Udało mi się wczoraj trochę ograć grę, więc wrzuce swoje parę groszy. Zagraliśmy około 1/4 gry (jesteśmy na 15 z 60 dni), spotkanie trwało 6h (rozłożenie, złożenie, samo granie i jakieś 20 min zjedzenia obiadu).
O ile początek nie urywał niczego tak muszę przyznać, że z każdą chwilą coraz bardziej czułem jak dobra jest to gra, aż do efektu jak szedłem wczoraj spać i miałem takiego "kurde, zagrałbym znowu".
To tak po kolei:
Wykonanie
Bardzo wysoki poziom i widać, że zostało przemyślane. Jedna z fajniejszych wyprasek jakie widziałem. Podział na pare z nich, z czego wszystkie są wyciągane w pełni i używane. Jednocześnie pełnią rolę podajników na żetony. Lepiej niż w większości gier, ale można to było wykonać lepiej - przedmioty niby są pod kątem, ale i tak niewygodnie się je wyciąga i słabo je widać. Dziur na żetony jest za mało, no i do tego całość jest po prostu jedna wielką wypraską. Wygodniej byłoby to podzielić na dwie części. Na drobny minus karty - trochę cienki. Nie ma absolutnej tragedii, ale widywałem lepsze. Plusem w tym minusie jest to, że realnie gramy tylko deckami postaci - pozostałe tylko się dodyka. Ogromnym plusem byłby też klaster na mapę oraz lokacje - wpychasz w nie karty i się poruszasz po tym. Tyle tylko, że ON JEST NA STYK. Karty wchodzą do niego zgięte. Naprawdę smutno mi patrzeć jak tak dobry pomysł został tak spartolony. Liczę, że to kwestia tylko mojego egzemplarza. Figurek jest masa i są bardzo ładnie wykonane, ale niestety sundrop średni. Moim zdaniem nie było warto do niego dopłacać. Wiadomo autor nie ma takiego doświadczenia jak AR, ale to wygląda trochę lepiej niż sundrop w Lords of Hellas, a do najnowszych dzieł AR nie ma podjazdu. Co ciekawe kart nie ma tony, nie czułem, żeby było ich mało, nie czułem też jakiegoś wielkiego ogromu (np Etherfields). Tutaj jest po prostu spoko. Wszelkie żetony i przedmiot - dobra grubość tektury, ładne wykonanie. Dodatkowo ulepszacze do broni mają wcięcia (a bronie wypustki) na dopasowania. Fajny pomysł. Graficznie bardzo mi się podoba gra. Surowe średniowiecze, ładny art kart i grafik. Za to na pewno duży plus. No i zostaje hmm księga potyczek/misji - ogromny tomisz na którym rozgrywamy misje. Robi ogromne wrażenie i na pewno wiele kosztował w produkcji
Całościowo patrząc na wykonanie uznałbym, że jest dobrze/bardzo dobrze. Są mankamenty większe (klastery), mniejsze (grubość kart i sundrop), ale znowu gra na pewno nadrabia grafiką i dobrymi pomysłami w kwestii ułożenia w pudle i na stole.
Czysta Mechanika (bez fabuły)
To jest chyba pierwszy realny open-world, który w pełni ogrywam i tak mogę nazwać. Owszem Tainted Grail dał podwaliny pod to, ale tutaj jest po prostu wszystko zrobione lepiej. Mamy wóz, którym jeździmy po mapie jako drużyna (coś jak mapa z Etherfields, ale tutaj jest tego o wiele więcej i je się po prostu zapamiętuje), mamy misje/potyczki, które rozgrywamy na ogromnej księdze (coś jak Gloomhaven szczęki lwa), mamy lokacje, które odzwierciedlają miejsca z mapy (czyli idać do miasta, które jest na M5 na mapie wchodzę do miejsca gdzie jest 6 lokacji L1-L6). W lokacjach handlujemy, robimy proste questy (typu parę paragrafów), czasem się trafi nawet potyczka (walka na księdze). Jest to bardzo dobrze przemyślane i bardzo fajnie się w to gra. Powiem szczerze naprawdę nie mam się do czego chyba przyczepić mechanicznie, bo wszystko działa poprawnie. A nie dobra, jedna rzecz mi się przypomniała. To jest open-world, to jest RPG - JEST CRAFTING. Owszem działa to fajnie, ale moim zdaniem jak na taką grę jest trochę przekombinowane. Surowców jest masa (chyba 12?), do tego musimy ulepszać nasz wóz, aby robić co lepsze rzeczy. Jest to realistyczne, jest to fajne, ale znowu mnie lekko przytłaczało ilością składników i opcji. Podobnie ekwipunek - ubrać się możemy od stóp do głów niczym w Diablo, ale do tego dochodzą jeszcze smary na bronie, runy, bomby, mikstury itd Może to kwestia momentu i dalej są o wiele potężniejsze potwory, na które będziemy musieli te rzeczy obowiązkowo kupować i robić. Może to kwestia zwiększenia poziomu trudności (gramy na domyślnym). Nie wiem, ale oboje olaliśmy totalnie większość rzeczy szukając po prostu lepszej broni, zbroi i hełmu. Walki działają trochę podobnie jak w gloomhaven. Mamy talie karty, mamy rękę, Karta jest podzielona na górę i dół, tylko tutaj dół to zawsze reakcja na coś (atak przeciwnika, atak sojusznika by mu pomóc, zwiększenie siły naszego ataku itp). Inicjatywa jest z cech postaci, a nie kart. Działa to fajnie, intuicyjnie i no po prostu fajnie się przy tym człowiek bawi. Na początku nie byłem przekonany do systemu (broń mówi ile masz kości, karta mówi na jakich wartościach trafiasz, liczysz trafienia i sumujesz z cechą jakiej użyłeś do ataku), ale po czasie wydaje mi się, że to optymalność między zabawą w grze w jakieś taktyki, a jednak przechodzeniem jej w ludzkim czasie.
Przepięknym uczucie jest jak wchodzi się do nowego miasta albo robi głównego questa i nagle odpala się lawina zdarzeń - na mapę ląduje pare nowych kart do odkrycia, w karczmie pojawia się więcej zleceń. A człowiek ma takie tylko "no kurde ja chce to wszystko przejść i sprawdzić!". Cała oś i fabuła kręci się w około mitycznych 60 dni. Tyle jest na skończenie głównej fabuły, ale gra ostrzega podczas zadań głównych do kiedy należy je skończyć, aby się wyrobić. Im więcej robicie rzeczy pobocznych tym lepsze będziecie mieli postacie, ale jednocześnie tym szybciej czas mija. Tenże właśnie biegnie poprzez podróżowanie po mapie (a zadania poboczne są w innych miejscach), wykonując czynności związane z fabuła (główna czy to poboczną) oraz podczas pracy (typu poświęć X dni, aby dostać X monet). Z jednej strony to super rozwiązanie, które stopuje nas przed robieniem wszystkiego i wymaxowania swoich postaci oraz jednocześnie narzuca nam bat, by iść do przodu, ale z drugiej jako osoba, która zawsze czyści znaczniki na mapie i robi wszystkie rzeczy poboczne przed daniem głównym mam duży problem, że coś mnie ominie. Postanowiliśmy przy stole, że może sobie damy jakieś homerule na to, by jak najbardziej grę odkryć, ale to będziemy na bieżąco modyfikować.
Tak więc podsumowując - jest bardzo dobrze i nie widzę za bardzo pola do przyczepienia się.
Fabuła
Fajnie napisana, nie jest to poziom Tainted Grail, gdzie widać, że zajmował się tym zawodowy pisarz, ale przyjemnie się to czyta. Jedyne do czego mam zarzuty, to, ze jest to stylizowane na Niemczech. Czemu nie nasze polskie klimaty

Na szczęście czuć to tylko po imionach postaci, ale dalej... W każdym wypadku jest dobrze, nie ma się do czego przyczepić.
Ilość graczy/downtime
Gramy we 2 osoby i jest wg mnie optymalna liczba (nie lubię grania solo). 3 wg mnie wciąż okej, ale czwarta jak jest zbędna. Nie oznacza to w żaden sposób, że nie należy grać we 4 osoby. Domyślam się, że frajda pewnie w takiej liczbie graczy jest największa - lepsze zagranie postaci, każdy ma swoją rolę, dodatkowo masa dyskusji nad stołem. Jednak taka gra zwiększa też stanowczo czas gry (ruchy gracza w potyczkach nie są długie, bo to zagranie po prostu 2 kart), a ja jestem osobą, która lubi jednak sprawnie gry przechodzić. Szczególnie tego typu. Także moim zdaniem gra się broni na każdą liczbę graczy, ale im mniej tym lepiej.
Podsumowanie
Łowcy 1492 ogromnie mnie zaskoczyli. Nie grałem w poprzednią część, więc nie porównam, ale po tych 6h już wiem, że to jedna z najlepszych gier RPG na planszy jakie grałem. Bawię się wyśmienicie i chcę więcej. Ma ona mankamenty (głównie w wykonaniu), ale lista zalet jest po prostu o wiele większa, więc o wadach się szybko zapomina. Gorąco polecam i dla mnie to takie 9/10
