Pewnie więcej mogłyby tu powiedzieć osoby związane ze sklepami (liczby!), ale taki trend daje się zawuażyć. No i jeszcze warto wspomnieć o pozytywnej - bądź co bądź - roli Magii i Miecza oraz Monopoly, sentyment do których przetrwał u wielu osób w na tyle silnej postaci, że łatwiej było ich potem wciągnąć we współczesne gry.
U nas było tak:
- zabrałem MiM na działkę (lato 2006), graliśmy ze znajomymi, było fajnie, choć nieco zbyt długo. Ktoś zauważył, że widział kiedyś u kogoś fajne nowe gry, jacyś Osadnicy, czy coś takiego....

- styczeń 2007 - otwieram urodzinowy prezent od tejże ekipy... patrzę... a to Osadnicy z Catanu!. Po pierwszych partiach byliśmy wniebowzięci. Od razu zakupione zostały dwa kolejne egzemplarze
- wiosna 2007 - zaczynam interesować się planszówkami. Trafiam na g-p.pl i to forum, znajduję REBELa w Gdańsku, czytam wszystkie recenzje i świat planszówek mnie najzwyczajniej w świecie wsysa. Zaczynam się nakręcać na pierwsze zakupy, bo choć Osadnicy wciąż nas kręcą, chciałoby się coś nowego...
- lato 2007 - pierwsze zakupy. Te trafione (Mare Nostrum, Wsiąść do Pociągu:Europa, Wysokie Napięcie) przeplatają się z nieudanymi (Bonaparte, Inwigilacja, Bohnanza na prezent dla kolegi). Trafiam też na pierwsze spotkania planszówkowiczów. W czasie wyjazdów wakacyjnych kolejnym ekipom znajomych pokazuję Osadników - jedna para następnego dnia po powrocie nabyła w podstawkę z dodatkiem

A dalej to już wiadomo....
Polowanie na kolejne gry ("Jeszcze tylko ta jedna..." , "Kurczę, brak mi czegoś na dwie osoby..." itp), granie ze znajomymi (tym razem pokazywanie, że są inne fajne gry, niż Osadnicy), regularne śledzenie nowości w światku.
Ostatnio skrzywiam się w kierunku gier wojennych - moja wishlista na BGG w 2/3 to własnie raczej wargames