Uff. Koniec maratonu. Wraz z wznowieniem Spirit Island zamknąłem swoją listę "rzeczy których muszę spróbować z gier solo" - teraz więc strzelam, że ilość zakupów się trochę zmniejszy i pojawi się stagnacja na listach tego typu, więc dobry moment na moje top 10 gier solo.
1. Marvel Champions - ma wszystko czego chcę od gry solo. Jest szybka, z szybkim setupem (dla mnie to największy plus gier solo, że można je zagrać w dowolnym momencie, więc gry które umożliwiają to nawet w tygodniu mają dodatkowy plusik), dynamiczna, z dużą ale nie frustrującą dawką losowości, milionem postaci i dodatkowo jest LCG, które dają tą nutkę, że zostaje w tobie głowie także i poza grą.
2. Spirits Islands - A niech mu będzie. Najszybszy awans w historii. Myślałem, że będzie dużo gorzej, bo jak kiedyś tam się interesowałem tematem, to jednak słyszałem głównie polecajki na 2 ręce, ale nie. True solo jest świetne i w dodatku super szybkie jak na tego typu grę. Gra jest trochę powiedzmy eurowata, ale to w jaki sposób gramy (czyli desperacka zero-jedynkowa obrona wysypy, a nie ciułanie punktów) i asymetria postaci to coś co działa mi na głowę. Więcej tego typu gier.
3. Slay The Spire - powtarzam to co piszę w innych tematach. Rozumiem opinie, że jest bezsensu, bo wersja elektroniczna. Sam mam kilkadziesiąt h w grze komputerowej planszowej uwielbiam. Raczej odwrotnie - bezsensu to jest rozkładać Aeon's End, bo STS konkuruje u mnie z gramy planszowymi, a nie komputerowymi. Zdecydowanie najlepszy system rozwoju postaci w trakcie gry jaki znam, genialne uczucie jak w trakcie gry zaczyna się wszystko nam zazębiać, a jak przegrywam chcemy jeszcze. Cudo.
4. Robinson Crusoe - ja mam to szczęście w nieszczęściu, że akurat jak była kampania to miałem dłuższą przerwę od interesowania się planszówkami, więc przespałem kampanie nowej wersji, więc nie jestem nią spaczony przy odbiorze gry

Dla mnie ideał jeśli chodzi o taki balans między optymalizacją, a losowością. Mamy tu momenty móżdżenia nad planem, mamy losowe rzeczy które nam ten plan starają się stopniowo wrzucić do kosza, mamy momenty "TYLKO NIE TO!", ale nie takie dewastujące jak w konkurencyjnych grach i nie powodujące odczucia, że gra jest "nie fair"
5. Arkham Horror LCG - a niech ma. Do AH z wszystkich gier moje relacje chyba są najbardziej wyboiste. Długo odkładałem zakup, kupiłem nie do końca się dobrze bawiłem, głównie z uwagi na to właśnie, że worek chaosu oferują tą moim zdaniem niefajną losowość. I tak w zawieszeniu, a to dokupiłem kolejną kampanie, a tu znowu jakieś zamieszanie z dostępnością więc coś kupione bezsensu. W chwili obecnej to jest mając wszystko i 200+ gier na karku mogę już śmiało powiedzieć że grę lubię. Troszkę doszło kart pozwalających pokazać "fakera" losowości, trochę się człowiek przyzwyczaił, a poza tym gra oferuje naprawdę wiele. Szczególnie plus za to jak twórcy potrafią się bawić scenariuszami. Na minus, że true solo gorzej się sprawuje niż w pozostałych LCGach i ma zdecydowanie dłuższy od nich setup.
6. Too Many Bones - to taka gra, którą obiektywnie bym ocenił chyba nie jakoś super dobrze, a subiektywnie ląduje na 6tym miejscu. Tej grze czegoś tam brakuje, bym ocenił dobrze tę grę, coś co ma właśnie STS dzięki czemu bym pomyślał "tak, ten "run" to był dopiero!", no ale... TMB właściwie sam jeden zabił u mnie gatunek gier Dungeon Crawlerów. Gdy chce odpocząć od kart, porzucać kośćmi, powalczyć z potworami sprawdza się do tego po prostu lepiej. I w przeciwieństwie do wielu nie wierze by TES przebił u mnie TMB, pomimo że uwielbiam uniwersum TES - jak łatwo się domyślić po reszcie listy jestem fanem asymetrycznych postaci/klas i tego typu rzeczy więc koncepcja mocno zakręconych gearlocków bardziej do mnie przemawia niż generowanie swojej postaci no i czas gry/setup również są u mnie mega ważne dla odbioru gry.
7. Final Girl - Kolejna gra która potrafi działać na moją wyobraźnie. Gra po prostu robi wszystko byśmy pomyśleli, że ta konkretna rozgrywka jest inna od wszystkich pozostałych. Losowość tu taka no.. ta gra nawet nie chcę udawać, że kolejne podejście będzie tak samo sprawiedliwe jak poprzednio. Ale te puzzle które daje, głównie pod kątem odczytania gry - czy gra serwuje nam rozdanie pod szybką i agresywną grę, czy wręcz przeciwnie - daje dużo frajdy
8. LOTR LCG - ojj spadło nam się dziadkowi troszkę

Genialna gra pod kątem bawienie się przy budowie talie, w samej rozgrywce już trochę gorzej. Jak zaczynamy grę i próbujemy desperacko się rozkręcić, żonglować kartami na potęgę, robić dosłownie cuda dające mnóstwo frajdy - jest cudownie. 2ga część gry natomiast często sprowadza się do "uwodnienia, że już się wygrało". Przez co częściej jednak obecnie sięgam po resztę rodzeństwa, które trzymają w napięciu do końca.
9. Mur Hadriana - jestem z tych którzy uważają, że solo w "pobij własny wynik puntkowy" ssają. Przez to 90% gier euro na solo ssa. Mur Hadriana pokazuje, że da się jednak tego typy tytuły zrobić dobrze dla jednego gracza - w wersji z kampanią (oficjalną? nieoficjalną? w sumie nie wiem

). Zamiana "zdobądź 100 pkt jesteś super, następny raz spróbuj 101" na "Zdobądź 100 pkt, a teraz spróbuj 100 pkt jak ci dorzucimy jakąś zasadę, a utrudnimy coś tam" jest genialny w swojej prostocie, gra za każdym razem stara się pokierować nas choć minimalnie inaczej, zachęca do próbowania różnych strategii. Nie mamy uczucia wtórności, nie mamy uczucia że lecimy te pkt po nic. Dodatkowo jako, że to wykreślanka nie mamy takiego mozolnego setupu jak konkurencja.
10. Pod wrogim niebem - trochę odwrotność TMB. Obiektywnie bym ocenił mega wysoko, subiektywnie tak często mi się nie chce siadać, ale zawsze jak już siadam to jestem pod wrażeniem jak ta gra jest stworzona. Prosta niby łamigłówka, ale działająca na zasadzie jak dam kość tu, to super bo odpale to, ale wtedy natomiast wróg się przesunie tu, więc będzie tragedia, więc może... Więc się gapimy na te gości i gapimy. Fajna pozycja szczególnie biorąc pod uwagę jej cenę.
I tak to wygląda i pewnie przez jakiś czas będzie wyglądać. Właściwie teraz czekam tylko na "mniejsze" boss battlery typu Blood i Grimcoven które strzelam, że mogą tu zamieszać + jakieś może mniej popularne gdzieś jeszcze czekają na odkrycie?
