Dobra,
Obiecałem, że napisze jak siesprawdza wciąganie totalnych randomów w granie w Pax Ren.
Otóż wczoraj miałem kolejne spotkanie mojego klubu planszówkowego:
Zgrana Mława - raport ze spotkania
No i byłem ustawiony na granie z graczami, którzy już kiedyś gralie ze mna w Pax Renaissance ale z przyczyn losowych: rolnicy + pogoda, nie dotarli.
Także pochwyciłem 3 totalnie losowe osoby, które Pax Ren widziały pierwszy raz na oczy.
Z tłumaczeniem zasad tym razem przyjąlem strategię, że tłumaczę od ogółu do szczegółu. Czyli na początek zanęcenie tematu z opowieścią o tym kim tak naprawde w grze jestesmy i że chcemy zwyciężyć poprzez zgarnianie znaczków / kart / stawianie swoich pionków na planszę. Opisałem po krócte, że zwyciężamy w momencie keidy mamy więcej "znaczków" i pokazałem ktorych do ktorego zwyciestwa. Zwycięstwo religijne pominąłem
Wytłumaczyłem je za to później już podczas gry kiedy rozgrywka nabrala płynności.
No i powiem Wam, że ogień. Od połowy partii 2 z 3 graczy naprawde świadomie podejmowali decyzje i wiedizeli co chcą osiągnąć.
Skutecznie też nauczyli się mnie blokować i to mi sprawiało mega duzo frajdy jak podbierali mi kolejnych królów z mojego tablo.
Co do graczy to:
- jeden to zaprawiony gracz, który ogarnia takie tytuły jak WOjna o pierścień czy SW: Rebelia. Generalnie palnszówki nie są dla niego nowością - zapowiedział, ze PR jest megai że z chęcią do tego jeszcze będzie siadał.
- drugi z graczy to gość, który dwa tygodnie temu pierwszy raz grał w cokolwiek "trudniejszego" - były to Małe Epickie Podziemia. Także można powiedzieć, że w świecie planszówkowym to "świeżak". Dłużej mu zajęło podczas rozgrywki, zeby przełączyć sie w tryb ogarniania tego co jest na planszy i jak mnie blokować czy samemu dążyć do swojego celu ale jednak dosyć sprawnie mu to poszło i od połowy partii już serio sprawnie szedł po swoje.
- trzecia "graczka" niestety nie poczuła Pax Ren - przyznawała, ze wie jak wykonywać akcje ale cały czas powtarzała, ze nie czuje "po co" to robi. Co ciekawe była to osoba, która dopytywała mnei o Pax Ren już tydzień temu i była bardzo "napalona" na Pax Ren.
Jak posdumowała po partii: "no wyleczyłam się z tej gry, nie jest to nic dla mnie".
Zatem 2 graczy zystałem do przyszłych rozgrywek
Zrobiłem natomiast błąd z kartami komet. Wtasowałem jes standardowo i jakoś zupełnie przypadkiem wyszło, że naprawde spadły wszystkie 4 na koniec obu stosów W i E.
Przez co długo czekałem, zeby móc pokazać współgraczom o co chodzi z zakupem komet "w akcji". Bo tak to oczywiście wiedizeli, ze te komety maja sie pojawić i ze aktywują zwycięstwa.
No nic. Trochę nauczka, ze następnym razem troche "podrasuje" obie talie tak, zeby komety po prstu na pewno weszły szybciej - w pierwszych partiach mam wrażenie, ze to może być ważne.
No i partia z tłumaczeniem zasad wyszła nam okolo 3.5h. Długo ale też na tych spotkaniach ja jestem troche rozdardy pomiędzy grą, a też ogarnianiem innych stolików, robieniem zdjęć no i gracze chcieli przerwę na fajke itp

Takze trudno mi się odnieść z tym czasem rozgrywki do takiej rzeczywistej gry.
No ale generalnei jest dobrze. Widzę, ze naprawdę mogę probować wsadzać losowych graczy w rozgrywkę w Pax Ren i moze się udawać "łapać" kolejnych zajaranych Paxem
