 2 rundy - jedną na ostateczne zakupy jedną na ostateczną sprzedaż. Co ciekawe, Ryu jako jedyny był rozsynchronizowany. On w przedostatniej rundzie zrobił ostateczną sprzedaż, więc w ostatniej rundzie poleciał pusty na Mu Herculis, żeby jak najwięcej wyciągnąć ze sprzedaży statków. A my nabijaliśmy "karniaki" za sprzedaż statków w Beta Hydri - coś za coś, ceny towarów dobre, ale statki tanie...
Co do mechaniki gry: fakt, ilość rzutów kością trochę trąci myszką - np. rzut na inicjatywę możnaby spokojnie ograniczyć wyłącznie do wyłożonej kasy. Ale pozostałe rzeczy można ograniczyć inwestycjami. To że ja pożałowałem 40 HT na nową załogę statku z modułem pasażerskim, to już mój problem. I mój problem, że rzucałem 11-tki i 12-tki na 2K6. Ale to raczej kwestia podejścia do losowości - jak mi Wajwa tydzień temu w Goa (typowym euro) założył kolonię mając farta w kartach i wygrywając grę, to mogłem tylko patrzeć i uśmiechać się. Albo mścić się na Wajwie w Brassie, jak na 3-ciej przędzalni na rynku zamorskim ciągnie -4
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
![Very Happy :-D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Aha - zagraliśm wersję pokojową - czyli standardowy scenariusz, z 1 statkiem typu Klarnet na starcie. Tak więc gra była czysto ekonomiczna: żadnych bitew, sabotaży itp. Coś dla fanów euro. Drugi wariant - korporacje - bardziej zalatuje ameritrashem: przechwytywania, bitwy, przemyt i tony, tony kostek - tak więc każdy może wybrać to co lubi. Ja mogę grać w oba warianty - trzeba tylko poczekać, aż aron.eczek się przełamie i zaimplementuje korporacje (http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... &start=525).