Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 585
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 150 times
Been thanked: 368 times

Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Poochacz »

Niech się święci 1 Maja! Za oknem pogodny poranek to kawka w dłoń i skrobiemy.


Nowość:

V-Sabotage - póki co tylko trening i część jednej misji ale z zasadami nie miałem problemu bo przeszedłem już cały klon V-S - Assassin's Creeda. Na plus fakt że można tu sobie grać pojedyncze misje co w AC nie było możliwe. Mam wszystkie dodatki fabularne więc regrywalność ogromna ale figurki kuszą, oj kuszą...


Powrót:

Horror w Arkham LCG - miałem nie wracać do Arkham tylko dla odmiany ogrywać Władcę ale na tyle wróciły dobre wspomnienia że znów sobie złożyłem zestaw 😂 Wstyd przyznać ale "Noc Fanatka" skopała mi tyłek. Widać długotrwałą przerwę w graniu. Jenny w filmowym stylu chcąc wyczyścić drogę Rexowi wysadziła się w powietrze razem z 4 wrogami ale pierdołowaty reporter nie zdał ostatecznego testu i zginął. Trzeba będzie robić talie od nowa.


Stali bywalcy:

Churchill - rozegrana kampania solo na 3 ręce no i niestety nie widzę tego. W porównaniu do typowych gier wojennych tu nie mam frajdy z grania w pojedynkę. Krótko mówiąc: to świetna gra i czuć pewnie to przeciąganie liny ale wtedy gdy ma się komplet ludzi do grania. Solo - bardzo słabo. Gra poszła na bazar.

Halo wieża - zazwyczaj poświęcam tej grze tylko ogólną wzmiankę że była grana. Tym razem coś więcej bo i gra na więcej zasługuje. Mimo że już jakiś czas stoi u mnie na półce to wciąż regularnie wchodzi do gry i ciągle bawi. Nawet jeszcze nie ruszyłem czerwonych scenariuszy a już zamówiony jest dodatek Turbulencje który doda jeszcze więcej dobrego. Jak przypomnę sobie ile HW kosztowała to chce mi się śmiać.

Middara: Unintentional Malum Act I - po 7 miesiącach grania dotarłem do epilogu tego kolosa. Co mogę więc napisać? Dla mnie to top 3. Chyba najlepszy dungeon crawler. Story jest epickie, każdy scenariusz może skutkować innymi rozwiązaniami a sama księga ma prawie 500 stron. Zabawa buildami wciąga i za pomocą broni i umiejek możemy stworzyć kogo tylko chcemy. Muszę jednak wskazać 2 wady. Pierwsza to długość gry. Jak dla mnie jest o jakieś 20 procent za długa. Niektóre walki są niepotrzebne (z niektórymi bossami walczymy 2 razy) i sztucznie przeciągają całą kampanię. Miałem po prostu przesyt a wiadomo że trzeba grać bez większych przerw żeby nie zapomnieć co tam robimy. Drugi minus to walki z bossem oderwane ZNACZNIE poziomem od zwykłych potyczek. Walka z Aisling to rzeźnia i nie wiem czy komuś się udało pokonać ją w sposób konwencjonalny. Wiem że była jakaś errata nawet żeby to poprawić. W kolejne akty już nie idę chociaż fabuła nie jest tu zakończona - jak dla mnie Middara osiągnęła już apogeum swojej oceny i nie chcę jej niszczyć graniem na siłę.

Sentinels of the Multiverse - mam nadzieję że w trudniejszych środowiskach gra stanie się bardziej wymagająca. Póki co we Freedom Tower pokonałem trójką Legacy - Ra - Tachyon już 5 wrogów i nawet przez chwilę nie było wyzwania.

Suwałki Gap 2025 - w tym scenariuszu próbowałem siłami NATO wyprzeć ruskich z przesmyku suwalskiego. Od samego początku szło całkiem nieźle. Na wysokości Sokółki metodycznie wypychałem wrogie siły w stronę Białorusi. Po raz kolejny jednostki francuskie związały walką ruskich pancerniaków w okopanym litewskim Alytus. Rosyjskie czołgi zagrożone kontratakiem na Kaliningrad były zmuszone cofnąć się na swoją granicę. Największe walki toczyły się w Suwałkach i w lasach nieopodal Szypliszek. O ile udało się utworzyć kocioł wokół Suwałk i zniszczyć wszystkie znajdujące się tam wojska to nie udało się oczyścić autostrady Via Baltica w pobliżu trójgranicy. Głównego celu nie udało się osiągnąć ale putinowskie oddziały prócz dwóch-trzech ośrodków zostały zdziesiątkowane. Emocje do ostatniej akcji.

Władca Pierścieni LCG - za trzecim razem udało się uciec z Dol Guldur ale grając na dwie osoby. Będę jeszcze próbował solo ale to już w tak zwanym "międzyczasie". Po zapoznaniu się z Core Boxem wziąłem się za scenariusze od NinjaDorg ale Stary Las dał mi popalić. Z początku w miarę kontrolowałem postęp ale talia spotkań w której jest i Ufthak i Górskie Trolle i Brzęczyrogi i Pomiot Ungolianty wyrzuca tylu mocnych wrogów że coraz trudniej jest sobie z nimi poradzić.


Pozostałe: Wsiąść do pociągu Europa, CoraQuest, Votes for Women


Gra miesiąca: Suwałki Gap 2025

Gdyby liczyć całokształt miesiąca to wygrałaby Middara. Ale co z tego skoro jedna partia Suwałek wystarczyła do zgarnięcia tytułu. Jedna ale za to niezapomniana. Dla takich epickich chwil gra się w planszówki.
Awatar użytkownika
siekan
Posty: 440
Rejestracja: 28 gru 2014, 09:47
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 7 times
Been thanked: 35 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: siekan »

PODSUMOWANIE MIĘSIĄCA:

To chyba moj najlepszy planszowy miesiąc. Udało się rozegrać 25 partii, same mięsiste tytuły:

Nemesis (3 gry) - sama gra jest super, daje bardzo fajne emocje. Mam niestety dalej problem z tym odpadaniem wczesniej, co na przykład mocno udzieliło się jednemu z graczy w prawie każdej grze [6,5 / 10]

Clash of Cultures (1 gra) - bardzo dobre 4x (dla mnie troche 3,5x - ta eksploracja jest srednia. Brakuje czegos wiecej po odkryciu kafelka). Cała reszta, oprawa wizualna i rozbudowa miast, jest bardzo dobra [7/10]

Cyklady (1 gra) - pomimo tego, że to area control z mocnym klimatem, to czuje ze ma sporo z eurasków - szczegolnie to planowanie na koncu jak w jednym ruchu praktycznie z niczego wygrać gre 🙂 dobra gra i zagram, ale inne AC stawiam troche wyżej [6,5/10]

Diuna Imperium - Powstanie (1 gra) - o jakie to jest dobre! To jak frakcje podczas gry staja sie asytemtyczne dzieki budowie talii jest wspaniałe. Po grze tylko ciagle myslalem co tu zrobic inaczej, jak inaczej sie rozwinac nastepnym razem itp. Chce więcej 🙂 [8,5/10]

Gra o Tron (1 gra) - jedyne czego żałuję, to że zagraliśmy krótką wersję 🙂 co może wpływać na balans rozgrywki. Dalej jedno z najlepszych AC jakie są, bawię się świetnie i przebieram nogami na następne partie [9/10]

Halo Wieża (1 gra) - gralismy tylko w podstawowy scenariusz, ale mechanizm takiego coopa, by nie było syndromu gracza alfa bardzo do mnie przemawia. Wolę przygodowe coopy a ten jest bardzo optymalizacyjny więc subiektywnie zaniżona ocena [6/10]

Kaskadia (1 gra) - no i tu mam problem. Za trudna (pod kątem optymalizacji, nie pod zasad) na grę rodzinną, za prosta na planszowe spotkanie wieczoru. Wygląda super i bardzo łatwo wytłumaczyć, ale nie bardzo wiem z kim w to grać [5,5/10]

Kingdomino (1 gra) - jako zamiennik dla Carcassone i tego typu gier. Zostaje w kolekcji gier rodzinnych na pewno! [6,5/10]

Neuroshima Hex (2 gry) - jeżeli nie będę miał całego wieczoru na Rebelie czy WoP to zaproponuje z przyjemnością 🙂 Na jednej partii prawie nigdy się nie kończy 🙂 [7,5/10]

Pax Hispanica (1 gra) - bardzo chciałbym poznawać tą grę dalej, ale boje się że nie będę miał z kim 😦 Wytłumaczenie tej gry to masakra, czytanie instrukcji jeszcze grosze. Boje się, że Pamir ją wyprze ze stołu finalnie. Aczkolwiek klimat jest niesamowity, a te ataki z mgły wojny to perełka. Chociaż ta walka jest troche przekombinowana (skumać te karty na początku nie jest łatwo) [6/10]

Qwirkle (2 gry) - idealna jeżeli komuś nie chce się tłumaczyć cięższej gry. Sporo fajnego kombinowania, chociaż totalnie nie moj typ gier [- Gra o Tron (1 gra) - jedyne czego żałuję, to że zagraliśmy krótką wersję 🙂 co może wpływać na balans rozgrywki. Dalej jedno z najlepszych AC jakie są, bawię się świetnie i przebieram nogami na następne partie [9/10]

SETI: Poszukiwania Pozaziemskich Cywilizacji (1 gra) - wygląda pięknie, jest tu co robić, jest nad czym myśleć. Potrafi pod koniec się przeciągnąć i ma swoje wady, ale zalety są mocniejsze. Chcę w to grać dalej, chcę sprawdzać inne strategie. Jeden z lepszych tytułów miesiąca. [8,5/10]

Star Wars Rebelia (1 gra) - powrót po latach. Top gier ever. Świetna interakcja, z przyjemnością chce się grać obiema frakcjami, mnóstwo kombinowania, emocje. No perełka. [9/10]

Survive the Island
(2 gry) - uwielbiamy jako gre rodzinną (pomimo mnóstwa negatywnej interakcji, ale takiej, która bawi a nie złosci). Ma ten problem, że jak reszta graczy sie na ciebie uwezmie to nie masz absolutnie nic do gadania. I dalej to w niczym nie przeszkadza! Na luźne spotkania jeden z pierwszych tytułów, które bym proponował [8,5]/10]

Wojna o Pierścień (1 gra) - gra niemal doskonała. Emocje na stojąco podczas decydujących momentów i rozpamiętywanie o partii jeszcze długo po świadczą o świetnej grze. Jest duża, jest długa, jest epicka, ale chce się w to grać i grać. [9,5/10]

Zamkii Burgundii (1 gra) - jest dobrze, nawet bardzo. Nie bedzie to dla mnie główne danie wieczoru, ale żonie się spodobało a to najważniejsze 🙂 [7,5/10]

HUTAN (3 gry) - bardzo pryjemna gra rodzinna, bawiłem się dużo bardziej niż przy Kaskadii. Do tego przepieknie wygląda. Zostaje w kolekcji rodzinnej obowiązkowo! [7,5/10]

Bąbelsy (3 gry) - gramy w to z młodym. Tetris na planszy. Jedyny minus to troche dziwne grafiki (jezeli jest skierowana do dzieci, to są trochę creepy) [6,5/10]


GRA MIESIĄCA: Gra o Tron - pomimo lat, ten staruszek wciąż daje radę i wciąż latające w plecy noże wzbudzają niesamowite emocje
PODIUM: SETI, Diuna Imperium Powstanie
ROZCZAROWANIE: Kaskadia - ze względu na problem z targetem do tej gry
AxlPl
Posty: 238
Rejestracja: 26 paź 2024, 09:18
Has thanked: 62 times
Been thanked: 87 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: AxlPl »

U mnie kwiecień jest pod znakiem kart.
Łąka mega sympatyczna gra do w gry w czasie kiedy nie ma się siły ani chęci na nic innego.

Terraformacja Marsa ekspedycja Ares jakbym miała określić te gre jednym słowem było by to "uzależniająca". Nie wiem co jest w tym tytule takiego. Zarówno Kościana (swego czasu) jak i ta, są grami po które najczęściej sięgałam.

Ostium och jaka ta gierka jest cudowna (tu wklej ikonkę z serduszkami zamiast oczu). Dla mnie nie ma wad. Od grafik, przez prostotę w rozłożeniu i graniu.

Shards of Infinity . Super karcianka. Chociaż tryb z pudełka do solo, dla mnie masakryczny, miażdżycy. Dużo lepszy ten do pobrania z bgg.

Grą miesiąca jest dla mnie....Ostium . Mam Shards of Infinity oraz Aeon's End ale z tych trzech ta jedna jest tą jedyną. Rano potrafię wstać 20min wcześniej z łóżka aby pyknąć sobie jedną partyjkę przed pracą.
PS. A po pracy wlatuje Ekspedycja Ares.
PS2. Czekam aż mi ten zestaw się przeję
mordajeza
Posty: 438
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 247 times
Been thanked: 354 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: mordajeza »

W kwietniu 15 partii w 8 gier:
Spoiler:
Na uwagę zasługuje przede wszystkim wielki powrót X-winga, w której razem z synami (8 i 12 lat) zagraliśmy aż 8 partii. Ten starszy wkręcił się do tego stopnia, że zdarzało się, że po powrocie z pracy czekał już na mnie rozłożony stół i słowa "tata, już ci zbudowałem eskadrę, gramy?". Tak trzeba żyć ;)

Poza tym bardzo mnie cieszy kolejny miesiąc z Wojną o Pierścień. Gra wybitna pod każdym względem. Lubię ten oldschool.

Gra miesiąca: Tym razem Star Wars: X-wing, przez wzgląd na syna :)
CezarIXen
Posty: 72
Rejestracja: 09 cze 2014, 10:28
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 277 times
Been thanked: 113 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: CezarIXen »

Kwiecień był udany, choć wypełniony lżejszym grami, bo jednak miałem mniej czasu. Choć udała się znaleźć czas na jedną partia w civolution.

- Wondrous Creatures - 7.5/10- Druga partia przedpremierowo w znakomite połączenie leciutkiego worker placement z tableau building. Wszystko to jest pięknie wydane, więc wydaje się, że szykuje się hit na poziomie Everdell, bo tej ten sam typ i poziom gry. A prawdę powiedziawszy, podobał mi się nawet bardziej niż Everdell, bo jak dla mnie Wondrous Creatures lepiej sobie poradził z paroma aspektami, choć to już kwestia moich preferencji.

Po pierwsze wysyłanie robotników, poleca na wystawianiu pionka na mapę złożonej z hexów, a sam pionek zajmuje dwa hexy oraz gdy go kładziemy, aktywuje wszystkie hexy dokoła zawierające ikony. Ta ikony reprezentują zasoby albo typ kart i gracz ma wybór czy pobiera zasób, czy bierze kartę danego typu z rynku kart.

Lwia cześć punktów bierze się z wyścigu po różne cele, które w większości wymagają posiadania określonych rodzajów zwierząt, bo każda karta reprezentuje inne. Oraz w grze możemy zdobywać jajka tych rodzajów zwierząt, które mogą by wliczane do celów.

Choć nie samymi celami się wygrywa, bo dużo punktów dają karty, czy innych specjalne zdolności. Karty sprawiają wrażenie oferujących naprawdę dużą ilość kombosów, które po dwóch rozgrywkach wydają się naprawdę dobrze zbalansowane i każda karta potrafi coś zaoferować.

Nie mogę się doczekać premiery, bo choć z tego typu gier preferuje cięższe to ją z chęcią bym jeszcze raz przetestował


- Civolution - 9/10- Gra miesiąca - Pełna opinia w wątku gry viewtopic.php?p=1713327#p1713327 ale tutaj krótkie podumowanie z niej: "Bardzo ciekawe połączenie strategii i taktyką z dużą ilością losowości i taka samą ilością akcji i możliwości daje naprawdę udaną sałatkę punktową. Specyficzne i nie dla każdego, ale jak trafi w gusta, to jest szansa, że tam zostanie."

- Nowe horyzonty - 6/10 - Druga rozgrywka, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że tak to jest solidna gra, to dużo więcej frajdy daje mi rozwój na torze technologii niż odkrywanie terytoriów czy budowanie miast i fortyfikacji.

Co jest wielka szkoda, bo gra ma naprawdę fajne pomysły i nadal z chęcią zagram, ale szkoda potencjału. Bo sama mechanika rozwoju toru technologii jest naprawdę wyśmienita, wysyłasz robotników na różne pola, by zdobyć zasoby, by odkrywać dalsze karty na torze technologii z wyższego poziomu z lepszymi zdolnościami dla robotników, to wszystko dawało dużo przyjemności i kombinacji.

Przy tym mechanizm odkrywania terytoriów i budowania osad czy fortyfikacji gdy masz osadnika, czy żołnierza o odpowiedniej sile za drobne nagrody albo punkty wypada po prostu blado. Nie jest to zły mechanizm, ale jakoś nie przyciąga.


- Revive 7.5/10- Kolejna gra, którą grałem dokładnie drugą partię, ale tutaj rozgrywka potwierdziła, że to jest gra idealnie wpasowująca się w mój gust.

Gra ma co bardzo lubię, odkrywanie nowych terytoriów, stawianie budynków i populacji na tych terytoriach. Możliwość wyboru, za co punktujemy, to jest coś, co zawsze cenie. Do tego dochodzi wisienka na tarcie, czyli fakt, że karty można użyć na dwa sposoby oraz w trakcie gry będziemy mogli ich zdobyć więcej. Zarządzanie tymi kartami to połowa zabawy.

Jedyne minusy to czas składania i rozkładania i obawa, że asymetryczność nie jest idealnie zbalansowana oraz mam wrażenie, że gra za szybko się kończy. Reszta gry jednak wynagradza te drobne wady. To jest gra, której zakup kusił, ale niestety w tym konkurowało z civolution i przegrało ale to nadal znakomita gra.

- Brass: Birmingham - 7/10- Z tą mam ciekawą sytuację, bo z jednej strony zauroczyła mnie od pierwszej rozgrywki. Idealne połączenie interakcji graczy z ekonomią oraz budowaniem połączeń. Wszystko to trafiło w moje zainteresowania i gra mi się bardzo w nią dobrze, ale niezależnie ile bym razy grał, to nie mogę wygrać.

Zdaje sobie jakie błędy popełniłem po rozgrywce, ale w trakcie albo zbyt ryzykuje z budynkami, albo zbyt ostrożnie i znajomi bez problemu korzystają z moich błędów. Gra nadal jest genialna, ale w tej grze mój zmysł taktyczny się gubi, za co gry winić nie mogę.

- Horror w Arkham: Gra Karciana - 7/10 - Na razie tylko pierwszy wprowadzający scenariusz ze znajomymi, ale wrażenia bardzo pozytywne. Naprawdę oddano ducha tego świata. I powiem, że mocno się zdziwiłem, jak okazało się, że wiele mechanizmów z Posiadłości Szaleństwa znalazło odwzorowanie w karcianej wersji. No i same zarządzanie talią i akcjami naprawdę sprawia przyjemność. Jeszcze nie testowaliśmy budowania talli, bo graliśmy zalecanymi, więc tutaj się nie jeszcze nie wypowiem. Ogólnie bardzo dobra kooperacja.

-Miodny bzyk - 5.5/10 - Nie jest to zła gra, bo grało mi się przyjemnie. Problemem jest, że jak na to co oferuje, jest dla mnie trochę za prosta, ale też ma za dużo mechanik, by grać z początkującymi.

Niby mam tu mechanizm worker placement, ale fakt, że on służy tylko do zbierania kafli ula, trochę studzi moje zainteresowanie. Owszem jak kaflami ula stworzymy pusty hex, to uruchamiają się zdolności dokoła hexa, więc wybór kafli ma znaczenie, ale jak dla mnie za dużo przygotowań, by zrobić w miarę proste akcje.

Jak dla mnie to jest taki dziwny mix gry abstrakcyjno logiczne( bo to praktycznie jest ustawienie kafli ula) z worker placement i paroma innymi mechanikami. Efekt nie jest zły, ale do mnie nie przemawia.


-Pola kwiatów - 6.5/10- Znajomy nazwał to wielosobowy patchwork i jak dla mnie to idealnie określenie. I chyba nawet mi się podoba bardziej niż sam patchwork ale po jednej rozgrywce trudno powiedzieć.

Mamy kwadratowe plansze, mamy wielokształtne kafelki, mamy kafelki ułożone w okrąg. Różnice oczywiście są, bo nadal całkiem inna gra, która broni się sama i może dumnie stać obok patchoworka , ale dość głęboko ma korzenie w nim.

Jest tylko jedna waluta, którą są pszczoły, nimi się płaci za kafelki, na planszy polanki albo na okręgu dokoła planszy polanki. Kafelki na planszy kosztują dwa, a w okręgu kosztują tyle ile kafelek, jest odległe od żetonu słońca, gdzie pierwszy kafelek jest darmowy.

Punktuje się, za połączone fragmenty kafla tego samego koloru, bo kafel może zawierać wiele fragmentów o tym samym lub różnych kolorach. Tylko jest takim myk, że ilość punktów jest mnożona przez ilość pszczół połączone z danym kolorem, a tylko niektóre kafelki mają miejsce, gdzie możesz postawić pszczołę z własnych pieniędzy. Do tego dochodzi punktacja za zabudowane kolumny i wiersze.

Sprytna prosta gra abstrakcyjna idealna do relaksu.

- Narodziny kosmosu -4/10 - Drugi raz udało mi się zagrać i jednak dochodzę do wniosku, że to nie jest gra dla mnie i nie mam ochotę na trzeci raz. A szkoda, bo mechanicznie to jest solidna gra abstrakcyjna, którę normalnie lubię jako coś lżejszego, by odpocząć. Bo sam mechanizm budowania mgławic z otaczających gwiazd różnych typów, gdzie każda mgławica ma inne wymagania, akurat mi się podobał. To plus zasoby, umożliwiające ruszanie gwiazdami oraz gwiazdy jokery robiące za dowolny typ gwiazdy dawały w miarę fajną układankę.

Problemem jest mechanizm zbierania zasobów, które pozwala ich generować tyle, że faza ich wykorzystania trwa zbyt długo. I nawet jak się gra, że wszyscy gracze robią to równocześnie, to robi się za duży chaos.

Do tego dochodzą cele, które przez obie gry niezbyt mnie interesowały i je ignorowałem, bo były niezbyt ciekawe i wymagały zbyt dużo kombinowania, by je zrealizować.

Jest szansa, że większym fanom gier abstrakcyjnych bardziej się ta gra spodoba, bo jest pięknie wykonana i ma parę fajnych pomysłów, które końcowo mnie nie przekonały.

- Zaginiona wyspa Arnak - 8/10 - To jest gra, którą wiele razy w tym wątku opisywałem, wiec krótko napisze, że to znakomite połączenie budowy talli z worker placement, aby jak najlepiej mielić zasoby na punkty. Grane z dodatkiem dodając asymetryczne postacie startowe i jednak gra dzięki nim dużo zyskuje.

- Ostoja - 7/10 - Moja ulubiona gra abstrakcyjno logiczna, która w tym wątku też nie raz była, więc także krótko. Układasz kolorowe płytki tak by dawały jak najwięcej punktów. Każdy kolor ma inne zasady punktowania. Do tego dochodzą karty zwierząt, które dodają punktacje za specyficzne zbudowane płytki.
Proste, ale oferuje dużo kombinowania.

- 7 cudów świata - 7/10 - Szybki draft kart na wiele osób równocześnie. Klasyk, który nadal działa i daje przyjemność z gry. Wiadomo to jest lżejsza gra, ale takie też są potrzebne, a to znakomity przedstawiciel tej grupy.

- Splendor - 4/10- Proste budowanie silnika, które było jedna z moich pierwszych gier gdy wchodziłem głębiej w hobby, teraz niezbyt jestem fanem. Jest nadal dobra dla początkujących, ale jako krótki przerywnik między innymi grami są już lepsze tytuły, choć nie zawsze pod ręką, dlatego to było grane. Ta gra jest dla mnie zbyt losowa, bez ciekawych wyborów.

- Fantastyczne Fabryki - 6.5/10 - To jest kolejna prosta gra w budowanie silniczka, która jest dla mnie zastępcą splendora. Więcej ciekawych wyborów oraz posiada kombosy i kości. Rzucasz kośćmi, zamieniasz je na zasoby, za te zasoby kupujesz karty, które budują silniczek. Potem generujesz punkty aż to spełnienia warunków końca gry. Proste, szybkie i przyjemne.
Awatar użytkownika
warlock
Posty: 5004
Rejestracja: 22 wrz 2013, 19:19
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1243 times
Been thanked: 2393 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: warlock »

Gra miesiąca:
Rival Cities - znakomita dwuosobówka Andreasa Stedinga, przeciąganie liny na wielu frontach, balansowanie pomiędzy kilkoma natychmiastowymi warunkami zwycięstwa, rewelacyjny tytuł w malutkim pudle.

Kasztan miesiąca:
Votes for Women - najgorsza CDG w jaką kiedykolwiek grałem, jakie to jest głupio losowe i niesatysfakcjonujące. Nigdy więcej, odradzam każdemu.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4051
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1390 times
Been thanked: 2931 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Ardel12 »

W kwietniu lekki spadek formy i tylko 64 partie(o 8 mniej niż w marcu). Udało się skończyć kolejną kampanię(ISS V), ograć kilka nowinek na OMG i tym samym odhaczyć kolejny konwent oraz zagrać w parę staroci(takich prawdziwych, bo gra z 1850). Miesiąc udany też pod względem braku zakupu kolejnych podstawek, ale sprzedaży paru pudełek. W końcu widzę kawałek podłogi w jednym miejscu mieszkania xD Powróciły figurki od malarza, a że w domu już żadnej wielkiej gry kampanijnej nie mam prócz ATO, to w końcu się doczeka wlotu na stół(a zasady pamiętam, że czytałem wstępne 2 lata temu na wakacjach..ale czemu się wtedy nie udało zebrać, to nie pamiętam). Maj w takim przypadku zapowiada się ciekawie, ale przez przyjemną pogodę raczej więcej czasu będę spędzał na dworze z młodym niż nad planszą.

NOWOŚCI
ISS Vanguard(7/10)
– udało się rozegrać całą kampanię i mam mocno mieszane odczucia. Na pewno nie mam ochoty na dalsze przygody i kampanie, jakie posiadam w tym momencie. Mechanicznie moim zdaniem ponownie AR stworzył coś dobrego, ale nie na taką liczbę partii. Ciągłe łażenie po kolejnych planetach, gdzie jedyne, co robimy w 90% przypadków to przechodzenie kolejnych testów. Zmieniają się ikonki i ich liczba, ale nie ma nic a nic nowego względem tego, co spotkamy na początku. ZERO. Z drugiej strony zarządzanie statkiem robi robotę, do tego apka z voice actingiem dorzuca mega klimacik, a fabuła pędzi i wrzuca w nas kolejnymi informacjami i celami. Niby nie sposób się nudzić, bo ciągle coś się dzieje jak i gra coś potrafi dorzucić, ale finalnie jest to kosmetyka i ciężko zauważyć różnicę między początkiem a końcem. Kolejnym rozdźwiękiem jest poziom wyzwania. Raz potrafi nas losowa planetka przeciągnąć i połowa ekipa może zginąć, by w wielu innych po prostu ziewać. Losowość przy lądowaniu potrafi zaboleć. Czasem też miałem uczucie, że autor planety pokazuje mi środkowy palec. Odbiór całości psuła też apka przez błędy(czasem czegoś nie pokazała, czasem miała inne informacje niż w księdze, a przeczytanie tego samego akapitu nie jest możliwe jeśli nastąpiła zmiana flagi – dobra da się, ale trzeba się bawić z zapisanymi flagami, czemu nie ma zwykłego klawicza back albo historii..). Na każdy plus znajdę minus. Mimo to dałem 7, bo gra płynęła i ciekawiła mnie do samego końca w przeciwieństwie do Łowców. Z AR chyba się finalnie rozstanę. Tworzą historię, a mechanika jest, choć nie raz innowacyjna, to jednak miałka na takie wielkie kampanie.

Hey, To moja ryba!(8/10) – ten klasyk ominął mnie i w końcu na OMG udało się zagrać i to w 4os w ekipie ja, żona, syn i teściowa. Zasady banalne. Pomimo ogromnych różnic w wieku(między najmłodszym a nestorką rodu 60+ lat) to każdy walczył i próbował zagarnąć jak najwięcej przy okazji albo wręcz głównie skupiając się na odcięciu rywali. Mega wredna gra, która pomimo prostych zasad daje sporo opcji. Jedyny minus na tym diamencie to rozkładanie planszy, które po prostu jest upierdliwe przy czasie samej gry(15-20min). Serce rosło jak młody odcinał innych graczy nie patrząc kto to, byle zagarnąć najlepsze rybki dla siebie. Rozegraliśmy 3 partie.

Re re kum kum!(7/10) – dostajemy tutaj dwie wersje gry, ale w obu kluczem są drewniane żaby z wyjmowanymi oczami. Jedno z oczu skrywa kolor innej żaby, drugie jest puste. W pierwszym wariancie mamy prosty wyścig do mety. W naszej turze rzucamy dwoma kostkami, które wskażą kolor żaby. Następnie musimy wskazać oko z kropką, jak trafimy nasz pion idzie o pole do przodu i tak powtarzamy aż do skuchy. Kto pierwszy na mecie ten wygrywa. W drugim wariancie układamy lilie w koło i pomiędzy nie ustawiamy żaby. Na jednej z lilii kładziemy okulary przeciwsłoneczne. Tutaj kostkami nie rzucamy, ot musimy trafić w dobre oko. Jak się uda idziemy do przodu i aż do skuchy. Przy pomyłce zamieniamy żabę z tą, którą wskazuje oko, więc następny gracz nie ma za łatwo. Tutaj pierwsza żaba, która wpadnie na lilię z okularami, podnosi je. Następnie musi zrobić kółeczko. W trakcie inne żaby jak wyprzedzą posiadacza okularów to mogą mu je zgarnąć i same wygrać. Ot takie memo z twistamie. Grało się przyjemnie i cała rodzinka bawiła się bardzo dobrze, więc wpadły 3 partie.

Miss Kipik(5/10) – elektroniczna zabawka z muchami złapanymi w sieć pajęczycy. Na początek wkładamy wszystkie muchy losowo do odpowiednich dziurek pod pająkiem. Następnie odpalamy grę, która w tym momencie losuje układ much powodujących oburzenie pająka(zaczyna podskakiwać). W naszej turze kręcimy kołem wskazującym ile to much będziemy mogli spróbować wyciągnąć z pajęczyny. Jak wyciągniemy i zabawka nie podskakuje to git i możemy ciągnąć dalej, jak zacznie to właśnie wyciągniętą muchę zwracamy(w to samo miejsce) oraz jedną ze swojej puli w dowolne. Gramy aż któryś z graczy zbierze wymaganą liczbę much(zależy od liczby graczy) lub uzbiera set/kolor(muchy mają jeszcze ukryte kolorki pod spodem). Banalna gra, ale dała młodemu frajdę. Na szczęście nie do kupienia, więc ja się męczyć nie będę musiał, bo gra wykonaniem stoi, ale mechanicznie z takim memo to wolę Skubane Kurczaki lub ogrywane Re Re Kum Kum!

Bitwa na poduchy(6/10) – zręcznościowa gra z poduchami. Każdy z graczy dostaje część talii i następnie na 3-4 wyciągamy po 1 karcie. Na kartach mamy różne akcje, jak atak, obrona, uciszenie czy spanie. Jak zagrana jest cisza, to nikt nic nie powinien zrobić, jak spanie, to trzeba złapać poduchę i udawać przycięcie komara. Atak wymaga wzięcia poduszki i rzucenia nią w innego gracza, a obrona wzięcia poduszki i bronienia się. Jak poprawnie wykonamy akcję, to pozbywamy się karty. Czasem wszyscy czasem nikt, ale zwykle 2 się uda przez liczbę dostępnych poduch. Kto zejdzie ze wszystkich ten wygrywa. Prosta odmiana Jungle Speeda, w której mamy większe szanse na złapanie, bo z jednego totemu zrobiły się w sumie dwa, a przy uciszeniu punkt może zdobyć każdy. Dla dzieci obstawiam, że może to być super sprawa, ja zostaję przy wysłużonym JS.

Azul Duel(6/10) – uwielbiam pierwszego Azula i gram w niego głównie w 2os. Niczego mi tam nie brak, więc podchodziłem do nowej wersji jak pies do jeża. W sumie tak jak myślałem, dodatkowe zasady w ogóle mi nie są potrzebne i to układanie kafli, które określą jak tam kolory ułożyć dodaje warstwy, której w ogóle nie chcę. Z kolei nocna część warsztatów bardzo mi się spodobała i z chęcią widziałbym takie ulepszenie do podstawowej wersji, że zamiast na środek to ustawiamy je w dowolnej kolejności przy danym warsztacie. Cała reszta zasad jak dla mnie na minus. Zwykły Azul dalej dla mnie będzie najlepszym Azulem z całej serii i tego to już nic nie zmieni, a sprawdziłem każdy. Tym razem mniej znaczy więcej :)

Blasphemous: The Board Game(5*/10) – no tutaj to się zawiodłem na całej linii. Dawno nie grałem w tak nudny tytuł. Idę, robię akcję lokacji, potem robię przygodę, więc rzucam kośćmi by określić co się wylosowało, coś tam czytam, robię test albo walczę jak na polu jest wróg, więc znowu rzucam. Przerobiłem masę gier, ale takiego odczucia powrotu do gier sprzed lekka 20+ lat dawno nie miałem. Toż to AH 2ED czy EH. Łażę po planszy z lokacji do lokacji próbując uzbierać ekwipunek i podbić siłę postaci by móc zmierzyć się z ostatecznym bossem. Finalnego wroga trzeba pokonać 3x. Wtedy to my jako gracz wygrywamy, bo gra jest semi-coop. W trakcie gry nie możemy sobie przeszkadzać, ale można razem tłuc mobki. Wsparcie jest potrzebne, a wręcz niezbędne by pokonać niektórych wrogów. Do tego dochodzą questy jakie są przypisane do scenariusza(a może finalnie będą losowane, wiadomo prototyp), więc można robić je by dostać większe nagrody i zwiększyć tym samym szanse na wygraną. Walka z bossem niestety dla mnie to jest totalna loteria. Po pierwsze musimy wybrać pole, z którego go zaatakujemy. Następnie ciągniemy kartę bossa, która go umiejscowi i wskaże czy z tego pola go zaatakujemy czy nie oraz wskaże, jakie bonusy/kary są na danych polach. Jak akurat nie stoimy, gdzie trzeba a chcemy atakować, no to ruch ścina nam 1 z każdej statystyki i rzutu(ból w ciul). Następnie robimy test, który jak spasuje to pomoże nam w ataku lub obronie. Finalnie wykonujemy atak. Tutaj ikonki miały spory rozstrzał i były takie, że spokojnie do ukulania i takie, że łoo cie pierunie. W walce z bossem nie można się wspierać, więc to, co mamy to musi starczyć. Kości, którymi rzucamy, ulepszamy w trakcie gry, więc dołożymy więcej znaczników i wartości, co powinno ułatwić starcie. Minus taki, że atak to te 2 rzuty w sumie na test i atak/obronę. Nic ponad to. Udało się, masz killa, nie udało się? No to wielka szkoda, może w następnej turze będzie okazja. A właśnie okazja, jak boss się ujawnia to każdy gracz ma darmowy atak, za kolejne albo płacimy ciężko dostępną walutą albo musimy stać na polu, na które wpadnie wróg w swoim ruchu(do zapamiętania jakieś 8 lokacji rozsianych na mapie, więc raczej jak nie są bliskie siebie, to pewnie obstawi każdy gracz jedną i będzie liczył, że to będzie kolejna). Większą opinię zostawiłem w wątku z grą. No ja jestem zawiedziony i całkowicie się odbiłem. Daję 5 z gwiazdką, bo to jednak było DEMO.

Donjon: Les Apprentis Gardiens(4/10) – gra znudziła mnie w połowie partii i wszystkich innych graczy. Ciężko o lepszą rekomendację. O grze rozspisałem się w dedykowanym wątku, więc tutaj krótko. Zasady banalne. Bohaterowie, którzy odwiedzają nad Donżon G robią i w sumie jedyny problem to jak dojdą do ostatniej komnaty. Tak to można mieć ich w nosie, co w sumie jest mega słabe. Cała gra polega na ustawianiu potworów po lokacjach swojego lochu tak by zapunktować. Mamy tutaj typowe zagrywki jak dany stwór w danym obiekcie, z danym obiektem czy też z innym stworem. Sumarycznie całość gry to dodawanie stworków i ich ustawianie w komnatach. Nie wiem czemu, ale gra trwała stanowczo za dużo. Zrobiłem sporo, odkryłem umiejkę specjalną i…gram dalej i dalej i maksuje te komnaty, ale wrogom nic nie jestem w stanie zrobić. Interakcja zero. DNO.

Euronimoes(7/10) – połączenie domina z euro, wut?! Gra polega na tworzeniu układów od 0 do, 6 przy czym możemy tworzyć nowe układy obok drugich i nakładać kostki domina na inne jeśli wartości są takie same. W swoim ruchu możemy wziąć kostkę w ciemno albo z wystawki. Za wystawkę się płaci w zależności od pozycji, a surowcem są kosteczki, które dostajemy np. za dobranie w ciemno(max 4 dla każdego z graczy). Na ręce trzymamy 3 elementy, więc nie jesteśmy skazani na dociąg i coś można zaplanować. Na koniec otrzymujemy punkty za najniższą wartość w każdym układzie, za każdą kolumnę w układzie, za skończone odejmujemy, do tego odejmujemy za te zagrane na innych oraz za pozostałe kosteczki. Grę wygrywa gracz z najniższym wynikiem. Do zagrania potrzebne są dwa komplety domino i 4 kosteczki na gracza oraz druknięcie karty wystawki. Tyle, a w sumie otrzymujemy przyjemny logiczny tytuł. Raczej interakcji brak, bo podebrania kafelka nie liczę(ciężko raczej domyślić się, co kto może w danym momencie chcieć). Grało się dobrze i szybko. Głowa potrafi parować i na 4os nie odczułem downtimu. Poszło mi beznadziejnie, ale z chęcią spróbowałbym znowu.

Mahjong(7/10) – król może być tylko jeden. Co tam szachy i GO, jest Mahjong. Żarty na bok, ale gra, którą widziałem w wielu azjatyckich filmach jako ogrywaną przez różnego rodzaju babcie do towarzystwa lub w wersji na kasę mnie ciekawiła. W końcu w ekipie ktoś ogarnął zestaw i udało się zagrać w uproszczoną wersję do oryginału. Całość polega po prostu na uzbieraniu jednego z wielu setów. Typu para i 4 trójki. Każdy z graczy ma 13 bloków i w swojej turze dobiera w ciemno jeden. Może wtedy ogłosić układ albo oddać jeden element jawnie. Jak go odkłada, no to dowolny inny gracz może go zabrać jeśli brakuje mu go do trójki tych samych elementów albo do układu rosnącego jeśli jesteśmy graczem następnym po obecnym. Następnie runda kontynuuje od tego, które podebrał poprzez oddanie 14 bloku. No i tak gramy, próbując nikomu nic nie dać a samemu dobrać do układu. Z jednej strony chcemy pokazać swój układ, bo szybciej dobierzemy przez podkradanie potrzebne elementy, ale układ z czymkolwiek odkrytym wymaga spełnienia bardziej restrykcyjnych reguł niż zakryty. Np. nie możemy mieć wartości skrajnych. Po uzbieraniu układu przedstawiamy go i teraz tak. Jeśli układ był ukończony przez dobranie w ciemno to wszyscy inni gracze zrzucają się na wygraną, ale jeśli było to przez przejęcie, to całość wypłaci gracz, który się do tego przyczynił. Wartość jaką zdobywamy a idącą w tysiące(zaczynamy z 25k) uzależniona jest od mocy układu(jak w pokerze, im trudniejszy tym więcej wart) od tego czy był zakryty jak i czy mieliśmy układy kontynuujące odkryty kafelek na przełamanie jednej ze scian(nie pytajcie). Ogólnie moi kumple wklepują to wszystko w apkę i otrzymujemy wynik. Dochodzi do tego trochę pierdoletów, o których szkoda mi pisać. Wrażenia. No gra jest w sumie dość prosta. Ot robimy układy i głównie musimy odpowiedzieć na pytanie w co idziemy i czy mamy czas na ukończenie tego układu przed innymi. Co z tego, że zrobić możemy turbo układ jak inny gracz zrobi jakiś złom i zakończy rundę(nasz nie zapunktuje). Gra się przyjemnie jak już zapamiętamy układy, jakie możemy zrobić. By podbić klimat trzeba krzyczeć odpowiednie zawołania po chińsku. Dla mnie raczej gra na dobicie albo jak chcemy sobie pogadać i pograć, ale to wymaga pogrania by ogarniać, co to za krzaki na kamieniach się trafiły. A tam i liczby po chińsku i oznaczenia kierunków świata. Ogólnie poziom wejścia jest dość wysoki, ale po 2 partiach złapałem flow. Co mogę powiedzieć, warto sprawdzić ten kawałek historii. Wciąż trzyma poziom.

Molly House(7.5/10) – urządzanie imprezek dla środowisk LGBT. Temat jak i mechanika nietuzinkowa. Każdy z graczy by wygrać potrzebuje nabić jak najwięcej punktów prestiżu w społeczności, ale z drugiej strony można zdradzić kolegów i wystawić ich na szubienicę tym samym zmieniając warunki zwycięstwa na bycie najlepszą wtyką. Panowie policjanci, ja w tych bezeceństwach udziału nie biorę, a wręcz się brzydzę xD Mechanicznie jest to budowanie układów kart, które pozwalają odpalać imprezy i odpowiednio je punktować. Do tego ruch przez rzut kostką, losowe karty mocy(z różnym power levelem) oraz budowanie talii plotek, która może spalić jedną z 4 kryjówek/imprezowni. Temat jednak w trakcie partii całkowicie umiera i dla mnie to może być reimplementacja Obsesji. Nic z kart czy planszy nie nakierowałoby mnie, że jest to powiązane z LGBT. Wręcz jakby kolega nie próbował mi objaśnić fabularnie, co znaczy dana akcja, to totalnie nie widziałbym powiązania. Mechanicznie to działa i gra się całkiem fajnie. Moja partia zakończyła się śmiercią na stryczku wszystkich graczy, więc było zabawnie. Podoba mi się ta możliwość nagłej zmiany punktacji i pójścia w całkiem inną stronę. Dlatego nie warto iść za szybko w PZ, gdyż inni gracze mogą nas tym wykiwać. W sumie mam ochotę na kolejną partię. Gra ma swoje minusy jak spora losowość układów jak i tego, który dom jak mocno dostanie(choć tym kierujemy, to jednak finalnie tylko część kart wchodzi do podliczenia i bywały niespodzianki). Gra raczej z tych do doświadczenia niż masterowania i wygrywania. Feeling mocno w stronę JC2ED, ale dla mnie tutaj miałem znacznie większe możliwości kontroli PZ jak i tego, co się wydarzy bez nadmiaru dyskusji nad stołem. Na pewno ciekawy tytuł warty sprawdzenia.

QE(7/10) – gramy mocarstwami w skupowanie spółek poprzed dodruk pieniędzy. Banalna gra w zbieranie setów. Ot główny gracz wyciąga spółkę, która ma swój typ oraz umiejscowienie w jednym z mocarstw. Następnie daje swojego bida jawnie. Może podać dowolną kwotę. Następnie inni gracze w tajemnicy przekazują mu swoje propozycje. Gracz podający najwyższą kwotę zgarnia spółkę a kwota, za którą wylicytował zostaje w tajemnicy zapisana na spółce, więc o niej wie pierwszy gracz oraz wygrywający albo wszyscy jeśli to rozpoczynający gracz wygrał. Token przechodzi i jedziemy z kolejną licytacją. Po zejściu ostatniej spółki liczymy PZ, ale zanim to, to gracz, który dodrukował najwięcej kasy odpada z gry. Reszta liczy. Dostajemy PZ za licytowanie za 0(max raz na całą rundę), za sety(te same firmy albo 4 różne), za firmy w naszym mocarstwie i coś tam jeszcze. Twist tej gry to nieskończone zasoby. Pięknie w mojej partii widziałem jak zaczynaliśmy za tysiące a kończyliśmy na dziesiątkach/setkach tysięcy. Dlatego pierwsze firmy były jak za darmo. Trzeba jednak uważać, bo ustawienie za wysokiej kwoty może się skończyć odrzuceniem przez wszystkich i sami skończymy z takim wydatkiem. Prościutka gra, ale robiąca to co ma w klarowny, jasny i przyjazny sposób. Zastanawia mnie tylko regrywalność. Ileż można się będzie łapać na podbijanie ceny względem pierwszych aukcji.

Szarlatani z Pasikurowiec(7/10) – nie miałem okazji zagrać w ten tytuł w ostatnich latach aż w końcu na OMG znalazłem czas. Banalne zasady. Szybkie rozłożenie jak i partia. Budujemy woreczek i staramy się dojechać jak najdalej z wartością kociołka w każdej rundzie zanim on wybuchnie. Dodatkowo odpalając umiejki z wyciąganych surowców. Worek rozwija się dynamicznie z rundy na rundę. Podobały mi się wydarzenia, które dają nam nowe możliwości lub ograniczenia. Na minus brak interakcji(jak zwykle), ale też efekt kuli śnieżnej jak i sporą losowość. Niby mamy mechanizm doganiania gracza przed nami, ale to jednak mało, gdy się położyło daną rundę czy dwie. A położyć łatwo, jak pechowo losujemy i od początku wchodzą nam białe, które finalnie powodują wybuch kociołka. Niby prawdopodobieństwo maleje z rundy na rundę, ale patrząc jak żona pięknie wybuchała co chwilę to mi było jej po prostu szkoda. Umiejki surowców mogą na to zaradzić, ale trzeba je najpierw mieć za co dodać, a potem wylosować w dobrym momencie. Grało się przyjemnie. Rozumiem hype na ten tytuł i może w nowej edycji bym przytulił do grania z młodym. Idealna do pokazania nowej mechaniki zanim spotka się z bug builderem w innych tytułach.

The Vale of Eternity(7.5/10) – turbo proste zasady a partię to domknęliśmy w 2os w 20min. Ja się niestety w ¾ partii zakopałem i dokładanie kolejnych kart było sporym wyzwaniem, a przeciwnik przez stworki powracające na rękę mógł combić w najlepsze. Czułem vibe Pór Roku, gdzie musimy wyszukać synergię w bardzo ograniczonej puli kart i wycisnąć z nich maksa. Co turę te 4 karty sporo potrafią zmienić, choć i były tury pod zbieranie surowców czy kart pod ich zrzucenie. Destylat. Minimalizm. Tak widzę ten tytuł. Bardzo przyjemny. Te mini comba, jakie kręcimy, to obudowanie taktyki wokół jednej karty. Miodzio. Do kolekcji nie wleci, bo pory roku królują, a jak siadam do grania to jednak na godziny a nie minuty, więc czas rozgrywki mi tam lata.

Wondrous Creatures(6/10) – rozpisałem się w wątku z grą, więc krótko w żołnierskich słowach. Pięknie wykonane. Proste i przyjazne zasady. Sporo zależności i możliwości wykorzystania kart(pod typ, kolor, jak i funkcję). Niska interakcja. Ogrom punktów zdobywanych na koniec gry. Spora losowość wystawki, która tworzy niesprawiedliwe układy. Mierne różnice w zdobywaniu pierwszych miejsc na kartach nagród zabijają sensowność ścigania się o nie i lepiej iść w tableau pod karty punktujące, a tamte robić przy okazji. Zostaję przy Teraformacji Marsa.

POWROTY
Arcs(9/10)
– uwielbiam i zarazem nienawidzę tej gry. W tej partii na 4os byłem przez ¾ gry w tyle. Nic nie punktowałem albo zgarniałem drugie miejsce. Powoli i sukcesywnie wybijałem kolejne elementy graczy z planszy i na finalną rundę wyciąłem z gry pierwszego gracza. Udało się zawalczyć i zdobyć max punktów z każdej odpalonej ambicji, tym samym przeskakując z ostatniego miejsca na pierwsze z innym graczem. Niestety remis rozstrzygnął się na korzyść przeciwnika, ale i tak miałem więcej farta niż rozumu. Kolega mógł mi zabrać masę punktów swoim ostatnim rzutem. Wystarczyły bodaj 2 kluczyki czy nawet 1 i już ostałbym na ostatniej pozycji, ale przy 4 kościach nie wyrzucił nawet jednego. Fart i euforia. Pierwszy raz grałem też Lorem i dowódcami(nie licząc kampanii) i sporo one mieszają. Nie wiem czy na plus, bo czasem tworzyło to dziwne sytuacje, ale balans udało się zachować dzięki staraniom graczy, bo frakcje są lepsze i gorsze(a tak przynajmniej wyglądały względem wykorzystania umiejek – wiadomo, jedna partia, więc wsadzę to sobie w ciemne miejsce). Kupa irytacji i śmiechu. Nie mogę doczekać się kolejnej partii. A i grałem z obklejonymi meplami i wygląda to po prostu CUDOWNIE. 100% lepiej niż figurki.

Food Chain Magnate+ Ketchup(10/10) – FCM kocham a z Ketchupem koledzy znaleźli na mnie prosty sposób. Dorzućmy tyle modułów bym się zesrał a nie ogarnął i podziałało xD Same nowe milestony nicują mój umysł, ale dodanie kolejnych rzeczy, które muszę wrzucić gdzieś tam w mój plan i wziąć pod uwagę…No nie, no nie. Toż dopiero nauczyłem się grać w podstawkę po 20 partiach i dalej wiele nie widziałem, a tutaj…Cudowny dodatek. Świetnie zmienia nasze opcje, ale przeanalizowanie tego po prostu mnie zmula. Na razie będę chciał grać wyłącznie na nowe milestony + 1 moduł. Tutaj grałem z trzema i to jednak za dużo. Niby proste i jasne, ale wywracają masakrycznie strategie. Np. ziomek dający osiągnięcie umożliwiające dostawienie nowej płytki terenu…no to mega zmienia. Położenie drogi…A do tego 3 innych graczy, który każdy coś testuje. Pokłady miodu wywalają u mnie ponad 100%. Grać, grać, grać.

Nowość miesiąca: Hej To moja ryba
Powrót miesiąca: FCM
Gra miesiąca: Arcs
Postanowienia na maj:
Biorę się za czytanie zasad do ATO. Muszę przejrzeć wątek i Discorda by odnaleźć wszelkie pomoce i wyjaśnienia by móc płynnie pograć oraz sprawdzić jak tam polska wersja idzie kolegom z forum. Sprzedać ISS i znaleźć kolejny tytuł do pozbycia się z domu(niewiele zostało, co chciałbym sprzedać, ale podążając za niektórymi kolegami z forum, widzę, że to umysł jest słaby i można ściąć wiele gier). Może pograć w SoB, ale to musiałbym znaleźć ekipę, bo w domu ATO zajmie pewnie stół na kolejne dwa miesiące dla pierwszego cyklu. W końcu umówić się na naukę malowania figurek z kolegą. Ograć coś solo(tylko co? :D).
pawelkaczorowski87
Posty: 13
Rejestracja: 15 maja 2020, 10:25
Has thanked: 1 time
Been thanked: 37 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: pawelkaczorowski87 »

W kwietniu 34 rozgrywki w 16 gier.

------------------------------------------------------------------

Nowości (dla mnie):

- Amalfi: Renaissance (2 rozgrywki) 4/10 - ależ się zawiodłem na tej grze, już po pierwszej rozgrywce nie miałem ochoty zagrać drugi raz. Ale zmusiłem się jeszcze na tą drugą rozgrywkę.
Gra wygląda całkiem fajnie, ale nie czuję żadnego "funu" z rozgrywki. Gra polega na zdobywaniu kolejnych statków jako zasobów i wykorzystywaniu ich do realizacji kontraktów.
Mam wrażenie, że ciągle robi się tutaj to samo. Nawet wszystkie akcje dostępne na planszy są do siebie podobne.

------------------------------------------------------------------

Gry wcześniej już grane:

- Evenfall (3 rozgrywki) 8.5/10 - nadal bardzo lubię w tę grę grać. Bardzo żałuję, że w Polsce nie pojawi się dodatek do tej gry. Budowanie silniczka jest bardzo satysfakcjonujące.
Lubię motyw przesuwania kart do wewnętrznego kręgu, co pozwala na dodatkowe akcje wywoływane innym typem meepli. Tryb solo też bardzo dobry i prosty w obsłudze

- Leśne rozdanie + Alpy (3 rozgrywki) 9/10 - dodatek niewiele zmienia, ale faktycznie trochę balansuje zbyt mocne strategie. Nadal uważam tę grę za bardzo miłe zaskoczenie.
Gra jest niesamowicie wciągająca mimo banalności zasad. Strategii jest dużo do wyboru. Wiem, że króluje jedna strategia na wilki i jelenie, ale grałem innymi strategiami
i też dało się wykręcić niezłe wyniki.

- Salton Sea (3 rozgrywki) 8.5/10 - nadal bardzo podobają mi się mechaniki w tej grze, na czele z mechaniką kart wykorzystywanych zarówno jako waluta jak i wzmocnione akcje.
Podoba mi się, że nie dostaje się tutaj ciągle masy zasobów, tylko trzeba na nie mocno zapracować i nawet rozbudować magazyn, żeby w ogóle te zasoby przechowywać.
Wydaję mi się tylko, że mechanika zwiększenia udziałów w korporacjach jest trochę słaba, ale to może wynika z mojego średniego ogrania w grę

- Ekspedycyje + Tryby zepsucia (2 rozgrywki) 8.5/10 - kurczę bardzo lubię tę grę. Coraz bardziej jestem zdania, że mam inny gust niż większość graczy.
Dodatek przyspiesza start w grze. Niby w każdej grze robi się podobne rzeczy, ale jednak to jakie karty się wybierze zmienia jak się dochodzi do realizacji kolejnych checkpointów w grze.


------------------------------------------------------------------

Gry, których się pozbyłem (nie wymienione powyżej):

- Piraci z Maracaibo - Gra nie sprawiała mi większej frajdy, gram głównie solo, a bot bardzo szybko płynie po mapie i ja też trochę czuję się zmuszony do tego, żeby zyskać bonusowe punkty za dotarcie do maracaibo.
Czuję pewną powtarzalność rozgrywki, mimo że kart jest całkiem dużo

- Bitoku - Ogólnie bardzo lubiłem tę grę, ale nie czuję już potrzeby grania w tę grę kolejne razy.
Setup trwa długo i tak na prawdę czuję, że już wszystkie możliwości odkryłem już w tej grze.
Tutaj raczej trzeba iść po trochę we wszystko, a ja raczej preferuję jak można sobie wybrać jakąś strategię gry

------------------------------------------------------------------

Nowość miesiąca: Niestety nic

Gra miesiąca: Leśne rozdanie
Awatar użytkownika
Mrukar
Posty: 355
Rejestracja: 06 cze 2021, 13:48
Has thanked: 292 times
Been thanked: 202 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Mrukar »

Kwiecień był miesiącem, w którym przestałem zapisywać rozgrywki, nie chcę się dołować, że jest tego tak mało. Zauważam też odwrót od grania solo (z jednym wyjątkiem), zwyczajnie nie chce mi się rozkładać gry tylko dla mnie. Czas nie jest z gumy, a wracam do czytania książek i pojawiło się też kilka ciekawych seriali.
Jednak coś tam zagrałem i z wartych wspomnienia są:

1. Robinson Crusoe - to jest gra solo, którą obecnie chce mi się wyciągać. Klimatycznie wykonana, ciekawa, stanowi wyzwanie, a takie gry zawsze fascynują. Bardzo udany powrót.

2. 7 Cudów Świata: Architekci - gramy z dzieckiem i bawimy się doskonale. 6 latek nie potrzebuje pomocy, realizuje swój plan i często wygrywa. Losowść na pewno ma tu spore znaczenie, ale to jest cecha gier rodzinnych. Dobre wprowadzenie dla niegrających. Szkoda, że nie jest ciut tańsza, bo już miałbym swój egzemplarz.
Ostatnio zmieniony 02 maja 2025, 11:53 przez Mrukar, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
gram_niebieskim
Posty: 96
Rejestracja: 12 kwie 2018, 12:14
Has thanked: 124 times
Been thanked: 54 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: gram_niebieskim »

Kwiecień pod znakiem solo eksploracji ale i kilka multi wpadło:

TM: Ekspedycja Ares - 4x solo w wariancie oficjalnym. Przyjemnie się kręci , nawet raz wygrałem. Kusi dalej mnie by grać i spróbować wygrać raz jeszcze, co jednocześnie wydaje się trudnym zadaniem. Szybko się rozkłada co jest spora zaletą, pyk pyk i 1:40 minęło ...

Ark Nova - ... tle że w takim czasie mam partię Ark Novy, która pod każdym względem jest lepsza. Każda partia bardzo mnie angażuje, pomimo że jeszcze nigdy nie wygrałem, czuję satysfakcję i radość.
3x solo w kwietniu, kontynuuje poznawanie map (siedem solo już za mną ).
Na ten moment to mój ulubiony tytuł solo ale z nadzieją wyczekuje też partyjek 2osobowych.

Biały Zamek - o tak, była to gra pierwszego wyboru w tym miesiącu. Zamek zamek zamek. Świetnie się bawię, idealnie stymuluje zwoje mózgowe. Grana na 2/3/4 graczy. Pierwszy raz w pełnym składzie, będąc czwarty i nie mogąc (może to moja słaba gra) zmienić swojej kolejności przez całą grę czułem się bardzo ograniczony i finalnie z najgorszym wynikiem. Widzę tutaj lekcje dla mnie, by skupić się na ucieczce z ostatniego miejsca.
Zamek cały czas top!

Ostoja - łooo matko, miodzio. Od razu kupiłem swój egzemplarz.

High Society - pierwsza styczność z tym klasykiem (?). Bardzo mi się podoba ta gra blefu, filer idealny dla mnie.

Viticulture Essential Edition - dwie partie solo. Jestem rozczarowany, zbyt łatwo się wygrywa a wygrana zależy od kart które dają punkty zwycięstwa. Mało wina w winie ale to już cecha tej gry.
Nie mam ochoty na kolejne solo - jedynie zastanawiam się nad dodatkiem Goście z Doliny Renu, czy to naprawia tą grę solo/nie solo?

Hen Daleko - w końcu partie w składach 3/4 osobowych. Już wiem że jednak nie lubię tej gry. Niby sprytna ale wykręca mi mózg nie w tą stronę a finalnie nie czuje żadnej satysfakcji z gry. Pass

Mikstura - ktoś kiedyś na tym forum zachwycał się , że improzowka wspaniała . Doczekałem się "imprezy" i wskoczyła na stół. Jest wesoło i przy "lepszych imprezach" może być jeszcze weselnej .

Gra miesiąca - Ostoja bo zrobiła największe zamieszanie w kolekcji wieloosobowych abstraktów - pożegnałem Azula, patrzę podejrzliwie na mniejsze abstrakty...
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2460
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 681 times
Been thanked: 1100 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Galatolol »

Nowość i gra miesiąca: Guards of Atlantis II - nie pamiętam, kiedy ostatnio gra zrobiła na mnie takie wrażenie. Tak mi wjechała na głowę, że aż przeczytałem aktualizacje ze wspieraczki i wiele starych wątków na BGG (gdy uporałem się z aktualnymi). Gra świetnie oddaje ducha gier MOBA - nie poprzez dokładne odwzorowanie mechanik (nie ma wież, stworów w dżungli, przedmioty są bardzo uproszczone) - ale odczuć - gramy drużynowo, wściekamy się na kogoś z własnej drużyny (świetne zasady dotyczące komunikacji, a raczej jej braku, podczas rozpatrywania akcji), sterujemy jednym bohaterem. Bohaterów (już z jednym z pięciu dodatków) jest na tyle wielu, że można robić draft z myślą o kontrze na przeciwników, jak i synergii u nas. Szczerze mówiąc, w tej chwili zagram w to chętniej niż w cokolwiek innego. Największym problemem jest konieczność uzbierania równo 4 albo 6 graczy.

Powroty:
Through the Ages - po latach od ostatniego kontaktu ponownie odpaliłem w aplikacji, z rozpędu dołączyłem też do dwóch gier na boardgaming-online. Kiedyś moja ulubiona gra, teraz już aż tak nie porywa. Wciąż jestem pod wrażeniem, jak wszystko się spina i zazębia, ale nie czuję już tej iskry - chyba po prostu zbyt mocno to ograłem swego czasu i ciągle wjeżdża poczucie, że "już to widziałem" (a jakbym miał podejść jak do czysto mechanicznej, optymalizacyjnej gry, to wolałbym zamiast tego szlifować Agricolę). Ale żeby nie było: to wciąż bardzo dobra pozycja.

Spartacus - też po dłuższej przerwie, bez uprzedniego odświeżania zasad (tylko szybkie przewertowanie), ale wjechał i pozamiatał. Świetna pozycja w swojej negocjacyjno-złośliwej-niesprawiedliwej kategorii i nadal trzyma poziom. Zdążyłem zapomnieć, że mam oba dodatki :lol: Zapamiętałem je jako rozczarowujące, ale rozwiązaniem dla nas jest utrzymanie gry do maks. 4 osób oraz usunięcie kart Festiwali i wszystkich odnoszących się do Primusów (moja najgorsza partia była na 5 osób, a walki więcej niż 1v1 rzadko dowoziły; najbardziej z dodatków lubię mechanikę Boast).

Scape Goat - jak na tę grę roczna przerwa (no dobra, samemu grałem parę razy w innym gronie) to bardzo długo, bo to jest hit w naszej grupie. Po powrocie dalej nie zawodzi. Wprowadziliśmy oznaczanie drewienkiem w kolorze gracza, którą kartę oddał do Stasha, polecam taką przypominajkę, dodaje nowe pole do rozkmin.

Nowości:
Crokinole - kupiłem z myślą o czymś krótkim i banalnym, co można szybko wrzucić na stół jak np. reszta graczy się spóźnia i nie trzeba właściwie nic tłumaczyć, a jedna rozgrywka zajmie parę minut. I jest to prawda, ale tylko od momentu wejścia na stół :lol: Niby oczywista rzecz... To jest tak duże i nieporęczne, że muszę to trzymać w innym pomieszczeniu i w sumie nie chce mi się tego wytaszczać na stół xD Szczególnie jeśli czeka już rozłożona inna gra. Ideałem byłoby mieć osobny stolik pod Crokinole. Ale też muszę przyznać, że samo pstrykanie daje mi mniejszy fun niż w Palcu Bożym - a myślałem, że będzie odwrotnie.
Ostatnio zmieniony 02 maja 2025, 13:09 przez Galatolol, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Irka
Posty: 847
Rejestracja: 23 wrz 2022, 01:27
Has thanked: 1075 times
Been thanked: 413 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Irka »

AxlPl pisze: 01 maja 2025, 08:58 Ostium och jaka ta gierka jest cudowna (tu wklej ikonkę z serduszkami zamiast oczu).
Ostium och jaka ta gierka jest cudowna 😍
Wkleiłam ;)
Dzięki za polecajkę!

Dobrze się czyta ten wątek.
Z jednej strony - szkoda, że nie ma dyskusji. Z drugiej - wiadomo ;)
ckbucu
Posty: 423
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 461 times
Been thanked: 731 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: ckbucu »

W kwietniu 35 rozgrywek na stole w 20 różnych gier:

Nowości:

Bruxelles 1983 - (++) 2 partie 3 osobowe. Siadło, praktycznie od razu. Euras, wydający się nieco "staroszkolnym". Gra, z dosyć prostymi zasadami, ale fajną interakcją między graczami. Kilka mini-gierek, które układają się też w spójną całość, każda decyzja ma znaczenie, całkiem przyjemne dla oka (to kwestia gustu). Od razu po pierwszej rozgrywce była ochota na kolejną. A graliśmy na standardowych zasadach bez asymetrycznych planszetek. Bardzo pozytywne zaskoczenie i gra zostaje w kolekcji. Mini minus, że suche - to jakbym miał się do czegoś przyczepiać.
Spoiler:
Town Center XL - (+-) 5 rozgrywek solo - karcianka, w której układamy miasto, z mechanikami znanymi z innych gier Viarda - small city czy Town Center. Szybkie partie, dobieramy karty, staramy się jak najlepiej zagospodarować i ułożyć je przestrzennie, żeby jak najlepiej zapunktować. Lubię te łamigłówki, aczkolwiek trochę śmieszne jest reklamowanie gry możliwością grania na 240 różnych sposobów (mixując poziomy, warnuki zwycięstwa etc.) i brakuje mi jednak większej różnorodności, jaką mam w Town Center (poprzez dodatkowe mapki) czy nie mówiąc o Small City.


Clin9ic - (++) 2 partie - solo wersja Clinica, która jest zrobiona na 9 kartach, 9 kosteczkach i 9 K6. Powiem tak - to, że udało się przenieść wszystkie praktycznie mechaniki i niuanse z dużego Clinica to tak małej gry, jest niesamowite. Gra ma feeling dużego brata, przyjmujemy pacjentów, zatrudniamy personel, rozbudowujemy klinikę, dbamy o miejsca postojowe (choć tu mam wrażenie że nie jest aż tak ciasno jak potrafi być w Clinicu) - wszystko przy minimalnym setupie i 30-40 minutowych partiach. Mega pozytywne zaskoczenie!
Spoiler:
Railways (+-) 3 partie - solowa wersja Tramways, na 9 kartach, 9 kosteczkach i 9 K6. Tu gra nie robi aż takiego wrażenia jak Clin9ic, głównie przez to, że mogą trafić się bardzo ograniczające rozgrywki - to nie jest "złe", ale musimy nieco zmienić nastawienie i kombinować czasem na wyrost (np. brak trafienia kluczowej lokalizacji w kartach akcji wymaga zużycia 2 ikon lokalizacji, co potrafi zaboleć). Do tego mam wrażenie, że budowa budynków mogła być rozwiązana w nieco lepszy sposób, szczególnie mając porównanie, jak dobrze przeniesiony został Clinic w analogicznej, mniejszej wersji. Nie zmienia to faktu, że gra się ok, do plecaka, na szybką partyjke (20 minut) jak znalazł. Niemniej wariacja Tramways w postaci Tramways Engineering Books jest produktem w mojej opinii lepszym.
Spoiler:
Rear Window (+) - 2 partie - bardzo fajna rozgrywka dedukcyjna, mix Master minda z Dixitem, w której jeden z graczy naprowadza kartami innych na to, jakie mają wstawiać atrybuty/postaci w odpowiednich miejscach na planszy. Zagraliśmy jedną rozgrywkę po drugiej. Nie wiem na dłuższą metę jak z regrywalnością, bo grając w tym samym składzie, można dosyć szybko nauczyć się pewnych schematów dotyczących kart, ale być może zasady zaawansowane wprowadzające nieco więcej zamieszania będą wtedy miały zastosowanie.
Spoiler:
Galactic Cruise (++-) 1 partia, na dwie ręce. Podsumowując "bardzo fajna gra, której nie potrzebuję w kolekcji". Galactic Cruise to bardzo tematyczny tytuł, fajnie wykonany, z ciekawym tematem, w którego gra się bardzo dobrze. Czuć inspirację grami Lacerdy w pewnych miejscach, nawet sam flow rozgrywki czy zazębianie się pewnych mechanik daje ten feeling. Sprawia to, że gra się w tę grę przyjemnie. I chyba to mój największy zarzut - gra jest gabarytowo duża, sprawiałaby wrażenie cieżkiego, mózgożernego eurasa - a taka nie jest. To nie "źle" - ot, po prostu nie dla mnie. Mam wiele innych "przyjemnych" gier, w które chętnie zagram a zajmują 1/4 miejsca tyle co Galactic (choćby Klany Kaledonii). W Galacticu nie mam poczucia, które lubię w grach Lacerdy - wykręcenia momentami zwojów, szukania sposobu na otrzymanie "tego jednego" zasobu, który sprawie że zrobimy to, potem to itd. Dokładnie takie odczucia daje mi choćby Sankore, a jest grą mniejszą niż GC. Nie zrozumcie mnie źle - tak jak napisałem na początku, to bardzo dobra gra, ale nie mam parcia, żeby i posiadać ją w kolekcji, i żeby w nią grać.
Spoiler:
Deep Regrets (-) 1 partia solo - grę kupiłem, ze względu na fajny klimat przypominający "Dredge'a" na planszy. Jednak poza tym klimatem i ciekawymi grafikami, gra wydaje się być średniakiem chyba w każdym aspekcie.
Spoiler:
Oath (+-) 1 rozgrywka 4-osobowa - w sumie wrażenia trochę mieszane. Koncept ciekawy, ale gra nam się dłużyła (nie trwała jakoś przesadnie długo, ale momentami nie angażowała), myślę że to kwestia pierwszej partii, zarówno zrozumienia mechanizmów tam panujących jak i pewnie też samego grania. Chętnie powtórzę, żeby sobie wyrobić opinię i może napisać więcej.
Spoiler:
Stali bywalcy, o których słów kilka:

Wojna o Pierścień (+++) - 2 epickie partie :) Utwierdziłem się w przekonaniu, że ta gra to nadal zasłużone 10/10 w mojej ocenie. Gra, która na nowo pisze historie Drużyny Pierścienia i zmagań Wolnych Ludów z armią Saurona. Jedna rozgrywka zakończona poprzez dotarcie Drużyny do Góry Przeznaczenia, druga bardzo wyrównana - zakończyła się triumfem sił Cienia, który na każdym froncie atakował Wolne Ludy. Emocji, jakie ta gra dostarcza, daje niewiele gier. Decyzji, jakie mamy to podjęcia, jest cała masa i samo zarządzanie i wykorzystywanie kart w odpowiednim momencie przyprawia czasem o ból głowy. 4-godzinne partie, z których każda minuta przyciąga do stołu i nie czujemy upływającego czasu. Genialny tytuł.
Spoiler:
Town Center (++) - 6 rozgrywek - ta przestrzenna układanka daje mi ogromną frajdę. W kwietniu dotarły do mnie też nowe mapki, które potrafią całkowicie zmienić rozgrywkę i nasze przyzwyczajenia. Rożnorodność, jakie dają dodatki, szybkość rozgrywki, syndrom kolejnej partii i próba bicia swojego rekordu sprawia, że Town Center bardzo chętnie wykładam na stół jako szybki fillerek np. przed snem.
Spoiler:
Super Fantasy Brawl (++) jedna rozgrywka - zaprezentowałem grę żonie i bardzo jej się spodobało. To jeden z moich ulubionych skirmishy, proste zasady, dosyć szybki, z fajnymi postaciami, gdzie każdą z nich gra się nieco inaczej, bardzo fajnie prezentujący się na stole. Do, co mi się podoba, to warunki zwycięstwa - nie tylko gramy po to, żeby pokonać przeciwne postacie, ale również żeby zrealizować pojawiające się cele. Satysfakcja ze zrobienia dobrego combo jest ogromna. Świetny tytuł.
Spoiler:
Pozostali stali bywalcy: SETI, Space Crop, Tramways, Age of Steam, Survive, Warps Edge, Wreckland Run

Gra miesiąca: Wojna o Pierścień, tu nie może być inaczej. 2 epickie rozgrywki, które dały niesamowite emocje. Topka gier planszowych.
Awatar użytkownika
Irka
Posty: 847
Rejestracja: 23 wrz 2022, 01:27
Has thanked: 1075 times
Been thanked: 413 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Irka »

Była masa różnorodności.

Geniusz - powrót po piętnastu latach! :) Dostaliśmy go wtedy w prezencie od znajomych i zagraliśmy razem kilka partii. Pamiętam, że instrukcja wydawała się taka długa i złożona, a to raptem jedna strona drobnego druku.
Teraz ta gra wydaje się zbyt jednowymiarowa, wolę Wiedźmią Skałę, która wykorzystuje tę mechanikę, ale dodaje też inne. Natomiast bardzo podoba mi się tu minimalistyczny design i wcięcia w planszy na kafelki. Można przy niej pogadać, tak sobie układając:
Spoiler:
Jedziemy do Japonii - odpoczynkowa, pasjansowa. Mąż chce grywać, ja mniej. Brak mi tu chyba jakiejś satysfakcji z zaplanowania tego tygodnia aktywności. Podoba mi się różnorodność kart z ciekawostkami i ogólnie projekt - dobrze przemyślany pod kątem tematycznym.

Santa Monica - tego samego autora. Gra pełna wakacyjnego klimatu, lekkości i jakiegoś szczególnego dla mnie uroku. Cieszę się układaniem miasteczka i plaży, przestawianiem ludków. Każda karta inna, są tam miniaturowe szczegóły oraz doza humoru, który się wciąż gdzieś odkrywa. Gra chyba niedoceniona (chociaż Tom Vasel przybił swą pieczęć!). Prosta, ale daje możliwość kombinacji. Nie wiem jak z regrywalnością, bo graliśmy dotąd tylko 5-6 razy. Ciekawa jestem dodatku Weekend, ale nie można go tu nigdzie dostać. Rozejrzę się chyba po ryneczku BGG - będzie małe wyzwanie.
Spoiler:
Gra z jajem - prezent bożonarodzeniowy od niegrającej siostry, otwarty w końcu na Wielkanoc :) Bajecznie prosta i zarazem trudna gra - polecam spróbować! Wykładamy różne karty jedna po drugiej na wspólny stos i trzeba na bieżąco aktualizować sobie w wyobraźni stan pojawiających się elementów. Zadanie niby proste - liczymy jaja, ale pamiętając, że kura może zakryć jedno jajo, a lis przegonić kurę, więc to jajo się nam znów odkrywa w wyobraźni. I tak do momentu, aż naliczymy 5 odkrytych jaj. Kto to oznajmi pierwszy - wygrywa.
Stopniowo można wprowadzać inne dostępne postacie i ich funkcje. A są jeszcze dodatki Boże Narodzenie i Pisanka. U mnie były już w głównym pudełku.
Podejrzewam, że dzieci będą tu mieć przewagę - podobnie jak w memory. Trzeba się dobrze skoncentrować, żeby to śledzić i zapamiętać. Mąż odmawia grania; jedyna nadzieja w dzieciakach siostry. Potrenuję sobie solo, żeby mieć z nimi jakieś szanse ;)

Gra w zielone - znów się sprawdziła na spotkaniu w kafejce z koleżankami (bez pudełka można łatwo zabrać ze sobą). To bardzo miła kooperacja przy tworzeniu/szukaniu skojarzeń dla pary słów. Trochę podobna do Tajniaków, których bardzo lubię. Tutaj nie trzeba się jednak tak koncentrować i nie ma tej odpowiedzialności wobec drużyny, po prostu trochę główkowania i śmiechu przy okazji. Ale coś za coś - nie ma takiej dużej satysfakcji i niezapomnianych partii...

Łąka z Księgą wypraw - końcówka kampanii, bardzo wyrównanej. W końcu się porządnie nagraliśmy i mamy dość Łąki ;) Za dwa miesiące planowana powtórka, bo każda plansza cieszy na swój sposób. Będzie można więcej popracować nad strategami.

Ark Nova - trudno się zebrać, żeby ją rozłożyć i przypomnieć sobie kilka zapomnianych reguł, ale ostatecznie się opłaca - każda rozgrywka inna, ciekawa, emocjonująca. Być może nigdy się nie znudzi. Tym razem mapy turniejowe, powrót do prostoty.

Zaginiona wyspa Arnak - solo, bo lubię mieć dużo czasu do namysłu :) Automa bardzo prosta, wygodna. Testuję różne postacie. Planuję zagrać kampanię zwykłą, a potem z dodatku "Zaginiona Ekspedycja" już we dwójkę.

Halo wieża - bardzo dobra symulacja - koncentracja, współpraca, niepewność i … uff, udało nam się! :)

Biały Zamek - czwarta partia w podstawkę, tym razem z naklejkami :)
Spoiler:

Na skrzydłach
- ze wszystkimi dodatkami, i w końcu spróbowaliśmy nektaru. Pozwala on łatwiej zagrywać karty, ale ogólnie nie ułatwia mi gry, bo dodaje mało ciekawy wymiar rywalizacji. Dla mnie gra jest przez to mniej relaksująca. A znowu dla męża to plus. Bardzo ciekawa jestem, jakie będą kolejne dodatki.

Na skrzydłach smoków
- nie sądziłam, że ten "klon ptaków" będzie mi się podobał. A jednak, okazało się, że nawet ciekawszy. Zagraliśmy znowu dwa razy u teściowej i to chyba stanie się żalazną pozycją naszych spotkań. Gra elegancka, daje przyjemny wyścig graczy na różnych płaszczyznach, ale każdy sobie bezpiecznie silniczek buduje i satysfakcja z rundy na rundę rośnie.

Na dnie morza - niespodziewanie wpadło do kolekcji, bo teściowa kupiła, zagrała dwa razy i stwierdziła, że zbyt proste dla niej. Przygarnęliśmy i cieszymy się, zagrywając te rybki na różnych głębokościach. Gra się w nią szybciej i płynniej niż w "Na skrzydłach". Rozkłada się błyskawicznie, nie trzeba też myśleć nad kartami początkowymi. Mechanika i symbolika intuicyjna. Ma potencjał na dobrą pozycję dla nas na dłużej, jeśli pojawi się dodatek.

Gra miesiąca: Na dnie morza - bo wciągnęła mnie zarówno sama gra, jak i ciekawa dyskusja o jej UI/UX :)
Awatar użytkownika
cboot
Posty: 334
Rejestracja: 17 lut 2007, 14:28
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 22 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: cboot »

Gra miesiąca: Sid Meier's Civilization: The Board Game – Wisdom and Warfare
samuraj1369
Posty: 1220
Rejestracja: 23 cze 2023, 22:11
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 539 times
Been thanked: 643 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: samuraj1369 »

Pierwszy raz podzielę się swoim podsumowaniem, ale nie będzie tak rozbudowane i zróżnicowane jak reszty forumowiczów :D
Nie prowadzę statystyk, więc napiszę, że coś tam zagrałem.

1. Wojna o Pierścień Gra Karciana [4 partie] - Moja ukochana gra, udało się w ubiegłym miesiącu zagrać raz na 4 osoby i 3 razy solo. Gra w towarzystwie daje znacznie więcej emocji i satysfakcji z gry niż tryb solo, ale kocham grać w ten tytuł i tak i tak. Czekam z niecierpliwością na dodatek, która ma się pojawić już w czerwcu i pierwszej rozgrywki 6-osobowej. Ależ to będzie epickie!

2. Wojna o Pierścień [2 partie] - Jedna partia na 3 osoby a druga na 2. W grze 3-osobowej gra działa świetnie, dwójka osób wciela się w dowódców Cienia, a Wolne Ludy są prowadzone przez samotnego jeźdźca. Epicki, 4-godzinny pojedynek zakończony zwycięstwem militarnym Wolnych Ludów! Udało się przez zdobycie niepilnowanej twierdzy Cienia. Dwa oddziały dzielnych Gondorczyków wjeżdżają na pełnej i wygrana! W grze dwuosobowej, też 4h pojedynku. Tutaj emocji dostarczały zdecydowanie kostki, bo biedny Frodo nawet nie wyruszył z Rivendell. W obydwóch grach wprowadzałem nowych graczy, tak więc nie była to gra na pełni swoich możliwości, ale każdy bawił się wyśmienicie i zapowiedział, że chcą rewanżu!

3. Bitwa Pięciu armii [1 partia] - Idealny przedsionek dla nowych graczy przed wejściem na salony jej królewskiej mości - Wojny o Pierścień. Mam nawet takie dziwne przeczucie, że mechanicznie, Bitwa Pięciu Armii, jest skrojona bardziej elegancko od swojej dużej siostry. Tutaj wszystko płynie (no może te znaczniki obrażeń warto zamienić na kostki, ale trzeba mieć w pamięci ile lat ma ta gra :D ). Wprowadzony nowy gracz, był tym samym, który tydzień później poznał Wojnę o Pierścień, a jego opinia brzmiała, parafrazując - "Gdybym miał teraz kupić grę pod dwie osoby to w sumie nie wiem, bo obydwie są zajebiste". Bitwa jest luźniejszym tworem, w którego nawet pykam z dziewczyną, a ona takich rozbudowanych gier nie lubi.

4. Lord of the Rings: The Card Game [10 partii] - Tak naprawdę to nie wiem ile partii, ale gdzieś w okolicach 10-15. Wszystkie gry rozegrane solo, 4 z nich taliami z instrukcji, reszta taliami startowymi albo próbowałem sam coś montować. Niestety moje talie stworzone z zamysłem "ORK BIĆ" nie działają za dobrze :lol: Wieczorem, odpalam muzyczkę z LOTRa, rozkładam dwie talie i gram. Prostota setupu i zasad, do tego klimat i moje ukochane uniwersum spowodowały, że dokupiłem wszystko co się dało z serii Revised/Repacked. Gra do końca życia, a tutaj jeszcze organizowany na dniach będzie międzynarodowy druk dodatków ze zniżkami w naszym rodzimym MBPrincie! Biorę w ciemno! :D

5. Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia - Wciągająca Gra Karciana [6 partii] - Super fillerek. Gra z lewami, do tego kooperacja! Grane z kobietą i obydwoje bawiliśmy się wyśmienicie. Na razie odłożyliśmy sobie ją na bok, aby mieć na wyjazdy, bo jak człowiek się wciągnie to można się zapomnieć i grę ukończyć w jeden wieczór :D Polecam każdemu, a szczególnie, że oryginalny wydawca zapowiedział, że będą dodatki Dwie Wieże i Powrót Króla, a patrząc, że Rebel wszystko wydaje od nich jak leci, to na pewno nie omieszkają i tego wydać. Czekam!

6. Hrabstwo Harrow [3 partie] - Grę kupiłem po przeczytaniu zdania "To taki Root na dwóch", a że w Roota nigdy nie grałem, to kupiłem dzięki promocji na AlePlanszówkach :D Gra faktycznie jest dobra, dość banalna w zasadach (jednak instrukcja pozostawia wiele do życzenia), ma parę mikro zasad, ale nic czego nie da się spamiętać, a naprawdę nie jest ich dużo. Grałem solo, na dwie i na 3 osoby. Najlepiej bawiłem się na 3 osoby. Każdy w tej partii był zszokowany, jak można stworzyć grę, w której każda strona robi totalnie co innego, a jednak jest tak dobrze zbalansowana. Zapatruję się na rozgrywkę 4 osobową wraz z tą frakcją opartą na dedukcji. Zobaczymy czy i to się udało, chociaż patrząc na inne frakcje, to moje obawy są znikome. Trzeba pochwalić poziom jakości wydania gry, bo jest kosmiczny. Boję się tylko, że gra na dwie osoby szybko się znudzi, bo pomimo różnych postaci, to zawsze w sumie robimy to samo. Zobaczymy, trzeba więcej pograć.

7. Robinson Crusoe: Przygoda na przeklętej wyspie [2 partie] - Zawsze przy Robinsonie bawię się wyśmienicie. Gram tylko w podstawową wersję, bo po graniu z mini rozszerzeniami uważam, że zbyt bardzo ułatwiają lub komplikują rozgrywkę. Podstawka jest skrojona idealnie, jest ciężko, jest klimatycznie, jest straszno i zaskakująco. O dziwo uwielbiam wyciągać tę grę podczas spotkań z nieplanszówkowymi znajomymi, bo tak patrząc trzeźwym okiem, jeśli ktoś zna zasady i obsługuje grę, to reszta tak naprawdę może siedzieć, podejmować decyzje i czerpać czysty fun z gry! Jedną grę zagrałem z Księgą Przygód i o zgrozo! Jakie było moje zdziwienie jak stos ułożyliśmy chyba w 7 dzień, ogień wynaleźliśmy chyba w drugim dniu. Mieliśmy tyle zapasów, że śmialiśmy się, że szkoda odpływać z tego all-inclusive. Tragedia! Wolę te podstawowe scenariusze, które kopią po dupie.

8. Spirit Island [3 partie] - Zakupiony pełny zestaw od Portalu, więc nie zostało nic tylko grać! Dwie gry solo na 1 ducha i jedna gra z partnerką. Od razu rozgrywka ze wszystkimi dodatkami, żetonami i wydarzeniami. Uważam, że karty wydarzeń to najlepsze co mogło spotkać tę grę. Dzięki temu jest mniej policzalna i czuć, że czasami gra nas spoliczkuje i powie "pobudka, to jeszcze nie koniec, pa tera" i myk, nagle ze stabilnej sytuacji mamy sytuację lekko mówiąc słabą. Cudowna gra na lata. Na pewno będę częściej ogrywał, chociaż w kategorii solo u mnie ma sporą konkurencję, a szczególnie, że setup jest upierdliwy.

9. Wsiąść do Pociągu Legacy: Legendy Zachodu [5 partii] - Kupiona gdzieś w tamtym roku za śmieszne pieniądze na świątecznej promocji u Rebela (tak, w tej co ludzie się pluli, że promocja zaczyna się po północy, a oni wtedy śpią bo dzieci rano wożą do przedszkola xD) w końcu zagościła na stole i kurde. Jak bardzo nie cierpię zwykłych pociągów, tak tutaj ten tryb kampanii jest tak satysfakcjonujący, że aż szkoda gadać, kupiło mnie to na całego! Od razu dementuję głosy, że ta gra słabo działa na dwie osoby. Moim zdaniem działa bardzo dobrze. W grze dwuosobowej interakcji jest mniej, chociaż i tak podczas każdej z rozgrywek wychodziło po 2-4 blokowania sobie tras, więc emocje są! Nie wiem co tutaj musi się dziać na 4-5 osób, rzeź!
Spoiler:
10. Sentinels of the Multiverse [3 partie] - Gra kupiona w poniedziałek, we wtorek wylądowała u mnie na stole. Zakochałem się w prostocie zasad i setupu jak w LOTR LCG. Wyciągasz trzech bohaterów, złola i środowisko, i co? I tyle? A no tyle, siadasz i łoisz! Po pierwszej rozgrywce (zaskoczony drugą stroną karty złola), dodam, że wygranej rozgrywce, od razu wziąłem się za koszulkowanie kart, a na drugi dzień, czyli w środę, rozegrałem jeszcze dwie partie (skończyłem zaraz przed północą więc jeszcze liczy się do kwietnia!). Super gra, zostaje w mojej "już zamkniętej" kolekcji i wypatruje dodatków. Oby Portal się zdecydował, bo jak nie to idę w wersję angielską (ehh, będzie trzeba zdejmować te prawie 800 koszulek...).

11. Żelazna Kurtyna [3 partie] - Sprytny mały AC, który wyparł u mnie Zwierzęcy Front! Sama idea kart i kosteczek mega mi się podoba, bardzo zgrabna mechanicznie, prosta ale emocjonująca. A co najważniejsze, mojej towarzyszce również się spodobała i powiedziała, że chętnie zagra!

A więc która gra zostanie wybrana grą miesiąca? A no właśnie nie wiem, bo gram już tylko praktycznie w gry które znam i kocham, albo te które dopiero poznałem okazują się na tyle dobre aby na pewno ich nie besztać. Dla przyzwoitości wybiorę Wojnę o Pierścień, ale to tylko dlatego, że wprowadziłem 3 nowe osoby i widziałem jak się pojawia ogień w ich oczach podczas rozgrywki i z jakimi emocjami komentowaliśmy partię po jej zakończeniu. Cudowne uczucie.
Co do samych odczuć z rozgrywek to na równi z WoPem jest jego karciany odpowiednik, Spirit Island, Sentinelsi, mały LOTRowy Trick-taking, duży LOTRowy LCeG no i krasnoludzka bitwa z Bolgiem.

Kasztana miesiąca nie ma. Mógłbym tutaj tylko dopisać Robinsona, ale tylko dlatego, bo musiałem przypomnieć sobie do niego zasady, a ta instrukcja jest dramatycznie napisana i do dziś mnie mdli jak sobie pomyślę, że musiałem przez to przejść, albo, że będę musiał to ponowić w przyszłości.

No to tyle. Chciałbym bardzo podziękować wszystkim piszącym w tych comiesięcznych tematach. Robicie świetną robotę i dzięki wam poznałem wiele super gier :D
Dobra robota! Tak trzymać!
Awatar użytkownika
walkingdead
Posty: 2321
Rejestracja: 06 lut 2013, 19:57
Has thanked: 270 times
Been thanked: 671 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: walkingdead »

U mnie miesiąc pod znakiem bardzo ograniczonego dostępu do gier. Po przeprowadzce większość kolekcji nadal w pudłach, więc gram wyłącznie w to co z różnych względów pod ręką. Sumarycznie mam ponad prawie 50 rozgrywek w tym miesiącu, ale ...większość nabilam NH :mrgreen:

***Starzy Bywalcy***

KASKADIA- ok, wielokrotnie już pisałam na forum, że kupiłam, żeby wciągnąć bliskie mi osoby i...udało się! Zażarła. Do tego stopnia, że podczas kilkudniowej wizyty "niegracza" graliśmy po 2 razy codziennie :) I to nie na moją prośbę. Po drugim dniu dorzuciliśmy również "Pomniki", które urozmaicają rozgrywkę. Misja spełniona. To właśnie dla tej chwili kupiłam Mycelię, Kaskadię, Na skrzydłach i na Na Dnie Morza. Co prawda, pozostałe nie trafiły na stół z "niegraczem", ale została wyrażona chęć poznania ich następnym razem. Będę to powtarzać jeszcze wielokrotnie, Kaskadia jest wprost rewelacyjnym tytułem dla wprowadzania nowych graczy- uniwersalna tematyka, ładna oprawa graficzna, nieprzytłaczająca liczba zasad i element rywalizacyjny bez podkładania sobie "świń" :mrgreen:

Pozostałe tytuły, o których już tutaj pisałam, więc nie będę powtarzać: Neuroshima Hex, Wingspan, Mycelia, Sentinels.


*** Nowości ***

Na Dnie Morza- gdyby ktoś pół roku temu powiedział mi, że będę grała w takie gry to wybuchnęłabym śmiechem. A jednak :). Okazało się, że moim guilty pleasure planszówkowym są proste gry o przyrodzie. I to nie chodzi o mechaniki tylko temat. Od lat uwielbiam naturę. Góry, shinrin yoku, pływanie kajakami po rzekach,żeby patrzeć na naturę (uwaga! w Bugu są żółwie!- moje odkrycie z wczoraj) obserwuję i fotografuję przyrodę, grzyby i ptaki. Na wyjazdach zagranicznych zawsze więcej mnie w lokalnych lasach i rezerwatach przyrody niż klubach i barach. Jestem Simoną Kossak na miarę swoich możliwości :mrgreen: Dlatego tak wiele przyjemności sprawiają mi te wszystkie karty z rybami, ptakami czy grzybami. Na dnie morza nie jest najbardziej strategiczną grą świata, graficznie momentami wygląda jak projektowana przez kilkulatka na zajęciach z plastyki. Ale jednak, ryby są? Są. Rozgrywka prosta, szybka i dość przyjemna. No i są ryby.

Vegas - jedna z ostatnich armii do NH, której nie miałam w kolekcji. Podoba mi się koncept mrocznego miasta, w którym tli się ten zalążek "normalności" w świecie ogarniętym chaosem i apokalipsą. To tutaj kwitnie czarny rynek kierowany przez wszelkich złoli tego świata. To tutaj załatwia się dolarsami i spluwą wszelkie niecne sprawki albo po prostu walczy o normalność. Świat pełen złudzeń, ale też brudnych interesów i niemoralnej walki o władzę. Nie ograłam Vegas jeszcze w tak znacznym stopniu, żeby poznać jego moc we wszystkich konfiguracjach, ale umiejętność "werbowania" wrogich jednostek jest naprawdę mocna. Momentami udawało mi się naprawdę przejąć jakiegoś mocnego zawodnika i ostro namieszać.Natomiast, same jednostki są na tyle słabe, że trzeba się mocno natrudzić, żeby nadrabiać układami i układzikami. Zresztą, tak już bywa w postapokaliptycznym świecie, rajt?

Final Girl 3wcześniej nie wspierałam na CF, więc nie wiedziałam jak wygląda taki zestaw wspieraczkowy. Oczywiście, na dzień dobry zaskoczyła mnie ilość pierdół w pudle. Aż się srogo zaśmiałam z własnej głupoty otwierając plastikowe "lusterko" czy kręcącą się kościotrupkę. Serio Ania? :mrgreen: Ale FG to FG. Koncept slasherów pozostaje niezmienny. Udało mi się co prawda zagrać tylko "Utopię", która bardzo mocno inspiruje się "Dune". Wszystko wygląda nadal obłędnie, podoba mi się zmieniona forma wydania (figurki w pudełkach epizodów). W "Utopii" niewiele było dodatkowych zasad, a mnie udało się wygrać. Podoba mi się koncept Sand Snakes.
Zobaczymy co przyniosą kolejne odcinki.

HOMM3-twardo opierałam się przed zakupem przez wspieraczki. Ani pierwsza, ani druga fala mnie nie skusiły. Raz, że nie jestem wielką fanką komputerowego HOMM3,a dwa, że ta planszówka wydawała mi się solidnym skokiem na kasę. Ale jak trafiła się fajna oferta przedsprzedażowa z kilkoma pudłami to postanowiłam spróbować. I nie żałuję. Może nie jest to tytuł wybitny, ale daje dużo radochy. Graficznie powiedziałabym, że jest dość "nierówno". Z jednej strony, klimatyczne kafelki i karty, z drugiej zaś strony paskudne twarze bohaterów. Rozumiem jednak ograniczenia wynikające z korzystania z IP, licencji i chęć zagrania na sentymentach. Pewnie przyjdzie czas, że napiszę coś więcej, bo gra jest u mnie od środy i udało się dopiero zagrać 4 partie. Podoba mi się eksploracja, która daje realne i urozmaicone korzyści. Walka jest dość prosta, ale nie prostacka i daje szansę podejmowanie kluczowych decyzji. Są też czynniki, które mogą nas zaskoczyć, ale muszę poznać wszystkie karty, aby wiedzieć czy żadna z nich i na nie nie wpływa.Zarządzanie jednostkami jest dość przyjemne (holo karty są ekstra!). Mam jeszcze pewne zastrzeżenia do budowy miasta, ale nie będę ich głośno wyrażać zanim nie będę miała pewności, że wszystko robię dobrze :wink: PS. Albo miałam zaćmienie wynikające z nadmiaru słońca albo ta instrukcja jest kiepsko napisana. Miałam i mam dużo pytań i wątpliwości.Co mi się aż tak często nie przytrafia.

Primal The Awakening- zderzenie się z PtA dało mi pewien powiew świeżości w temacie planszówek. "Prosty" koncept na grę (hej, nawalajmy potwory), ale zbudowany w niezwykle interesujący sposób. Jest w tym jakaś głębia, która mnie urzeka. Teoretycznie tylko (i aż!) zagrywamy karty, ale gra wymusza na nas solidne kombinowanie w temacie zagrywania kart i budowania combosów. Podoba mi się również taka "real-time'owa " reakcja potworów, które mogą reagować bezpośrednio na nasze ruchy.To zdecydowanie zagęszcza atmosferę pola walki. Podczas samej walki z potworem jest zmiennych wynikających z uwarunkowań terenu i naszej pozycji. I to jest świetne, bo zamiast banalnej nawalanki dostajemy taktyczną rozgrywkę, która potrafi stanowić wyzwanie, ale też zachwycić. Na ten moment grałam sobie szkoleniowo pojedyńcze scenariusze, ale już zacieram łapy na rozwój postaci i kampanijną kontynuację przygody.

***GRA MIESIACA***

Neuroshima Hex- bo jest szybko, bo jest łatwo, bo jest kompaktowo, więc mogę sobie zagrać do porannej kawy na tarasie bez konieczności rozkładania miliona elementów. Bo jest dużo armii, więc nie tak łatwo się znudzić. I bo prowadzę sobie wlasne statystyki dotyczące wszystkich armii- ile przegrywają, ile wygrywają. Jestem bardzo ciekawa co z tego wyniknie.

Primal The Awekening bo jest piękna, bo oferuje mi niebanalną przygodę i naparzankę, której potrzebowało moje niecne serce.
Awatar użytkownika
scraber
Posty: 442
Rejestracja: 06 mar 2022, 18:27
Lokalizacja: Toruń
Has thanked: 298 times
Been thanked: 139 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: scraber »

samuraj1369 pisze: 03 maja 2025, 01:38
4. Lord of the Rings: The Card Game [10 partii] - Tak naprawdę to nie wiem ile partii, ale gdzieś w okolicach 10-15. Wszystkie gry rozegrane solo, 4 z nich taliami z instrukcji, reszta taliami startowymi albo próbowałem sam coś montować. Niestety moje talie stworzone z zamysłem "ORK BIĆ" nie działają za dobrze :lol: Wieczorem, odpalam muzyczkę z LOTRa, rozkładam dwie talie i gram. Prostota setupu i zasad, do tego klimat i moje ukochane uniwersum spowodowały, że dokupiłem wszystko co się dało z serii Revised/Repacked. Gra do końca życia, a tutaj jeszcze organizowany na dniach będzie międzynarodowy druk dodatków ze zniżkami w naszym rodzimym MBPrincie! Biorę w ciemno! :D
O jakim druku mowa bo coś mnie ominęło. Gdzie znajdę info na ten temat?
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1895
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 910 times
Been thanked: 1473 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: ave.crux »

Witam wszystkich! W tym miesiącu późno, ale w końcu mam czas napisać parę słów w temacie, w którym rozmawia się o grach, a nie sklepach/cenach/komponentach :D

Pagan: Tajemnica Roanoke [tubylec] 2 rozgrywki - Wróciliśmy do pagana i to był świetny wybór. Dwa wieczory spędzone na pysznej dedukcji przyniosły dużo radości. Udało mi się dwukrotnie wygrać i to w jakim stylu. W pierwszej partii uznałem, że ona wie, że ja wiem, że ona wie, że ja wiem i przez szachy 5d zrobiłem świadome zagrywanie sekretów na wiedźmę jakbym blefował, a ostatecznie była to prawdziwa wiedźma. W drugiej rozgrywce tak skutecznie usuwałem sekrety wiedźmie, że wygrałem przez oczyszczenie 8 wieśniaków z zarzutów. Niesamowicie satysfakcjonujące zwycięstwo, które wymaga mocnej metodyczności.

Pax Renaissance 2ed[tubylec] 5 rozgrywek - irytuje mnie granie na BGA na standardowej mapie kiedy wchodzi jihad na wschód. Omijam ten tryb szerokim łukiem, cała reszta jest super. Już się tyle o tej grze nagadałem, że zapraszam do każdego z kolei tematu gry miesiąca w ostatnim roku jak ktoś ma ochotę poczytać moje wrażenia.

Brass: Lancashire[tubylec] 1 rozgrywka - Wieczorna partia na fanowskiej mapie w tego lepszego Brassa. Lubię ten ścisk, elegancje w zasadach, obliczanie timingu na sprzedaż bawełny. Bawiliśmy się oboje świetnie, wynik był niepewny do ostatnich akcji, ale ostatecznie udało mi się wygrać o kilka punktów. Dzięki temu, że grałem w brassa z różnymi środowiskami to poznałem różne podejścia co pomogło stać mi się trochę lepszym graczem, minus taki, że moja kobieta bardzo szybko podłapuje te dobre rzeczy z taktyk kiedy ja muszę trochę przechodzić przez drogę prób i błędów.

Maracaibo[nowość] 1 rozgrywka - Miałem nieodparte wrażenie przez całą partię, że najpierw było Maracaibo, a dopiero później GWT ze względu na szatę graficzną tej gry. Dopiero po rozgrywce internet mi powiedział. W grze jest dużo podobnych mechanik co w GWT, ale ogólnie gry są różne w odczuciach. Podoba mi się to jak zostały tutaj wykorzystane karty, które pozwalają wykonać questy, można je zagrać albo sprzedać jako towar w mieście. Wszystko się tu bardzo fajnie zazębia i działa. Ulepszanie swojego statku, rozbudowa planszy dają dużą satysfakcję w ciągu grania. Jedynie przez całą rozgrywkę nie potrafiłem odejść od uczucia, że przy walce mogę przegrać, a ona jest zawsze zwycięska tylko później wybieram dla kogo będę zbierał punkty walki. Nie podobało mi się, że karty punktowania końcowego wchodziły na ślepo jedna na rundę, bo mogłoby się okazać, że ta ostatnia karta jednemu graczowi przypasuje z czapy przez to co sobie robił w czasie gry, a drugiemu wcale. Zagrałbym chętnie na mapie, która jest już zmieniona na wzór końca tej mini kampanii. Na minus czas rozgrywki, który niestety pod koniec powoduje, że gra zaczyna się dłużyć. Udało się szczęśliwie wygrać tę partię ;)

Piraci z Maracaibo[nowość] 5 rozgrywek - Po zagraniu w maracaibo chciałem zobaczyć jej młodszego brata, który okazał się o wiele bardziej losową, chaotyczna grą, ale również przynoszącą dużo radości z rozgrywki. Tutaj jako piraci będziemy łupić i zakopywać skarby co będzie również powodowało zawirowania cenowe tychże dóbr. Tak samo jak w maracaibo będziemy tu kupowali karty, chodzili po wyspie, zamiast walki będziemy łupili. Dużo podobieństw do dużego maracaibo, ale tutaj mapka tworzona jest z kart, które losowo układane są na wyznaczonej siatce. Gramy krócej niż w duże maracaibo, bo tylko 3 rundy, a nie 4. Fajnie się w to bawiłem, ale ostatecznie gdybym miał wybierać to wolę bardziej strategiczny pierwowzór. W piratach miałem wrażenie, że jest tak duży chaos, że zwycięstwo jest dziełem przypadku, ale jest duża szansa, że po prostu jestem w to mega słaby.

Ark Nova: Wodny Świat + Mappack 2 [tubylec/nowość] 1 rozgrywka - W końcu wróciła na stół i to na nowych mapkach, które początkowo wydały nam się trochę przekombinowane. Ostatecznie grało się świetnie i rozgrywka się nie dłużyła. Mapy przyniosły kilka nowych ikon i rozwiązań, które okazały się bardzo fajnym urozmaiceniem i dodały trochę różnorodności do setupu. Obracanie kart na fioletową stronę po posiadaniu pary uniwersytet-zoo partnerskie jest mega fajne, bo łatwiej robić na planszy stowarzyszenia różne akcje, a nie takie same. Długo leżała ta gra, bo obawialiśmy się setupu, ogólnie często po kupieniu dodatku gramy w coś mniej niż przed kupnem, ale strach miał tylko wielkie oczy i mam nadzieję na więcej rozgrywek w maju.

Kaskadia[tubylec] 1 rozgrywka - Wieczorna partia w jednak mój ulubiony abstrakt, który niezmiennie od paru lat króluje w moim zestawieniu abstraktowym. W pewnym momencie mi się lekko przejadł, bo grałem w to można powiedzieć, że nałogowo, ale jak trochę zebrał kurzu to wrócił na stół bardzo świeży i chcę więcej.

Ostoja[tubylec] 4 rozgrywki - W końcu udało się zagrać z duchami natury, które w moim mniemaniu polepszają tę grę i dają każdemu z graczy możliwość obrania jakiejś konkretnej strategii na całą rozgrywkę zamiast kucia tylko z tego co przyniesie rynek w związku z mnożnikami na karcie ducha. Bardzo miło obcuje się z tą grą i jest błyskawiczna w rozgrywce. Dwie partyjki w czasie poniżej godziny to świetny sposób na spędzenie wieczoru.

Symbiose[nowość] 35 rozgrywek - Moja kobieta znalazła grę na BGA i mówi mi, że mam sobie spróbować, bo szybka, 6 minut trwa to nic mi się nie stanie. No i stało się... Partia za partią, za partią, za partią. Nie potrafiłem się w kwietniu od tej gry uwolnić. W grze będziemy budować sobie staw na podobieństwo tego jak robimy to w Smokach od NK. Każdy z graczy dostaje 8 kart i zakryte przed sobą układa w siatkę 2x4. Na rynku wykłada się 4 odkryte karty, a następnie każdy z graczy odkrywa jedną ze swoich kart w stawie. W twojej turze bierzesz jedną kartę z rynku i zamieniasz z jedną kartą ze stawu. Jeżeli jest to zakryta karta to odkrywasz ją i dajesz na rynek, jeżeli jest to odkryta karta to wymieniasz ją i musisz odkryć inną w twojej siatce. Gra kończy się wtedy kiedy wszyscy gracze odkryją wszystkie karty w swoim stawie. Twist polega na tym, że skrajna lewa kolumna punktuje za to co ma sąsiad po lewej, dwie środkowe kolumny punktują za to co mamy u siebie w stawie, a skrajna prawa kolumna punktuje za to co ma sąsiad po prawej w stawie.
Na kartach są różne zwierzątka i kolory. Karta może mieć na sobie gołe punkty albo jakieś zwierzątko w kolorze z mnożnikiem punktów czy to za kształty czy to za kolory. Tak się spodobało w ekipie, że zamówiliśmy kilka egzemplarzy. Serdecznie polecam spróbować na bga, w końcu po przeczytaniu tego akapitu znacie już zasady ;)

Wiedźmin: Stary Świat + Legendarne Łowy[tubylec] 1 rozgrywka - dwuosobowa rozgrywka przeciwko lodowemu gigantowi. Z łowami gra trwa około 30 min dłużej przy rozgrywce dwuosobowej i zamknęliśmy się w nieco ponad 2h. Dawno nie było wiedźmina na stole i szczęśliwie znów się pojawił, sami półkownicy w tym miesiącu wchodzą. Teraz tylko trzeba zabrać się za pomalowanie tych szarych figurek z łowów, bo reszta gry jest piękna kolorowa i taki lodowy szarak zaburzał odbiór gierki.

Endeavor: Deep Sea[tubylec] 1 rozgrywka - Cudowny zamiennik Arnaka, który się świetnie spisuje w swojej roli. Po rozegraniu już wielu partii odrzuciliśmy całkowicie kilka scenariuszy z rozgrywek dwuosobowych i powoli robimy sobie listę tych, w które bawimy się najlepiej. Niestety nie udalo mi się wygrać, ale zwerbowałem dwie postacie poziomu 5tego, co uważam za mały sukces.

I to by było na tyle z tego w co zagrałem w kwietniu i chyba pokuszę się o to, że grą miesiąca zostanie Symbiose za to jak bardzo wciąga ta prosta gra karciana. Błyskawicznie się rozkłada, błyskawicznie toczy się rozgrywka, ma swoją losowość, ale przez to punktowanie też naciska na gracza aby jakoś pokombinował i ugryzł te dodatkowe punkty albo zmienił swój staw bo gracz obok za dużo punktów zdobywa z tego co my mamy i najlepiej robić to szybko, bo mamy tylko 8 akcji!
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
KubaP
Posty: 5914
Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 144 times
Been thanked: 487 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: KubaP »

Kwiecień był słabiutki, zaledwie 18 partii w 15 tytułów.

Nowości: Moon Colony Bloodbath (2), Cascadia (1) Finspan (1), Root (1) Star Wars: Unlimited – Spark of Rebellion (1) Zhanguo: The First Empire (1)

Stali bywalcy: Pirates of Maracaibo (2) 7 Wonders: Architects (1), Forest Shuffle (1)

Powroty: Baseball Highlights: 2045 – Bases Loaded Edition (2 partie), In the Footsteps of Marie Curie (1) Lawyer Up (1) Marrakech (1) Mr. Jack (1) My First Carcassonne (1)

Gra miesiąca: Baseball Highlights - nowa edycja, ale wchodzimy w stare, wygodne buty. W pudle jest po prostu mnóstwo dodatkowego contentu. Ta gra robi mi coś podobnego do innowacji, tylko jest o sporcie. Miodek!

Nowość miesiąca: Moon Colony Bloodbath - po pierwszej partii byłem od razu kupiony. Zabawna, immersyjna, odrobinę innowacyjna, z dobrym tempem, świetna zabawa!

Rozczarowanie miesiąca: Moon Colony Bloodbath :D - po drugiej partii już nie chcę do tego siadać. Cały czar i ekscytacja prysnęły, bo znamy już cały zabawny fluff, a że doświadczenie sprawia, że gramy nieco lepiej, to gra sie nieco dłużej i to trąci już nudą i dłużyzną.

Wydarzenie miesiąca: Zgrany Wawer FTW!
Forum nie jest dobrem publicznym. To nie jest dotowane społecznie miejsce w sieci, w którym każdy ma prawo przebywać i pisać co mu się podoba. Jak któregoś dnia właściciel forum zdecyduje, że odtąd korzystanie z forum jest odpłatne, to tak się stanie.
Awatar użytkownika
Fyei
Posty: 488
Rejestracja: 13 lut 2018, 11:49
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 91 times
Been thanked: 244 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Fyei »

Kwiecień był bardzo dobrym miesiącem do grania. Wpadło najwięcej rozgrywek w tym roku i coś czuję w letnich miesiącach ciężko to będzie przebić:
  • Wondrous Creatures [nowość] – tym razem skorzystałam ze szkółki Awarii Prądu by zapoznać się z tym tytułem przed premierą. Ta gra wpasowuje się w ten sam segment co Everdell. Na Skrzydłach itd. Wykonanie jest bardzo dobre, ładne i przyciągające wzrok, karty z pięknymi kolorowymi grafikami, gruby karton, śliczne meple tytułowych kreatur. Zasady proste i klarowne, brak wyjątków czy mikro reguł, niektóre „problematycze” karty są dodatkowo wyjaśnione w instrukcji. Ikonografia nie stanowi problemu, jest bardzo czytelna. Sama rozgrywka jest płynna, tury graczy szybkie, brak downtime. Na plus na pewno sposób zagrywania mepli, które zajmują dwa miejsca na plaszy, można przy tym zmusić przeciwników do stawiania kreatur na płatnych miejscach, samemu dostając większe profity z sąsiedztwa pól zasobów. Niektóre pola posiadają również dodatkowe mini akcje możliwe do wykonania poprzez wydanie żetonu siatki z naszych zasobów. Gra jest bardzo kombogenna, co umożliwiają zagrane karty i dodatkowe akcje z planszy, dzięki czemu można odpalić fajne łańcuszki. Rynek kart jest co chwila czyszczony, co wzmaga wyścig po karty, ale też nie mamy tutaj sytuacji jak z Everdell, gdzie większości kart nigdy nie zobaczymy. Trochę na minus natomiast punktowanie końcowe, gdzie zgarnia się masę punktów z kart, a które to ciężko kontrolować podczas gry (jednak wydaje mi się, że lepsza znajomość kart przy kolejnych rozgrywkach pozytywnie wpłynie na ten aspekt). Ogólnie byłam bardzo mile zaskoczona po skończonej partii. Podczas gry trzeba trochę pokombinować gdzie zagrywać stworzenia, kiedy je sprzątnąć z planszy i w jakiej kolejności zagrać karty. Wondrous Creatures nie jest niczym rewolucyjnym, ale w moim odczuciu może spokojnie konkurować z Everdell.
  • Radlands [nowość] – miałam okazję zagrać podczas OMG na zakończenie długiego dnia. Każdy z graczy ma trzy obozy, do których mogą przypisać max 2 postacie w celu ich ochrony. Natomiast celem jest zniszczenie wszystkich obozów przeciwnika. Mała, sprytna gra pojedynkowa, jak dla mnie nic specjalnego.
  • Królestwo w Budowie – trochę obawiałam się, że Rebirth zdetronizuje Królestwo w tym segmencie, ale ponownie bawiłam się dobrze. Zauważyłam jednak, że dla osób nieogranych zmiana sposobu punktowania co partię i wprowadzania nowych reguł z bonusowych kafli stanowi pewien problem – usłyszałam, że „to tak jakbyśmy się uczli nowej gry”. Trochę mnie to zdziwiło, ale trochę jednak przyznaję rację. Na pewno pogram więcej i w Rebirth i w Królestwo i zobaczę czy jest miejsce dla nich obu ma moich półkach.
  • Rebirth – dwa tygodnie po rozgrywce w Królestwo wpadła partyjka w Rebirth i cóż wolę zdecydowanie tę drugą. Mniej tutaj losowości, a większa kontrola nad zagrywanymi żetonami, dodatkowo możliwość blokowania przeciwników, co w Królestwie jest raczej sporadyczne i nieintencjonalne. Będzie polska edycja, więc kto jeszcze nie ma, to szczerze zachęcam do zakupu ;).
  • Trickerion [nowość] – po zapoznaniu się z instrukcją pierwsza runda szła nam bardzo topornie, co chwila wracaliśmy do reguł, by potwierdzić czy dobrze gramy, ale po tym początkowym zgrzycie nie było już żadnych wątpliwości. Dalsze rundy przebiegły bardzo sprawnie i bez dłuższych przestojów. Zaskoczona jestem jak dokładnie i uważnie należy planować swoje ruchy, żeby się nie zablokować (to tutaj leży ciężar gry). Wykonanie oczywiście na najwyższym poziomie, choć mogłabym się trochę przyczepić do insertu, który zmusza do chowania elementów pod innymi. Być może w maju wpadnie kolejna partyjka, ale już pewnie z jakimś dodatkami.
  • Horror w Arkham LCG – zakończona pierwsza kampania. Jako, że graliśmy w czwórkę, w tym ja i kolega jako nowicjusze, dostaliśmy gotowe decki. Ominęła więc mnie cała zabawa w tworzenie własnej talii postaci, natomiast sprawiało mi niebywałą frajdę kupowanie, rozbudowa i wymiana kart za punkty exp. Klimat się po prostu wylewa zarówno ze strzępków fabuły, jak i ilustracji na kartach. Mechanika worka dodaje do tego dreszczyk emocji, gdy czasem zaklinamy żetony by się udało. Cóż mogę powiedzieć, dołączam się do głosów pozytywnych, na razie bez głoszenia peanów, bo zwyczajnie chcę pograć jeszcze więcej.
  • Happy City [nowość][BGA] – spoko gierka, która podczas grania na serio wymaga zmyślnych i wrednych ruchów. Nie spodziewałam się, że taka prosta karcianka przemyci sporo ciekawych zagrań, a przecież dziesięć kart to niewiele.
  • Zaginiona Wyspa Arnak – zawsze chętnie zagram, bo Arnak jest zwyczajnie bardzo przyjemnym sposobem spędzenia czasu, zmuszającym do umiarkowanego pogłówkowania. Nadal jednak dużym minusem jest, jak na grę deck buildingową, bardzo ograniczone możliwości wyrzucania z talii kart strachu.
  • My Shelfie [BGA] – każdy z graczy otrzymuje siatkę 6x5, którą nastepnie będzie uzupełniał róźnościami do ustawienia na swoich półkach, od książek po koty. W jednym ruchu można pobrać ze wspólnej planszy od 1 do 3 dostępnych płytek, które wrzucamy do jednej kolumny. Brzmi bardzo prosto, ale oferuje dobrą zabawę, a w graniu na serio niezbędne jest dobre planowanie i sprawdzanie co tam przeciwnik ustawia na swoich półkach. Wredne zagrania mile widziane :twisted:.
To był dobry miesiąc do grania solo, obecnie postęp wygląda następująco 43/135
  • Everdell – nie mam zupełnie ekipy do tej gry. Gdy przychodzi do wyboru, to wszyscy wolą zagrać w coś innego, więc chciałam podjąć decyzję o sprzedaży, z tym że odniosłam odwrotny skutek :P. Przypomniałam sobie jak fajnie się w to gra, nawet solo, choć automa jest tutaj bardzo podstawowa. Wydrukowałam również solo wariant z bgg, Accticusa, ale to wciąż nie jest ten poziom. Poczytam jeszcze jak się sprawuje Mgielny Las, ale jest szansa że po zakupie Wondrous Creatures z tą pozycją pożegnam się na dobre.
  • Paladyni Zachodniego Królestwa – uwielbiam. Automa jest niezwykle dobrze pomyślana i śmiga aż miło. Trzy poziomy trudności zwiększają jedynie regrywalność, a na najtrudniejszym zwoje palą się i skwierczą. Paraliż decyzyjny może wystąpić, tym bardziej gdy jednocześnie chcemy ugrać co swoje i zablokować automę, żeby nie zabrała nam tej jedynej karty, której potrzebujemy. Więc teraz po mojej głowie chodzą myśli, kupić dodatek czy inną grę Shema :D?
  • Kingdom Legacy: Feudal Kingdom [nowość] – bardzo niepozorna karcianka, którą otrzymujemy w malutkim pudełeczku. Cena, jak i opinie były zachęcające, więc zbyt długo się nie zastanawiałam nad zakupem. I zdecydowanie było warto. Celem gry jest rozbudowa naszego królestwa poprzez interakcję z kartami. A tych jest kilka rodzajów: postacie, wydarzenia, miejsca, budynki i krainy. Większość z nich ma kilka poziomów do rozbudowywania, które oferują coraz silniejsze i różne efekty. Cała rozgrywka polega zatem na mieleniu kart, ich dodawaniu i ulepszaniu celem uzyskania jak najwyższego wyniku punktowego. Po dwóch partiach jestem zachwycona, domówiłam już kolejne dodatki i chcę grać więcej. Zastosowałam myk z koszulkami przez co mogę w dowolnym momencie zresetować całe królestwo i zacząć od początku. Jedynym minusem na ten moment jest bardzo nierówna i niespójna grafika, wyglądająca jak wygenerowana przez AI, no chyba że twórca wzorował się na Terraformacji Marsa :P.
Ponownie wpadło kilka partyjek w Zoo New York i Ostoję, obie nadal tak samo bawią.

Grą miesiąca zostaje Kingdom Legacy, bo spodziewałam się rozgrywki na poziomie ok i nic więcej, a wciągnęło mnie niesamowicie. Podstawkę rozegrałam w jeden dzień z drobnymi przerwami. Zacieram ręce na kolejne posiedzenia.
"Jego zdaniem fakt, że osoba nieznająca ani jednej reguły gry zawsze wygrywa, oznaczał, że same te zasady zawierają jakiś poważny błąd"

Maziam figurki: https://www.instagram.com/against_the_greys/
Morgon
Posty: 777
Rejestracja: 13 lis 2006, 15:57
Lokalizacja: Nowa Sól, Lubuskie
Has thanked: 77 times
Been thanked: 161 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Morgon »

Kwiecień był dobrym miesiącem jeśli chodzi o granie. Zaczęło się od odświeżenia półki "familijnej" a więc:

Osadnicy z Catanu - luźna gra, w której kostki potrafią się "zaciąć" a prowadzący ostatecznie przegrywa bo nie padają jego numery. Mimo wszystko dzięki handlowi zawsze się w to przyjemnie gra pod warunkiem, że godzimy się z tym, że los może zdecydować za nas. Osobiście już bym do tego nie siadał ale rodzinka lubi.

Carcassonne - gra, która najczęściej z nami podróżuje bo bez pudełka jest całkiem kompaktowa. Szybka, losowa, ale przyjemnie się układa. Jak wyżej.

Patchwork - tutaj z kolei ja lubię, bo rozgrywka jest trochę szachowa i fajnie się układa tego tetrisa. Reszta nie podziela mojej opinii, więc chyba opuści kolekcję.

7 Cudów Pojedynek - naprawdę solidna i prosta dwuosobówka. Wszyscy lubią. Celowo nie kupowałem dodatków, bo jakby była dłuższa i bardziej skomplikowana to raczej by przegrywała z następnymi pozycjami.

5 Klanów - bardzo przyjemna gra, sporo opcji, czasami są przez to przestoje ale w kategorii do godziny się mieści. Nie przepadam za licytacją w grach, ale tutaj nawet ujdzie bo trzeba ocenić ile stracić by zyskać jeszcze więcej. Gdyby nie setup pewnie bym częściej grał - dużo tych mepli do układania 🙂

Zamki Burgundii - nie wiem czy w ten tytuł nie mam już więcej rozgrywek niż w Osadników z Catanu (150+). Najpopularniejszy z naszej trójki w kategorii do godziny.

51 Stan Master Set - ostatni z tej trójki, bardzo fajne mielenie zasobów, niezbyt skomplikowane, każdy coś tam sobie tworzy na stole. Czasami nie podchodzą karty punktujące i wtedy gra się komuś sypie, na szczęście zdarza się to dość rzadko.

Tutaj kończymy kategorię sucho lekką i lecimy dalej.

Pagan - tutaj już trzeba się mocniej skupić i umiejętnie żonglować kartami aby wygrać. Żona często pcha wszystko w jeden kolor i mam problem żeby nadążyć z tempem i nie zabić niewinnego wieśniaka bo potem może być ciężko z nadrobieniem tych wszystkich wskazówek, do tego większość lokacji jest niegrywalna i zapychają rękę . Zacząłem już myśleć, że gra jest popsuta, lecz na początku maja przyszło oświecenie, ale o tym za miesiąc 😉

SETI - kilka partii solo. Ogólnie nie lubię grać solo na punkty, ale dzięki temu, że trzeba wypełniać tu cele aby przeciwnik nam za bardzo nie odskoczył do przodu to jest to ciekawa zagwozdka jak to zrobić i jednocześnie nabijać punkty. Bardzo mi się podoba ten kosmiczny wyścig o planety, ślady obcych i próby przechytrzenia przeciwnika w walce o dominację nad sektorami. Gra nie należy do krótkich i jest podatna na przestoje ale pomimo tego dla mnie rewelacja.

Endeavor Deep Sea - dwie gry solo. Jak mnie ta gra wciąga. Lubię eksplorować głębiny i kombinować jak najlepiej wykorzystać to co odkryłem. Do tego te combosy w ostatnich rundach i nagle się okazuje, że no prawie wypełniłeś cel ale zabrakło jednego dysku... Piękne i bardzo angażujące. Czas mija błyskawicznie.

Final Girl - kilka bardzo nierównych partii. Efekt kuli śnieżnej zachodzi w obie strony. Albo morderca niesamowicie szybko awansuje przez co ja już nie mogę albo na odwrót. Hans w Nawiedzonym Dworze tak mnie zirytował. Był na parterze, nagle pojawił się na poddaszu, pomordował połowę ludzików, ja uciekam z dwoma ofiarami a tu się okazuje, że one postanowiły sobie wyskoczyć przez okno ☹️ no ja pie... Tylko dla ludzi o mocnych nerwach 😉

Too Many Bones - nowość w mojej kolekcji. Chodziła za mną przez rok, ale ta cena i tyle dodatków w jeszcze gorszych cenach. W końcu się złamałem, kupiłem egzemplarz z bitym rogiem (nawet nie widać jak stoi na regale) bo ponad 100 zł tańszy i zagrałem. No i się okazało, że to nie taka głupia turlanka, lepiej się tu pięć razy zastanowić bo każdy krok może zakończyć się nokautem 😉 Tego właśnie potrzebowałem, soczysty combat bez pisanej na kolanie fabuły, zabawne opisy i cytaty, ma ta gra swój klimat i to coś co wciąga i nie wiesz kiedy mijają godziny i zaraz musisz kończyć, jeszcze tylko ta jedna walka, jeszcze tylko dobiorę łup, otworzę zamek, zrobię zwiad, rozdam punkty i oooo to może jeszcze jedna szybka walka? 😉 Masakra. Jest już maj, dokupiłem 3 gearloków i gram dalej i nie chcę przestać! Ratunku! Zdecydowanie gra miesiaca. A żeby nie było za słodko to jakość kości to jakiś żart, pod światło lepiej nie oglądać, sztony też potrafią mieć rysy od nowości, oczywiście wszystko wygląda ok dopóki nie zacznie się człowiek przyglądać, ale za tę cenę to chociaż kości mogłyby być lepsze.
Awatar użytkownika
Irka
Posty: 847
Rejestracja: 23 wrz 2022, 01:27
Has thanked: 1075 times
Been thanked: 413 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: Irka »

scraber pisze: 03 maja 2025, 19:25
Spoiler:
O jakim druku mowa bo coś mnie ominęło. Gdzie znajdę info na ten temat?
Może tutaj: https://sklep.mbprint.pl/en/lotrlcg/
Awatar użytkownika
emoprzemoc
Posty: 120
Rejestracja: 19 sty 2020, 20:53
Lokalizacja: Katowice PTR
Has thanked: 1172 times
Been thanked: 350 times

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: emoprzemoc »

No i kwiecień! Co to był za miesiąc! Ponad 90 partii, codzienne granie, wieeele powrotów, wyborna nowość, która na półce odczekała rok, świąteczne, rodzinne partie, planszowo-kinowy weekend, a do tego jeszcze wpadłem w końcu z jedną ze specyficznych, gierkowych króliczych dziur!
Spoiler:
Tl;dr:
- zagrałem w 28 tytułów;
- łącznie rozegrałem 93 partie, tym razem żadnej solo;
- poznałem 4 nowe planszówki i sprawdziłem 1 (ostatni dotąd nieznany) moduł z dodatku do gry;
- zagrałem w coś w 30/30 dni kwietnia;
- stan realizacji planu na 2025: zagrałem w 79/150 różnych gier.

Topka kwietnia:
1. Szczury z Wistar.
Spoiler:
2. Everdell + Stacja Nowoliść.
Spoiler:
3. Pakiet map do Wsiąść do pociągu: Indie i Szwajcaria.
Spoiler:
4. Oink Games: Deep Sea Adventure: Boost i Durian.
Spoiler:
5. Dorfromantik: Sakura, a dokładnie: druga kampania w tę grę.
Spoiler:
Nowości spoza topki (czyli niewiele):
- Noch mal so gut!
Spoiler:
- ostatni moduł z dodatku River Glass and Other Sundries do River Valley Glassworks, czyli Equipment.
Spoiler:
Powroty:
Aj, poza Stacją Nowoliść sporo tego było.
Spoiler:
Stali bywalcy, a wśród nich:
Spoiler:
Wielcy nieobecni:
Spoiler:
Plany majowe:
Spoiler:
Miłego grania, bawcie się dobrze w tym (wyjątkowo zimnym) maju!
Kolejny raz mieszczę się jeszcze na pierwszej stronie wątku i nie wiem, czy się cieszyć, że szybciej mi idzie z pisaniem, czy martwić, że tematy obumierają. xd
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5719
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 952 times
Been thanked: 1483 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - Kwiecień 2025

Post autor: mat_eyo »

Kolejny dobry miesiąc. 66 rozgrywkwk w 16 tytułów, najwięcej w Pax Renaissance: 2nd Edition (26), Pirates of Maracaibo (9) i King of Tokio: Duel (5).

Nowości:
- Panda Spin (8) Jeśli chodzi o gry triktakingopodobne z obracanymi kartmai (co za nisza :D ), to Panda Spin jest najlepsza! Możliwość niskiego przebicia triku tylko po to, żeby w następnym kółeczku spasować i wziąć na rękę zagraną kartę po obróconej, lepszej stronie, otwiera mnóstwo możliwości taktycznych. Ogranicza też możliwość liczenia kart, które już zeszły, bo zapamiętanie co konkretnie jest na której karcie po obróceniu jest raczej niemożliwe. Całkiem nieźle skaluje się na na dwie osoby, co jest rzadkością w wieloosobowych triktakingach. Mimo, że Fishing, Cat in the Box czy Scout mają fajne twisty, to jednak Panda Spin bije je wszystkie na głowę.
- King of Tokio: Duel (6.5) Bardzo fajna, dwuosobowa implementacja znanego hitu, która podoba mi się bardziej od oryginału. Pewnie ze względu na fakt, że lepiej mi się znosi negatywną interakcję w grach dwuosobowych. Świetne jest też to, że mamy 3 sposoby na wygraną, gra nie sprowadza się więc do prostackiego walenia w ryło. Niestety prostacki jest jeden z potworów, Meka Dragon, i grając z nim ocena spada do 5/10.
- Great Western Trail: El Paso (6) Od razu zaznaczam, że grałem na BGA, więc nie odniosę się do problemów z wykonaniem gry. Jest kilka uproszczeń, które mi się podobają, jak wyjęcie celów z taliia włożenie do niej pracowników, którzy jednak po dobraniu trafiają na stół, czy istnienie uniwersalnego pracownika. Natomiast trochę za bardzo bolą mnie uproszczenia i zdjęcie presjii - brak przeszkadzajek na planszy, które zwłaszcza w Argentynie były ciekawe, brak kary na najniższym polu dostawy. Ogólnie nie bawiłem się źle, ale trochę nie za bardzo wiem, po co mam grać w tę grę, skoro poprzednie wersje dużo lepiej zaspokajają moje potrzeby. Z mojej strony będzie więc el pas(o) ;)
- Mind MGMT: The Psychic Espionage Game. (?) Zagrałem raz na BGA, w pełny wariant. Przy całej pomocy, która jest w implementacji (dziennik zagrań, podświetlanie symboli itd.) ciężko było to śledzić i ogarniać, więc boję się, że na żywo byłby dramat. Sama rozgrywka była ok, ale wśród gier z ukrytym ruchem mam pozycjie, które cenię zdecydowanie bardziej, czyli Terrorscape i Narcos. Nie gram w ten gatunek zbyt często, więc obawiam się, że Mind MGMT trafi na bazarek zamiast na stół.



Nowe dodatki:
- Nic


Nowa kolumna - wybiorę jeden bądź dwa wcześniej już ograne tytuły, o których z jakiegoś powodu chcę wspomnieć, bo mam wrażenie, że co miesiąc piszę tu wyłącznie o nowościach.
Warto wspomnieć:
- Vijayanagara: The Deccan Empires of Medieval India, 1290-1398 (8.5) Dzięki implementacji na rally the troops powróciłem do gry po dłuższym czasie. Nadal uważam, że jest to najlepszy sposób na wejście w system COIN, mimo że technicznie sama COINem nie jest. W miarę prosty zestaw akcji, frakcje rebelianckie różniące się detalami, które jednak mocno różnicują ich charakter, rozgrywka maksymalnie trzyosobowa, co obniża próg wejścia, jednak z bardzo fajnym pomysłem na czwartą, "marionetkową" frakcję.



Stali bywalcy:
- Pax Renaissance: 2nd Edition, Piraci z Maracaibo, Architekci Stonespine, The Guild of Merchant Explorers, Ganges, 51 Stan Master Set, Uczta dla Odyna.


Powroty:
- Kingdom Builder, Carpe Diem, 1989 Jesień Narodów, Imhotep: Duel, Vijayanagara.


Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Potwory z Tokio: Duel to bardzo dobra reimplementacja, jednak obecność jednego, niezbyt ciekawego potwora ciągnie ją w dół. Nawet bez niego, wyróżnienie i tak trafiłoby do Panda Spin, która mnie zachwyciła. Uprzedzając trochę majowe podsumowanie, to podczas majówki pograłem więcej, pokazałem grę kilku nowym osobom i spodobała się każdemu.

Gra miesiąca: Kilka dobrych gier wylądowało na (głównie wirtualnym) stole, ale wyróżnienie musi trafić do Vijayanagary, o której więcej pisałem wyżej. Gra w swojej kategorii wybitna, szkoda że nie mam szans grać w nią na żywo :(

Rozczarowanie miesiąca: Chyba więcej spodziewałem się po GWT El Paso. Finalnie nie jest to zła gra, jednak ja takiego formatu nie kupuję.

Wydarzenie miesiąca: Nic godnego wspomnienia. W urodziny dwa razy zacząłem setup dwuosobowej Concordii, ale finalnie nie udało się zagrać :D

Wyzwania:
Ze wzgledu na narodziny syna, zawieszam ten segment, bo nie ma co się oszukiwać, że znajdę czas na granie solo. Napiszę tutaj coś dopiero, kiedy (jeśli) uda się coś solowego rozegrać
W ubiegłym roku nie udało się wykonać wyzwań, ale uznałem, że będę je kontynuował. Tym razem celem pobocznym będzie pobicie wyników z poprzednich lat, a było to 59 rozgrywek i 10 nowych gier solo w 2023 oraz 33 rozgrywki i 6 nowych gier solo w 2024.
Dwa wyzwania związane z graniem solo. Pierwsze to zaliczenie 100 rozgrywek solo w tym roku. Druga to zdejmowanie co miesiąc z półki co najmniej jednej gry kupionej z zamysłem grania w nią solo, która leży i się kurzy.

Setka solo: 1/100 - Nadal nic :/ Tli się iskierka nadziei, bo na urodziny dostałem Gloomhaven Buttons & Bugs, więc wypadałoby choć raz rozłożyć. Z drugiej strony, deprawacja snu nie służy wieczornemu graniu solo, zobaczymy jak wyjdzie.
KonSOLOdacja kolekcji: 1/12 - Nadal nic, jak wyżej.
ODPOWIEDZ