
No i stało się - nadszedł ten moment w życiu, w którym musiałem zacząć używać okularów do czytania. Najważniejsze było przyznanie się przed sobą samym, że wzrok naprawdę już mi się pogarsza. Że te drobne literki na kartach to się rozjeżdżają nie dlatego, że jestem zmęczony, albo z powodu słabszego oświetlenia. Lekarz medycyny pracy zapytał tylko ile mam lat i spuentował, że między 40 a 50 rokiem życia to zupełnie normalne zjawisko.
A wzrok miałem zawsze "sokoli". Dlatego myśl, że mógłbym nosić okulary, była dla mnie szalona. No ale czas spojrzeć prawdzie w oczy: bliżej mi już do pięćdziesiątki i taka jest kolej rzeczy, nie ma się co oszukiwać.
Pierwsze założenie okularów na nos to był szok, możecie sobie wyobrazić. No ale nagle wszystko stało się wyraźne, czytelne, większe. Nie trzeba było odsuwać od siebie karty, bo nawet z bardzo bliskiej odległości, napisy były ostre. Skończyło się domyślanie się co jest na karcie. Nawet ustawienia monitora zmniejszyłem, bo od jakiegoś czasu pracowałem na 110%


A ci, którzy już noszą: jakie są Wasze doświadczenia z okularami "do czytania"? Walczyliście z tym, czy nie bardzo? W jakim wieku zaczęliście nosić? O to jak bardzo poprawił się Wasz komfort widzenia, nie pytam, bo to oczywiste.