Żałowałem, że nie wsparłem Nemesis podczas pierwszej kampanii - to były jakoś moje początki w hobby i myślałem wtedy "70 funtów za grę?! Powariowali!"

A przecież tam jeszcze w cenie było Aftermath, Voidseeders, dwa komiksy i cała masa innego dobra... Patrząc na to dziś, to wychodziło niesamowicie tanio. Finalnie kupiłem Nemesisa z drugiej ręki i... sprzedałem niedawno razem z Lockdownem w pakiecie, bo potrzebna była kasa na inne wydatki, a rzadko trafiał już na stół - i to jeszcze sprzedałem z zyskiem, także nie wiem czy teraz mogę powiedzieć że żałuję, ale na pewno żałowałem jak przychodziła do ludzi pierwsza gra
Żałuję, że nie wsparłem Wiedźmina Stary Świat all-in. Jak patrzę teraz na ceny maty, to aż mnie skręca. Chciałbym ją mieć, zdecydowanie, ale nie za tyle monet... Cieszę się, że wziąłem metalowe monety za 60zł, dziś kosztują 2x tyle, podobnie zresztą jak wszystkie te SG z moim zdaniem absurdalnie wysokimi cenami w retailu (i to bez Ciri i Płotki!).
Czyli głównie wszystko sprowadza się u mnie do cebuli i konieczności wydania więcej monet, niż coś kiedyś (w czasie trwania kampanii) kosztowało
Kiedyś żałowałem też, że nie kupiłem jakiejś średniej/przeciętnej gry, która była na jakiejś megapromocji (typu Artefakty Obcych za 29zł, teraz Pętla za 39zł etc.), ale już się z tego dawno wyleczyłem - szkoda czasu i miejsca na średnie gry, które i tak prędzej czy później wylecą z kolekcji, bo będę chciał zagrać w coś lepszego, co dawno nie było na stole. Mało gier kupionych na takich czyszczeniach magazynów okazywało się na tyle dobrych, że zostały w kolekcji. Zdecydowana większość gier na moich półkach to gry, które kupiłem świadomie (i ewentualnie wyczekałem na niższą cenę) niż impulsywne zakupy przy okazji jakiejś wyprzedaży.
No i przede wszystkim to żałuję, że nie kupiłem planszówek jak byłem w liceum/na studiach - jak sobie pomyślę, ile wtedy było czasu na granie, ile możliwości poznania fajnych tytułów... Ech, teraz przy dwójce małych dzieci człowiek może pomarzyć o regularnym graniu przy stole, zostają planszówki w wersji digital albo solo i czekanie, aż dzieciaki podrosną
