Gra miesiąca - lipiec 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
krpi
Posty: 66
Rejestracja: 17 gru 2020, 22:32
Has thanked: 13 times
Been thanked: 27 times

Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: krpi »

Gram mało, jak na tutejsze standardy ( raz w tygodniu na nauce gry, gdzie prowadze stolik i solo w domu), ale się podzielę:

Scarface 1920 dwie gry (tak mi się podoba, że ląduje na evencie co drugi tydzień do odwołania) - to jest HIT: po prostu gangsterski film - jest mnóstwo akcji, istotne jest jakie wybieramy, ale też jak mocno jej wespszemy kartami, niby to jest euro, ale cały czas kombinuje się jak zrobić gangsterkę: kombo zdolności na kartach, czy jakąś robótkę na boku ;) gra na pewno zyskuje po kilku partiach, ale na razie wszyscy, którzy grali byli zadowoleni, co najważniejsze niezależnie od wyniku
Nocna Parada tysiaca Yokai (dwie gry, bo z tłumaczeniem zajmuje max 1.5h) rowniez rewelacja: prostota akcji i masa interakcji na planszy plus świetna oprawa graficzna i przejrzysta ikonografia. Idealna pierwsza gra area control dla każdego (nawet 8 latka)
Minusem jest dostępność i fakt, że sama podstawka jest fatalnie zbalansowana i dopiero z dwoma dodatkami dającymi kolejne 4 frakcje i dodatkowe karty wszystko zyskuje sens
Tiny Epic Dungeons (Solo) - jak mam godzinę i wystarczająco miejsca na stole, zawsze wyciągnę jako pierwsze Podziemia, bo poprostu się nie nudzą - z opowieściami jest 16stu bohaterów, bossów też całe mnóstwo, a loch może być prosty jednopoziomowy, albo prawdziwie epicki trzypoziomowy
TE Galaxies20minut, kawałek miejsca i można sobie budować imperium ;) - idealne na chwilę odpoczynku z niezbyt skomplikowaną kostkologią (może kiedyś zastąpię galaxie TM the dice game...moze)

Gra miesiąca Scarface 1920
Ostatnio zmieniony 03 sie 2024, 20:01 przez krpi, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Curiosity
Administrator
Posty: 9205
Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 3104 times
Been thanked: 2704 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Curiosity »

Temat założony w zgodzie z regulaminem.
Jeśli faktycznie jest potrzeba ustalenia specjalnych reguł dla "Gry miesiąca", to proszę wziąć udział w ankiecie.

viewtopic.php?t=82727
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
ckbucu
Posty: 423
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 461 times
Been thanked: 731 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: ckbucu »

Lipiec dosyć oszczędny jeśli chodzi o granie, 40 partyjki w 18 różnych gier, z czego wiele w szybkie imprezówki.

Nowości:

Pole Position (++) - 3 rozgrywki, raz solo, raz na 3 osoby (bez botów), raz na 5 osób (bez bota). W kolekcji posiadam 2 gry wyścigowe, które są zupełnie z innych bajek. Szybkie i dosyć "rodzinne" Turbo oraz Race Formula 90 - dosyć wymagającą pod kątem zasad, grania i czasu rozgrywki. Turbo lubię, ale nie płakałbym, jakby wyleciała z kolekcji. Race jest rewelacyjny, ale zarówno czas grania (ok 3h) jak i dosyć sporo zasad przy braku regularnego grania sprawia, że trudno wyciągnąć go na stół. Szukałem czegoś pomiędzy, co bardziej symuluje i odwzorowuje wyścig niż Turbo, ale jest mniej skomplikowane i krótsze niż Race 90. Pole Position to dziwny twór, do którego podchodziłem dosyć z dystansem po zapoznaniu się z zasadami i gameplayem, ale postanowiłem zaryzykować i kupić wersję podstawową. Od razu dodam, że prawie 300 zł na to co dostajemy jeśli chodzi o komponenty do raczej przegięcie, w standardzie powinny być przynajmniej 4 tory a nie tylko 2. Sama rozgrywka w dużej mierze opiera się o rzuty kośćmi. I rzucamy tu na praktycznie wszystko. Zmiana pogody? Rzut kością. Event? Rzut kością, czy się odbędzie. Uszkodzenia samochodu jakie dostajemy? Rzut kością. Walka o pozycję? Rzut kością. Wydawałoby się, że jest to totalnie losowe - i momentami jest ale...to w mojej ocenie, ta losowość świetnie współgra z tematem. Losowo wylatuje safety car i stawka się zaciska? Totalnie tematyczne, mieliśmy nie raz takie sytuacje w F1 a nawet raz ta sytuacja zadecydowała o tym, kto zgarnął mistrzostwo (w moim serduszku liczę to zwycięstwo mimo wszystko na konto Hamiltona ;P ). Rozbicie bolidu wynikające z ryzykowania, walki o pozycję? No też daleko szukać nie trzeba. Pole position to przede wszystkim gra dająca mi masę funu z samej rozgrywki. Napisałem sporo o rzutach kośćmi - większość natomiast mamy możliwość mitygować. Jazda to nie jest rzuciłem 1 lub 6 i o tyle jadę. Wartości na kościach to rozstrzał najczęściej 3-4 oczek i zależne są od tego, jakie opony mamy założone. A na to, jakie założyć - w dużej mierze ma nasza strategia czy ryzyko, patrząc na to, jaka pogoda nas czeka w wyścigu. Do tego mamy zarządzanie zasobami - hamulce, silnik i skill kierowcy. Te 2 pierwsze, wykorzystane w odpowiednim momencie, potrafią nawet z nieco gorszego rzutu kością, przełożyć się na to, że zajedziemy dalej (np. mając możliwość zastosowania i zasobu hamulca i silnika w odpowiednich sektorach). W grze mamy pitstop z prawdziwego zdarzenia (w turbo one chyba nie występują, w Race to przesunięcie się o kilka sektorów). Wjeżdżamy do PIT, wymieniamy opony, reperujemy auto, trwa do łącznie 3 tury. Te PITy mogą być kluczowe (ale musimy wykonać przynajmniej jeden). Podoba mi się też moduł ze stresem kierowców. Najbardziej odbija się on na liderze i w pewnym momencie może zmusić do tego, żeby nieco przyhamować i nie pędzić na maksa, lepiej zrobić to przed max poziomem stresu, poprzednie poziomy mogą nas srogo pokarać, np poprzez niemożliwe wykorzystywanie punktów skilli podczas walki o pozycję). Za każdym razem jak grałem w tę grę, bardzo mi się podobała. Nawet w gronie 3-osobowym (gdzie poza mną chyba nikt dobrze się nie bawił) sytuacja ułożyła się tak, że zarówno ja jak i kolega z którym walczyłem o 1 miejsce byliśmy już na skraju wykorzystania bolidu i konfrontacja o 1 miejsce zakończyła się rozbiciem ich obu :) W kolejnej 5-osobowej partii, grałem zarówno z osobami ogranymi jak i takimi, które rzadko grają w planszówki - i wszyscy bawili się na prawdę świetnie. W dodatku partia zamknęła się w 2h, co jest bardzo fajnym czasem, pomiędzy Turbo a RF90. Dla mnie to bardzo dobra gra, ale trzeba się nastawić po prostu na to, że to gra pisząca historię a nie gra do masterowania i wiem, że są osoby, które mogą się od niej totalnie odbić - nie mogę jej z czystego serca w ciemno polecić przez to (no i trochę przez cenę, aczkolwiek sam po pierwszej rozgrywce dokupiłem 2 map packi).

A Gest of Robin Hood (++) - 3 partyjki. Więcej pisałem w wątkuviewtopic.php?t=71932&hilit=gest+of+rob ... 5#p1654062. Ogólnie, bardzo dobra gra , a pod kątem tematycznym rewelacyjna.

Star Craft (++) - 1 partia na 2 ręce i jedna rozgrywka 4-osobowa. Starcraft to jedna z moich ulubionych gier z młodości, zatem sentyment pewnie też ma wpływ na moje wrażenia z gry. Z początku miałem obawy, bo grając w Zakazane Gwiazdy, odbiłem się od gry - a ZG bazują w dużej mierze właśnie na Starcrafcie. To, co podobało mi się w Zakazanych Gwiazdach, mam tutaj (asymetryczne frakcje, zagrywanie żetonów rozkazów, w miarę płynne ruchy i strategia). To, co nie podobało mi się w Zakazanych Gwiazdach (żmudna, nudna, przekombinowana według mnie walka) - tutaj nie występuje. Plus dodatkowo więcej jednostek, bardziej sensowna ekonomia do tego na prawdę świetne i wierne odwzorowanie cyfrowego odpowiednika. Walka jest wg mnie w sam raz, jest szybka, z początku trochę zawiła - ale po jednej - dwóch już wiadomo jak ją rozpatrywać. Sama rozgrywka do końca była emocjonująca, do końca każdy z graczy miał szansę na zwycięstwo. Wiem, że chcę więcej.

Burning Banners (?) - póki co zagrany tylko scenariusz podstawowy na zasadach Basic - i czekam na grę z pełnymi zasadami, bo na pewno będzie dużo ciekawiej. Sam koncept prostej gry wojennej w temacie fantasy, z asymetrycznymi frakcjami - jest bardzo ciekawy. Natomiast na podstawowych zasadach (bez potworów, bohaterów, magii, stacków) gra raczej nie pokazuje dużego potencjału. Pewnie napiszę więcej po "pełnoprawnej" partii.

Wild Tiled West (-+) dosyć oryginalna gra w układanie kafelków, z fajną tematyką. Ogólnie chyba do końca nie jestem największym fanem tego typu gier. Do tego po pierwszej partii mam trochę mieszanie odczucia co do sposobu wyboru kafelków (rzucamy kośćmi i wybieramy tylko te kafle, na jaki rząd/kolumnę wskazują wyniki). Jest kilka oryginalnych rzeczy - np. strzelanie do bandytów, wydając zasoby pocisków i przerabianie ich na nagrobki. Nie jestem raczej targetem takich gier, grę sprzedałem

ARCS - wstrzymam się od tych plusików i minusików, bo zagrałem "tylko" jedną partię zapoznawczą na dwie ręce. Ale była to pełna rozgrywka, bo granie samemu ze sobą dawało mi mega frajdę (nawet przy tym, że element blefu i ukrytej ręki ma tu bardzo duże znaczenie). Muszę jak najszybciej w to zagrać, ale pierwsze wrażenia wskazują, że to jest bardzo, BARDZO mocny kandydat do gry roku oraz mocny kandydat, do strącenia Paxa Renesansa z mojego TOP1 w osobistym rankingu. Liczę, że tego nie odszczekam :)

Hitster (+) - bardzo fajna imprezowa gra w odgadywanie utworów, które gra aplikacja. Głównie chodzi o dołożenie karty z utworem poprawnie na swojej osi czasu budowanej z innych kart, ale za odgadnięcie artysty i tytułu piosenki mamy dodatkowe żetony, które pomagają w dalszej rozgrywce.

The Game (+) - grane w 3 osoby, w wersję "nic prostszego" i oryginalną. Ta pierwsza jest totalnie do ominięcia, natomiast druga, gdzie budujmy stosy na 4 różnych, to już fajna gra dająca spoko emocje.

Battle for Rokugan (+) 2 partie, dosyć szybkie i ciekawe area control z programowaniem akcji, blefem, grą nad stołem (chociaż w mojej ekipie za wiele jej nie było). Bardzo chętnie zagram ponownie.

Stali bywalcy: Primal the Awakening, Secret Hitler, Andean Abyss, Friedrich, Vijayanagara, British Way, El Grande, Halo Wieża, Spicy, Załoga Wyprawa w głębiny

Gra miesiąca: Starcraft
Fojtu
Posty: 3517
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 581 times
Been thanked: 1379 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Fojtu »

ckbucu pisze: 29 lip 2024, 16:18 Pole Position (++) - 3 rozgrywki ... Dla mnie to bardzo dobra gra, ale trzeba się nastawić po prostu na to, że to gra pisząca historię a nie gra do masterowania i wiem, że są osoby, które mogą się od niej totalnie odbić - nie mogę jej z czystego serca w ciemno polecić przez to (no i trochę przez cenę, aczkolwiek sam po pierwszej rozgrywce dokupiłem 2 map packi).
Dorzucę od siebie (i mojej grupy), bo jestem jedną z osób które się całkowicie odbiły. Ta gra dla mine to totalna abominacja, nie do końca rozumiem, jak można się przy tym dobrze bawić. :wink:

A tak serio, to przede wszystkim poziom skomplikowania zasad w konstekście prostoty i losowości rozgrywki mnie powala. Instrukcja nie jest dobrze napisana, do tego na YT dwa główne filmiki z zasadami są z prototypów (różnych lol), które znacząco różnią się od końcowego produktu. Ogarnięcie zasad a do tego też wyjaśnianie w czasie gry było dość poważnym wyzwaniem. Brak tabelek z zasadami opon i pogody na planszy to po prostu zbrodnia, nie da się tego usprawiedliwić, miejsca na to jest masa.

Dla nas gra była nudna. Wyprzedzić jest bardzo trudno ze względu na działanie skrótów na zakrętach. Jak ktoś stoi na skrócie wirażowym (a już w ogóle na strzałce taki skrót zaczynającej) to wyprzedzenie go jest niemal niemożliwe. A trafić na to miejsce, biorąc pod uwagę ekstra dociśnięcie ruchu niemal w każdej sytuacji, nie jest trudno.

Gra jest oczywiście bardzo losowa, nawet bez modułów typu safety car (który porafi dosłownie zresetować wyścig), ogólnie każdy element gry jest po prostu losowy, może poza dociśnięciem gazu ze zgolności. Momentami miałem wrażenie, że jakby włączyć w TV wyścig, to miałbym podobny wpływ na to co się dzieje na ekranie jak na to co działo się na planszy.

U nas rozgrywka się skończyła przy trzecim okrążeniu, gdzie zorientowaliśmy się, że coś chyba źle gramy z jedną zasadą a do tego wyścig w międzyczasie był okrutnie statyczny i po prostu nudny (pomyłka w zasadach nie miała specjalnie konsekwencji na wrażenia). Gra dobrze oddaje to jak przebiegają wyścigi F1, ale nie znaczy to, że tworzy to dobrą grę. Dla mnie osobiście to zdecydowanie najgorszy tytuł w jaki grałem w tym roku, nie dość że wysiłku włożyć w ogarnięcie tego bajzlu trzeba było sporo, to jeszcze wynudziliśmy się jak mopsy rzucając kostką jak w monopoly...
ckbucu
Posty: 423
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 461 times
Been thanked: 731 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: ckbucu »

Pozwolę sobie odpowiedzieć na ten offtop :)
Przy grze 3-osobowej mieliśmy statyczny wyścig, gdzie niewiele się zmieniało. Przy grze 5-osobowej, mieliśmy cały czas jakieś roszady i walkę zarówno o 1 jak i o 3 miejsce od połowy wyścigu aż do samego końca. Widzisz, Twoje słowa zatem potwierdzają to co napisałem - wiem, że są ludzie, którzy się od tego odbiją. I w alternatywie, jedna z moich grup - 5 osób, bawiła się przy grze świetnie.
Chociaż już mam wrażenie, że po prostu graliście źle, bo o wyprzedzanie nie jest trudno, możesz śmignąć kogoś po prostu 2 linie obok - tym bardziej jak piszesz o strzałkach - te z reguły są na zewnętrznej toru, więc jak ktoś się tam ustawi, to możesz wjechać w zakręt po wewnętrznej i nie powodować walki o pozycje - chyba że jechaliście Monaco). Nie wiem ile w te 3 okrążenia mieliście w ogóle takich możliwości, ale mam wrażenie, że trochę mało ;)
Fojtu
Posty: 3517
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 581 times
Been thanked: 1379 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Fojtu »

ckbucu pisze: 29 lip 2024, 16:46 ...
My graliśmy w 4 i mieliśmy prawie cały czas deszcz, więc nie było nawet jak sensownie docisnąć i wyprzedzić osoby przed. Myślę, że pewnie mogło być trochę lepiej i mieliśmy trochę pecha z warunkami, ale i tak chyba by to wrażeń nie uratowało. Gra po prostu była za długa i skomplikowana jak na to jak prosta i losowa była dla nas sama rozgrywka.

Ale też w pełni rozumiem, że komuś (a już na pewno pasjonatom tematu) gra może super podejść.
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 613
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 164 times
Been thanked: 389 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Poochacz »

W lipcu poszliśmy bardziej w jakość gier niż ilość i skupiliśmy się na kilku tytułach.

Nowości:

Małe Epickie Zombie - pierwsza z serii Tiny Epic która mnie zaciekawiła prócz nadchodzącej Tiny Game of Thrones. Mimo małego pudełka regrywalności jest co niemiara bo mamy dwustronne karty pomieszczeń, kilkanaście postaci, różne cele do ogarnięcia, tryby kooperacja/rywalizacja - no jest tego trochę. Mechanizm namnażania zombie działa sprawnie i nie odbiega od "dużych" gier w tej tematyce. Plusem jest że w walce zawsze zabijamy zombie - kwestia tylko za jaką cenę. Odpada więc problem np. z brakiem sukcesu na kości. Cele wypełnia się (lub nie) na styk. A bronie do mepelków to jest w ogóle petarda - niby takie pierdoły a cieszą.

Nova Aetas: Renesans - nie celowałem wcześniej w jej zakup, nie śledziłem, coś tam słyszałem. Ale akurat się złożyło że miałem trochę wolnego grosiwa na planszówki w czasie gdy Czacha ogłosiła premierę a szukałem czegoś w tym stylu. Nie ma tu jakichś rewolucyjnych rozwiązań ale to i tak kawał świetnego crawlera. Różnorodni bohaterowie, sporo misji, AI wrogów niekoniecznie skupione tylko na ataku, budynki i oldschoolowe rzuty na sukces. Przepiękne figurki - tak piękne że nie dotykam ich pędzelkiem bo już takie nie będą. Horologium które jednocześnie pełni rolę toru aktywacji i zegara odmierzającego czas misji.
Czy ma minusy? Czasem sprawia wrażenie nie w pełni przetestowanej. W jednej misji przeszukiwalem w kółko dwoma postaciami chatę żeby pozostała dwójka zdążyła dołączyć by razem wyjść na zewnątrz do bandytów - żadna zasada tego nie zabrania. W innej AI nakazuje jednemu z wrogów poruszanie się do pewnych punktów które wcześniej inny paragraf zdjął już z mapy. Ot, takie sytuacje gdzie każdy sobie zinterpretuje ale ktoś tam w Ludus Magnus nie do końca przemyślał. Tak czy siak dla mnie gra fantastyczna.

Opowieści z Pryncypii - gra rodzinna (?) opierająca się na książce planszy/scenariuszy jak w Szczękach Lwa i wspomagana wpisami ze strony internetowej wydawcy - jak w Detektywie. Jak to się spisuje? Całkiem nieźle. Scenariusze nie są długie - jakieś pół godziny jeden za to kampania już spora. Ciekawy system skalowania graczy. W cztery osoby każda ma swoją postać i talię, w dwie gra się po dwie postaci ale każdy gracz ma ich jedną zmiksowaną talię, solo jest jedną talia na cztery postaci. Nie ma tu zatem problemu gry na "kilka rąk". Mechanika jest prosta ale nie prostacka - kartami z ręki płaci się za ruch/testy/walkę/obronę. Historia jest ciekawa ale niestety wali lukrem po oczach więc jak ktoś po słodkim ma odruchy wymiotne to radzę zagrać w coś innego.

Stali bywalcy:

Assassin's Creed: Brotherhood of Venice - aktualnie to jest to co rozgrywam sobie solo. Trafiłem ostatnio wspomnienie grane na dwie mapy. Musiałem zatem koordynować poczynania obu grup asasynów tak by drudzy nie dali się zabić zanim dostaną wiadomość od pierwszych. AC to nieustanne planowanie od początku do końca. Wdać się w walkę z samotnym kusznikiem czy obejść łukiem ale ryzykować napatoczenie się na patrol?

Halo wieża - gram już miesiąc a nawet jeszcze nie ruszyłem scenariuszy 😂 Bo to gra idealna do rozgrywek solo chociaż przecież technicznie rzecz biorąc nie powinna. Błyskawicznie się rozkłada i w 20 minut jest już po partyjce.

Wiedźmin: Stary Świat - to jest gra paradoks. Wiecie - jak z tym paradoksem żula: "Gdy żul jedzie autobusem to autobus jedzie żulem". Mechanicznie jest moim zdaniem słaba. Powtarzalne pola, brak konkretnych przygód dla lokacji, chodzenie z pola na pole i przesuwanie kosteczek na planszetce. Walka jest niezła no ale to jednak nie wszystko. Jako typowa przygodówka też są lepsze tytuły. Ale jak usiądziesz z kimś do planszy, skupisz się na tym by jak najszybciej wygrać i te ruchy płyną - kurczę, w to się dobrze gra. Naprawdę jest w tym pozytywny vibe. Bo jeśli usiądziesz w cztery osoby i zaczniesz analizować co na tej planszy robisz to się odechciewa co też przeżyłem za pierwszym razem gdy grałem u kogoś po premierze. Boli tylko brak dodatków KS - Rebelu, rusz się...

Wszystko albo nic - kooperacyjna łamigłówka. Są karty w czterech kolorach i wartościach od 1 do 8 i są karty celów np. 2 karty żółte i 2 zielone. I mając w łapie po 4 karty próbujemy zaliczyć kolejny cel NIE MÓWIĄC co mamy na ręku. Zatem rozmowy wyglądają tak: "jak nie położysz tu nic a tu nie zmienisz koloru to w następnej kolejce zrobię ten cel". I to bajecznie zdaje rezultat. Jest główkowanie, jest trochę śmiechu - karcianka po którą sięgam najczęściej.

Gra i nowość miesiąca:

Nova Aetas: Renesans - dla mnie póki co sam miód. Jeśli tak będzie dalej to zagnieździ się w topce i to wysoko. Wiem, że będę w to grał namiętnie a jak skończę to wezmę czwórkę z zawartości dodatkowej i przejdę jeszcze raz. Nie była to tania zabawa ale warto było. Jak wyjdą dodatki kampanijne to biorę wszystko.
mordajeza
Posty: 439
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 247 times
Been thanked: 357 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: mordajeza »

Dramka o zakładanie wątku "Gra miesiąca" zainspirowała mnie do powrotu! Tak więc, pierwszy raz w tym roku kalendarzowym, dzielę się swoim miesiącem:

Szału nie było - tylko 15 partii w 11 różnych gier:
Spoiler:
Za to wpadło kilka nowości i postanowiłem podzielić się pierwszymi wrażeniami tutaj (a nie w wątkach dot. poszczególnych gier, jak to ostatnio robiłem):

Tajniacy: Bez Cenzury
- jest okej, zwłaszcza po alkoholu. Ale wolę zwykłych Tajniaków, którzy nie mówią mi, z czym wszystko powinno mi się kojarzyć.

Botanik - nooo,tu było łał. Bardzo ciekawe rozwiązanie ze zdobywaniem kafelków. Jakby chodziła w normalnych cenach, to bym kupił. Ale 150 zł nie dam.

Destinies
- aplikacja ma swoje zalety: podoba mi się prostota obsługi gry i szybkość rozkładania. Ma jednak też swoje wady: przez całą partię patrzymy się w ekran telefonu, a ja nie tego szukam w grach. Wystawiłem na sprzedaż - jeżeli ktoś kupi, to nie będę płakał, że nie dokończyłem kampanii. Ale jeśli nikt nie kupi, to pewnie dokończę.

Sukcesorzy - było okej, choć jak na tak dużą grę (z tyloma zasadami), to losowości było jednak trochę za dużo. Może w kolejnych partiach nauczę się ją bardziej kontrolować?

Twisted Fables - bardzo długo mnie kusiła, w końcu udało się zagrać. No i meh. Deckbuilder jakich wiele, twist z ruchem po planszy okej, ale też niczego nie urwał. Dziwne słownictwo tylko niepotrzebnie podnosi próg wejścia w tą prostą przecież karciankę.

Gra miesiąca: Wojna o Pierścień: Gra Karciana - wpadły partie 2- i 4-osobowe. W obu przypadkach bawiłem się świetnie. Cudowna gra! --> 3 pkt.

Wyróżnienia: Brass Birmingham, Tytani, Botanik, Turbo, LOTR LCG --> 1 pkt.

Tabela rywalizacji o tytuł mojej Gry Roku (po 7 miesiącach):
Spoiler:
Awatar użytkownika
Bruno
Posty: 2270
Rejestracja: 27 lip 2017, 19:13
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1705 times
Been thanked: 1298 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Bruno »

Poochacz pisze: 30 lip 2024, 07:38 Halo wieża - gram już miesiąc a nawet jeszcze nie ruszyłem scenariuszy 😂 Bo to gra idealna do rozgrywek solo...
Jak to... solo :?:
Jesteś szczęśliwym posiadaczem np. Gloomhaven? Masz więc egzemplarz tej gry, a nie jej kopię. To znacząca różnica ;-)
Druga edycja GWT: pacholęta wznoszą domy w krainie My little pony.
Kupię DGT Cube!
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5729
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 962 times
Been thanked: 1502 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: mat_eyo »

Bruno pisze: 30 lip 2024, 10:22
Poochacz pisze: 30 lip 2024, 07:38 Halo wieża - gram już miesiąc a nawet jeszcze nie ruszyłem scenariuszy 😂 Bo to gra idealna do rozgrywek solo...
Jak to... solo :?:
Jest bardzo prosty, nieoficjalny wariant solo na bgg, sprawdza się całkiem nieźle. Rzucasz wszystkimi kostkami pierwszego gracz i grasz nimi jak normalnie, a w każdej kolejce drugiego gracza rzucasz jedną kostką i od razu ją przydzielasz. Masz trochę więcej informacji niż w standardowej rozgrywce, ale za to drugim graczem musisz grać bardzo taktycznie. Działa fajnie, choć pewnie do trudniejszych lotnisk trzeba mieć bardzo dużo szczęścia.
wajwa
Posty: 2321
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 372 times
Been thanked: 568 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: wajwa »

Totalna kiszka z graniem w lipcu, partie do policzenia na palcach jednej ręki niemal...

Starocie

Biały Zamek jedynie dwie partyjki w tę świetną gierkę, lubię w każdym składzie osobowym, w kolejnycjh partiach wciąż próbuję czegoś nowego, niestety bez przełożenia na wysokie wyniki...

Notre Dame jak się nie chce rozkładać na 5kę Orleanu, to ND jest jak znalazł, piękna wredna gierka :evil:

Le Havre dwuosobowa partyjka ze stałym przeciwnikiem, tyle grania w ten tytuł, a pomimo tego w tej grze czasem nie jesteś pewny końcowego sukcesu, tak właśnie było w tej partii, zdawało mi się że wygrywam, rywalowi że przegrywa, a jednak skończyło się odwrotnie 8) super giera...

Welcome to Fabulous Las Vegas zaskakujący tytuł od Rudigera Dorna, wyhaczony swego czasu w Empiku za 18 zeta, to był bardzo dobry interes :wink:
Rzucamy kośćmi i obstawiamy wyniki w kasynach, żeby zainkasować największe wygrane. Trzeba rozważnie gospodarować kośćmi, czasem wszystko niweczy gupi los :wink: , ale i pole do wrednych zagrań tu jest, tak więc 8)

Pałac Jabby List Miłosny w uniwersum Star Wars, idealne do popykania w plenerze, do spółki z poprzednim tytułem

Dorf Romantik w wolnych chwilach w pracy gram sobie solo, nie oszukując się graniem kooperacyjnym z innymi ludkami. Nie lubię kooperacji, nie przekonam się do tego nigdy. Solo ten tytuł to takie trochę puzzle, trochę łamigłówka i naprawdę jest to dla mnie satysfakcjonujący relaks, myślałem w pewnym momencie żeby to sprzedać, jednak solowe rozgrywki skutecznie póki co powstrzymują mnie przed tym krokiem ...

Online

Barrage/Carnegie/Caverna stały zestaw troszkę rekompensujący niegranie przy stole

Gra miesiąca

Le Havre wybitne dzieło Uwe Rosenberga, wszelki komentarz jest tu zbędny 8)
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1906
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 923 times
Been thanked: 1496 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: ave.crux »

Dzień dobry planszówkowicze i karciankowicze. Mija nam lipiec, więc gra miesiąca! W lipcu pomimo upałów udało się rozegrać wiele partii, w niewiele tytułów. Jest parę nowości, ale głównie stali bywalcy górowali na stole.

6: Siege The Board Game [tubylec] 13 rozgrywek - Siege kolejny miesiąc z rzędu nie schodzi ze stołu, a nie ma w tym przypadku w ogóle mowy o tym, żeby jakaś partia się powtórzyła. Coraz to lepsze zagrywki taktyczne, wykorzystywanie gadżetów i operatorów prowadzi do partii rozgrywających się na ostrzu noża. Ostatnio nawet graliśmy 3 partię w tych samych składach tylko zmieniając się miejscami i nadal każda z nich była całkiem inna. Gra jest niesamowicie angażująca i dynamiczna.

Poszły konie [nowość] 1 rozgrywka - Z obrazków nie zachęcała i gdyby mi ktoś powiedział, że 6 dorosłych będzie stało kilkanaście minut nad stołem wiwatując swoim typom oczekując zwycięstwa to bym nie uwierzył. Wszystko to miało miejsce i świetnie się bawiliśmy w ten hazard. Gra która chyba może być rozłożona zawsze i wszędzie, do tego aplikacja po czesku robi robotę, a emocje to nie tylko wylewają się znad stołu, ale powodują, że zbierają się gapie sprawdzając o co tyle hałasu.

Pax Renaissance 2ed [tubylec] 14 rozgrywek - Turniej na BGA otworzył 14 stołów w paxa, a mózg się poskręcał i pozwijał. Poszło mi nie najlepiej i dopiero jak zostało 5-6 stołów to jako tako dało się grać i pamiętać jaką miałem taktykę na daną grę. Ostatecznie skończyłem u dołu tabeli (ale nie ostatni!). Bawiłem się jak zwykle świetnie, chociaż nie chcę mieć już tylu rozgrywek symultanicznych w paxa. Z fajnych osiągnięć w turnieju to udało mi się rozwalić @mat_eyo, który przed zakupem i rozpoczęciem zabawy pokazał mi, że taka gra istnieje i co to w ogóle jest. Takich influenserów mi potrzeba, pokaże, nauczy i jeszcze zagra :P

Projekt Gaja [nowość] 1 rozgrywka - Niepotrzebnie wstrzymywałem się przed zagraniem w gaje, bo Fantasty>sci-fi. W końcu jest to gra z rodziny terra mystici która nie trąci tak myszką i gameplay nie jest tak toporny. Tory technologii, KIK i inne powodują, że można być w końcu bardziej elastycznym i robić więcej rzeczy niż w reszcie tytułów. Rzadko zdarzała mi się w 100% przeliczona tura tak jak w przypadku AoI. Także w tym przypadku Sci-fi>Fantasy i chętnie siądę do projektu gaja jak będzie rozłożona na stole. Świetnie się bawiłem i zacząłem zastanawiać się czy by nie zakupić tego do kolekcji jak portal wyda. Na ten moment dla mnie PG>długo nic>AoI>TM mimo, że tematycznie mi nie leży.

Akropolis [tubylec] 1 rozgrywka - Nudziło nam się w oczekiwaniu na znajomego to zagraliśmy w coś szybkiego. No słabe to i bez polotu, oceny nie zmieniam, czyli 2/10 na 2 graczy i 4/10 na 4 graczy. Jedyna rzecz, która jest fajna w tej grze to te grube kafle.

Lost Cities: Rivals [nowość] 4 rozgrywki - Wygrałem ten tytuł w konkursie, więc warto było zobaczyć co to tak na prawdę jest. Okazało się, że gra jest całkiem sprytna i wersja, którą otrzymałem pozwala grać również na zasadach podstawowych Zaginionych miast i ostatecznie mam tytuł, który działa fajnie na 2 oraz większą ilość graczy. W grze będziemy układać pasjansa i licytować się o karty z rynku. Jak skończą się karty to liczymy punkty. Licytacja jest całkiem sprytna, bo 3x w grze pieniądze, które pójdą na poczet licytacji są rozdzielane po równo dla każdego gracza, więc jak ktoś sobie zostawi jakieś monetki to po rozdaniu będzie o te kilka monetek bogatszy. Często 1 złoto więcej niż inni powoduje, że z rynku weźmie się to co najlepsze. Kompaktowość tytułu powoduje, że raczej chętnie będę ją zabierał do plecaka co by pograć w innych okolicznościach niż domowe zacisze. Spośród tytułów jak seria Sen, schotten totten i innych małych karcianek jest to jakaś odskocznia, która również da dużo radości z rozgrywki.

Barrage [tubylec] 3 rozgrywki - W końcu przyszedł DUEL, czyli tryb do Barrage pozwalający grać w dwie osoby z odczuciami podobnymi do grania w pełnym składzie i tutaj czapki z głów dla Cranio. Udało im się to uchwycić w perfekcyjny sposób, a dodatkowo szachowość dwuosobowej rozgrywki została podrasowana planszetką, w której przeciągamy linę niczym w 7CŚ: Pojedynek. Sama mapa jest węższa i na starcie są zablokowane po 2 pola na elektrownie/tamę/kanał co już powoduje, że lukratywnych miejsc jest tyle ile kropel w źródłach. Do tego planszetka, gdzie losujemy o co będziemy się bili między turami. Mogą tam być pkt energii, pieniądze, maszyny, które zostały na planszetce, wykonane kontrakty i inne różne rzeczy. Po każdym spływie wody będziemy sprawdzali ile razy wykonaliśmy daną rzecz spośród 3 wybranych. Przykładowo sprawdzamy ile razy wykonaliśmy założenie posiadania 3 monet. Ja mam 13 więc wykonałem to 4x, moja przeciwniczka ma 10 więc wykonała to 3x. Różnica w ilości wykonań powoduje przesunięcie mojego znacznika o 1 na planszetce. Do tego są tam jednorazowe bonusy dające pkt lub inne ekonomiczne aspekty. Jeżeli dojedziemy do końca toru na planszetce to na koniec gry otrzymamy słodkie 15 pkt, więc jest o co walczyć, bo 45pkt w barrage piechotą nie chodzi.
W końcu jedno z moich ulubionych euro stało się najlepszym euro w mojej kolekcji, w końcu chcę to wyciągać i do rozgrywek w większym składzie i do rozgrywek 2 osobowych. Tym sposobem barrage wskoczył w moim prywatnym rankingu na ocenę 10/10 obok MKUE. Jest to niesamowity tytuł i odkąd posiadam tę grę w kolekcji to wiele razy ubolewałem nad tym, że słabo działa na dwie osoby, ale w końcu się doczekałem. Dla mnie nie ma lepszego euro, które tak dobrze łączy mechanikę z tematem, ma tyle interakcji między graczami i przy tym każdy mały błąd może spowodować duże kłopoty.

7 Cudów Świata: Pojedynek + Agora [tubylec] 1 rozgrywka - Po partii w DUEL zagraliśmy w stare dobre 7CŚ. Gra po tych kilkudziesięciu partiach nie jest już tak wysoko w moim rankingu, ale nadal jest to solidny tytuł, do którego chętnie siądę. Szybki czas rozgrywki i proste zasady to niepodważalne plusy tej gry. Dodatkową zaletą są 4 drogi do zwycięstwa i baczne obserwowanie ruchów przeciwnika aby za szybko nie przegrać. Bez panteonu jest trochę przeliczalna, ale Panteon to dla mnie głównie niepotrzebny chaos.


Tak oto doszliśmy do końca lipca, gdzie może i gier było mało, ale za to wiele powtórzonych w jeden tytuł partii! W tym miesiącu wybieram Barrage, które mimo małej ilości rozgrywek w porównaniu ze zwycięzcami poprzednich miesięcy, czyli Pax i Siege rozkochało mnie w sobie na nowo. Teraz tylko czekać na Legendary Box żeby to wszystko pomieścić. W planach jeszcze ogranie colorado connection, które na razie jest upchane w pudle i czeka na swoją kolej na stole. Jeżeli lubicie euro z negatywną interakcją to nie możecie przejść obojętnie obok Barrage, jak jeszcze uda wam się wyrwać dodatek DUEL to już w ogóle jest miód. Ja od siebie gorąco polecam tę grę i jestem rad, że zanim zagrałem w Brass to najpierw pokazano mi właśnie tytuł lipcowej gry miesiąca.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 4081
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1417 times
Been thanked: 2965 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Ardel12 »

W lipcu liczba partii utrzymała się na niskim u mnie poziomie(39). Jednak pogoda wygrywa i pozwala wyjścia na basen czy jezioro, więc z rodzinką korzystamy ile możemy zanim przyjdzie jesień. Na szczęście nie spowolniło to ogrywania gier i takiego NAR, którego zacząłem w lipcu już prawie ukończyłem. Sprawdziłem parę nowości dla mnie, zagrałem w końcu w 51 stan i w świetne SW: Rebelię. Udany miesiąc mimo wszystko.
Spoiler:
NOWOŚCI
Lands of Evershade(-/10) – ukończyłem ogrywanie prototypu. Była to wczesna wersja, więc sporo testowania jeszcze przed AR. Ogólnie jak oglądaliście video z opisem gry, to macie pojęcie jak to działa. Prócz walki, której tam jak pamiętam nie opisali. Z mojej strony świetny ruch by zacząć sprawdzać już tytuł poza firmą, by na starcie kampanii móc pokazać coś bliższemu finalnemu produktowi. Co ciekawe padały też zapytania, jakie dodatki by były mile widziane, pewnie w trakcie kampanii wspierający dostaną też szansę na zagłosowanie acz już teraz pewnie AR będzie pracował nad tymi, które zostały wybrane przez testerów. Niestety przez lojalkę nie mogę się podzielić niczym więcej. Czekam na szansę potestowania Grimcoven. Sam nie wsparłem, bo nie widzę na to miejsca w kolekcji, ale mógłbym dorzucić 3 grosze do tego co zrobili.

Nova Aetas Renaissance(9/10) – rozegrałem już 10 misji i z każdą gra mi się podoba coraz bardziej. Misje są zróżnicowane. Każda ma inny cel i często jest to coś innego niż wyrżnięcie wszystkiego, co żyje. Misje wprowadzają też unikalne mechaniki a często też wrzucają nazwanych wrogów, którzy mają swoje karty aktywacji(umiejki i statsy). Co 2-3 misje walczymy z inną grupą, co świetnie wpływa na brak uczucia powtarzalności. A nawet walcząc z tą samą, to często mamy inny podzbiór z niej. Misje przez elementy 3D wyglądają jak makiety. Biedne makiety, ale pierwszy raz gram z takimi elementami 3D i bardzo mi się to podoba. Czasem trochę zasłaniają nam elementów, ale ogólnie jest to element na plusie. Mechanika wcale nie jest taka prosta jak ją wielu opisuje. Mechanizm kierowania AI niby prosty, ale wymaga wykonania kilku sprawdzeń i już słyszałem, że nawet podążając za algorytmem z książeczki gracze robią błędy w wybieraniu celu(bo tak się wydaje sensowniej). Gra ma bardzo dużo słów kluczowych i żetonów stanów. Po rozłożeniu misji parę minut poświęcimy zawsze na przeczytanie wszystkiego i zrozumienie implikacji. Np. jeden przeciwnik ma umiejętność Przeszkoda 5(nazwa z dupy), która podbija wartość obrony magicznej jego sojusznikom, więc za każdym razem sprawdzamy czy czasem atakowany wróg nie jest w jego zasięgu. Potem jest ochrona X, która broni przed raną, no to samo. Takich umiejek + już obecnych żetonów na postaciach może być po kilka, więc jest, co przeliczać. Mi się podoba acz wciąż dla mnie niedoścignionym przykładem AI i stanów jest Middara. W pudle od podstawki z SG jest masa elementów. 8 postaci, do tego dodatkowe misje poboczne, wrogowie jak i ekwipunek, a sama główna kampania oferuje kilka zakończeń. Jak poziom gra utrzyma do końca, to od razu zacznę grać drugą kampanię, ale włączając w to dodatki. Obecnie gram od razu z SG, bo inaczej to bym potrzebował 3 podejść by zobaczyć większość :D Jak gra miała przedsprzedaż rok temu, to całkowicie nic w niej ciekawego nie widziałem i dobrze, że jednak wszedłem. Hologrium działa bardzo dobrze i sterowanie liczbą akcji graczy by się ustawić pod wroga odgrywa bardzo ważną rolę. Do tego mierzy czas gry oraz odpala wydarzenia. Wybitnie podoba mi się, że oparzenia nie dostaniemy lub je usuniemy jak staniemy w wodzie. Dodatkowo można jednymi przedmiotami dodawać dany stan(krwawienie, podpalenie…) na swoją broń i w momencie zadania ran przekazać wszystkie stany na wroga. Nie muszę szukać płonącego miecza. Mogę zostawić swój ulubiony rapier i nałożyć na niego efekt. Banalne, ale świetnie działające. Postacie rozwijają się z każdą misją. Dostajemy tyle by móc coś wytworzyć, ale daleko jesteśmy od zrobienia wszystkiego dla każdego. Tak samo z wydawaniem EXP. Dostajemy mało, ale każda odblokowana umiejka faktycznie pomaga i otwiera nowe opcje. Obecnie nie mogę się doczekać kolejnej partii. Polecam sprawdzić.

Nekojima(7/10) – kotki na słupach wysokiego napięcia okazały się przyjemną pozycją. Zagrałem 2 partie 1v1. Obie wygrałem pomimo tego, że w obu kolega wyciągnął większość czarnych kosteczek i przymuszał mnie do układania wisielców. W obu przypadkach rozwalał układ na planszy przy ustawianiu kolejnego połączenia. Grało się przyjemnie. Wykonanie jest bardzo dobre. Konkretne drewniane elementy, że spokojnie dla mini ninja mogłyby robić za nunchako. Rozgrywka jest banalnie prosta i każdy załapie ją w mig. Jedyny minus jaki jest dla mnie to ta nierówność względem szans na rozwalenie układu. Koty się ciężko dokłada i nie ma się za ułożenie żadnego bonusu. Chyba preferowałbym by wyciągnięte kosteczki robiły kółeczko po każdym z graczy(wyciągnąłem 2, to gracz po mnie i jeszcze następny mają dołożyć kotki, niż kolejny wszystkie). Do kolekcji nie trafi, ale z chęcią grę będę pokazywał mniej ogranym znajomym.

51st State: Ultimate Edition(7/10) – w końcu po roku ponad leżakowania u mnie na półce Ultimeta w folii udało się zagrać…na egzemplarzu kolegii, ale za to w wersji z GF. Swego czasu zagrywałem się w O:NI i liczyłem tutaj na podobny vibe, ale też znacznie większe różnice, a odczułem, że gram w reskina(tak, tak, 51 stan był pierwszy). Akcje zbliżone, podział kart na akcje, cechy i produkcję. Opcja zagrania karty na 3 sposoby itd. Jedyna różnica to większa liczba surowców, czego ja nie odczytuję za plus tylko upierdliwość. Tematycznie gra mogłaby być o czymkolwiek, więc rozumiem łatwy reskin na O:NI. Grałem z promo packami i dodatkiem Nowa Era, czyli w sumie więcej kart. Sama gra to typowe mielenie zasobów, rozbudowa tableau i próba zdobycia większej liczby PZ niż wrogowie. Interakcja tutaj dla mnie nie występuje. Ataki są wybitnie nie opłacalne przez liczbę punktów ataków jakie należy zużyć(za to można znacząco więcej porobić u siebie). Nie ma o nic wyścigu i na dobrą sprawę prócz otwartych produkcji to nic mnie nie interesowało kto co tam robi. Gra już sprzedana, ale z żalem, gdyż tyle czasu miejsce mi zajmowała xD

Deckscape: Tokyo Blackout(7/10) – niezgorszy ER, w którym jako agenci specjalni próbujemy uratować miasto przed potworem. Zagadki w sumie były OK. Może jedna, która wrzuciła typowe WTF, co ci autorzy mieli na myśli. Ogólnie bawiłem się dobrze, podobało mi się co gra robi z plakatem, który jest pudełku. Jest kilka ciekawych zagadek. Ogólnie nic wywołującego u mnie WOW, ale przy zalewie wielu ER, ten jest naprawdę przemyślany i dobrze zrobiony. W sumie w tej cenie żal nie sprawdzić, tym bardziej jak używki chodzą w bardzo fajnych cenach.

Pandánte(5/10) – jakiś dziwoląg dodający do pokera w wersji texas holdem licytację i akcje specjalne. Każdy gracz dostaje 2 karty na łapę z talii przypominającej zwykłą, ale każda wartość występuje nie w 4 a w 6 kolorach. Następnie płacimy wejściówkę i obstawiamy jaki to układ mamy/zamierzamy mieć. Im trudniejszy, tym bardziej w prawo idziemy w tabelce. Nie ma znaczenia ile obstawiamy, ot kładziemy kasę na danym polu pod danym układem. Jak każdy to zrobi lub spasuje, to wykładamy 3 karty i mamy akcje specjalne(albo odwrotnie, nie pamiętam). Możemy dobrać kartę, wymienić całą rękę i coś tam jeszcze, ale jeśli nie mamy najwyższego bida, to musimy opłacić 2*liczba kolumn/układów między nami a wrogiem na najdalszej pozycji. Możemy oczywiście spasować. Potem gramy kolejne takie rundy aż 6 kart się pojawi. Przy czym zawsze możemy utrzymać bida lub go podbić na wyższy układ. Jak już jest 6 kart wyłożonych, to przystępujemy do finalnej tury akcji, która daje nam darmowe akcje oraz całkiem nowe w porównaniu do poprzednich(np. wymiana całej ręki, zmiana bida o 1 w dół, wymuszenie dopłaty do bidów po 5 od każdego gracza itd.). Po tym w końcu sprawdzamy kto wygrał. Jedziemy od najwyższego układu, ale zanim gracz go ujawni to reszta w ciemno głosuje czy taki układ przeciwnik ma czy kłamie. Jak wszyscy stwierdzą, że mówi prawdę to wygrał i zgarnia całą pulę, jak ktoś stwierdzi, że kłamie to wróg pokazuje swój układ i jak kłamał to odpada, a pierwszy gracz na lewo od niego dostaje 5 kasy, a jak nie kłamał, to otrzymuje bodaj 5*liczba graczy od graczy, którzy niesłusznie go skazali. Jak widać, gra polega na kombinowaniu. Czasem na farcie. Wykorzystywaniu kasy nie tylko do bidów, ale kupowania akcji itd. Ja nie jestem fanem Pokera i jego reimplementacje zwykle mi nie siadają. Tak i tutaj. Gra działa, może się podobać, ale dla mnie jest za dużo rzeczy poza mną, a jeszcze więcej zależy od ekipy. Raczej ciekawostka.

Terrorscape(6/10) – jedna partyjka. Ja, jako Rzeźnik vs kolega sterujący ocalałymi. Zasady są bardzo proste. Dostajemy główną instrukcję + dwie książeczki dla każdej ze stron. Bardzo łatwo załapać rytm gry i wykonywać kolejne tury. Nie dziwi mnie, że partia spokojnie mieści się grubo poniżej 1h. U mnie zajęła 50min, a jednak coś tam sprawdzaliśmy w trakcie partii i próbowaliśmy zrozumieć jak to działa. Rozwój złego idzie szybko i czuć jego rosnącą siłę, która coraz bardziej dociska ocalałych. Poszukiwanie ich w posiadłości, straszenie oraz atakowanie jest zabawne. Nie raz zaliczyłem rybkę, gdy mnie kolega wyprowadził w pole dzięki przedmiotom robiących huk w innych miejscach. Gra wydana jest z rozmachem. Wielka posiadłość robi wrażenie, ale przenoszenie tego elementu, który nie był sklejony to był ból w pupie, bo ciągle coś odpadało. Sumarycznie robi to niewiele i spokojnie dałoby się ten element wywalić i zastąpić zwykłymi planszetkami. W tym samym czasie jestem w stanie rozegrać partię w MIND MGMT i terrorscape przegrywa na wielu płaszczyznach jak dla mnie. Ot poszukiwanie agentów i wyścig z rekruterem wrzucały mi znacznie więcej ciekawych momentów i wyborów niż tutaj. A mówię o samej bazowej wersji bez otwierania kolejnych kopert z mechanikami. Nie dziwią mnie zachwyty. Gra jest szybka, oferuje odczuwalny progres i jakieś tam wybory. Wygląda epicko na stole. Warto dać szansę.

Lords of Heaven(7/10) – udało mi się zagrać w prototyp pokazywany w Awarii Prądu we Wrocławiu. Gra to w sumie action selection przy użyciu kart z area control. Grałem w wariant bazowy, więc powiedzmy wersja bez żadnych dodatków(przynajmniej w obecnej wersji). Każdy z graczy prowadzi jedną z frakcji. Różnią się setupem, w którym otrzymują inne pozycje na mapie oraz surowce i armie. W grze mogą natrafić na karty z wydarzeniami wyłącznie dla ich strony. Cała reszta jest już taka sama. Gracze otrzymują również po 3 losowe karty ze wspólnej talii oraz po jednej pustej do blefów. Karty zawierają wydarzenie, informacje, która strona lub strony mogą je odpalić(nawet wszystkie) oraz zysk i koszt zagrania. Na planszy mamy 4 akcje. Budowa(stawiamy jeden budynek i ulepszamy jedną technologię powiązaną z 1 z 3 typów budowli), Wpływy(umieszczamy koronki w miastach, które sygnalizują nasze wpływy ekonomiczne oraz flagi, które z kolei odpowiadają za wpływy militarne), Ruch(przemieszczamy flagi, każde pole to 1 moneta, ale nie ma znaczenia ile flag się porusza) i Przychód(dostajemy 2 monety/wiarę/jednostki lub jakieś ich połączenie, do tego przychód z koronek z miast). Wykonując akcję budowy jak i wpływów opłacamy kosz, którym jest suma widocznych kosztów 5 zagranych kart na tą konkretną akcję(wliczając naszą właśnie dokładaną). Z kolei dwie kolejne akcje dają nam zysk w postaci widocznego przychodu na 5 kartach. Jak zagramy 6 kartę, to ostatnia spada i jej do zysku/kosztu nie wliczamy. Na początku, więc dobrze jest jak najszybciej wykonać dwie pierwsze akcje póki cena nie jest zabójcza. A z kolej dwie ostatnie jak najpóźniej by jak najwięcej zyskać. Oczywiście czym by była gra AC bez walk. Tutaj po ruchu możemy zdecydować się na jeden z 2 typów ataku. Walka w polu lub oblężenie. Róznice są takie, że walcząc w polu, każda strona może poprosić o wsparcie z sąsiednich regionów oraz wygrana strona otrzyma 3PZ, wspierająca zwycięzcę 2, a przegrany 1. Z kolei w oblężeniu mogą brać udział tylko frakcje będące już w tej lokalizacji, każda strona otrzyma tylko 1PZ, ale zwycięzca będzie mógł albo podbić miasto i wstawić swoją koronkę na najwyższy slot(dodatkowy PZ na koniec krucjaty jak i wysoki przychód) albo ograbić miasto by zebrać dużo kasy. Walka jest bardzo prosta. Najpierw zagrywamy kartę w ciemno(każda daje 1-3 ataku + czasem jakieś zdolności oraz rany), potem w pięści wykładamy ile chcemy jednostek, ale nie więcej niż liczba flag *2 + liczba koronek. Pokazujemy kartę oraz jednostki i finalnie rzucamy kośćmi walki za każdą flagę i koronkę. Kości zadają rany o podbijają naszą siłę. Sumujemy siłę, jaką mamy(niektóre budynki dorzucą nam więcej) i gracz, który ma jej więcej wygrywa. Rany rozpatrujemy po ustaleniu sił i nie ma to wpływu na wynik starcia. Ot ktoś więcej straci jednostek. Jak jednostek nie ma, to tracimy flagi. W sumie to jest 90% gry. Idzie to szybko. Kart jest sporo i mają różnorodne efekty(a zapomniałbym wspomnieć, że wydarzenie z karty zagramy tylko, jeśli pasuje kolorem do naszej frakcji i zagraliśmy kartę na budowę lub wpływy). Można zrobić ciekawe połączenia(typu wystawić akcją flagi, a wydarzeniem pchnąć je od razu do walki). Zasady nie stanowiły problemu. Prototyp był już na dobrym poziomie i nie trafiłem na jakiekolwiek głupoty. Dziwne akcje czy nawet niejasności. Gra idzie szybko jak gracze przemyślą swój ruch w turach innych graczy(4 akcje i 3 karty na ręce nie spowodują paraliżu) acz czasem odbywały się dyskusje, kto kogo zaatakuje i czy ktoś otrzyma wsparcie lub nie. W ekipie, w której grałem gra zmieniła się jednak mocno w euro. Przepychanki w miastach względem utrzymania władzy były częstsze niż walki. Każdy wystawiał budynki i próbował wzmocnić swoją ekonomię, gdyż bez niej wiele się tutaj nie osiągnie. Kasa jest potrzebna do ruchu, ale też do przywrócenia do swej puli niezabitych jednostek(płacimy 1 za jednostkę bez względu na jej siłę). Walki potrafią wykrwawić graczy tak, że ktoś może wjechać i narobić sobie wręcz darmowych PZ. Trzeba mieć się na baczności, ale mapa jest względnie mała i nic nas nie blokuje by armią przeskoczyć z jednej strony na drugą, póki nas na to stać. W dodatkach frakcje mają mieć unikalne jednostki, liderów i swoje specjalne karty. Ogólnie pogłębianie asymetrii. Mi się grało przyjemnie. Nie jestem fanem AC jak i takiego mocnego nastawienia na bitwy(system jest tak zrobiony, że dostajemy najwięcej PZ za walki oraz kary za przegrane są dość niskie, co premiuje bycie agresorem). Z chęcią bym zagrał jeszcze raz w swojej ekipie pełną partię. Polecam sprawdzić w miarę możliwości.

POWROTY
1830: Railways & Robber Barons(10/10)
– dwie cudowne partie, które udało się zamknąć poniżej 3h. W obu skończyło się bankrutem po ostrym train rushu, który potrafił przewalić i 3 kolejne grupy. W obu plansza była tak biednie zabudowana jak nigdy. Zachód ze wschodem niepołączone. Postawione 2-3 kafelki brązowe. Niektóre spółki miały okazję aż zagrać raz w OR xD W obu nie wygrałem, ale bawiłem się doskonale patrząc jak koledzy idą bardziej na dno. W jedenj przy dłuższej partii byłaby szansa na wygraną, w innej tylko bym szedł w dół xD Po 49 zamkniętej w 2h, to już nic mnie nie zdziwi. Ekipa wrocławska pięknie leveluje i uczy się kolejnych zagrań. W sierpniu przez wyjazdy nie pogram niestety, ale ekipa nie będzie mogła pograć w operacyjniaki, na które zawsze marudzę xD

Star Wars: Rebelia(8/10) – gra w trakcie partii dostarcza mi ogrom frustracji przez swoją losowość jak i poczynania wroga. Kolejne plany idą w piach, misje nie wypalają, a w walce, jako Rebelia jestem zwykle na straconej pozycji. Gra się potrafi ciągnąć w pewnych momentach, ale wrażenia po partii wgniatają. Ostatnie rundy wywołują ostre rozkminy i palpitacje serca czy się uda przeprowadzić daną akcję dającą potrzebny punkt do zwycięstwa. Po partii dyskusja jest świetna. Pokazywanie, kiedy co i gdzie chciało się osiągnąć. Gdzie widzieliśmy okazje i błędy przeciwnika. Kiedy był moment przełomu i co dało finalne zwycięstwo. Partia trwała 5h i choć w środku błagałem o zakończenie, tak po 2 rundach Rebelia zyskała wiatr w żagle i w końcu ruszyła z PZ. Koniec zaczął się przybliżać a Imperium musiało znacząco przyspieszyć sprawdzanie kolejnych sektorów. To otworzyło furtkę na ataki opóźniające ruch wojsk i odsunięcie w czasie odnalezienia bazy rebeliantów. Bardzo przydatna była karta Lando, która umożliwiała wyrzucenie wszystkich wojsk lądowych do innej lokacji Imperium. Spowolniło to postęp wroga na tyle by dać wygraną Rebelii. Na pewno chcę zagrać znowu, mam sporo przemyśleń i strategii do sprawdzenia. Gra jest świetna, ale na pewno chcę zejść z czasem, bo 5h to jest stanowczo za długo.

Nowość miesiąca: Nova Aetas Renaissance
Powrót miesiąca: SW: Rebelia
Gra miesiąca: 1830
Postanowienia na kolejny miesiąc:
Zakończyć pierwsze podejście NAR oraz od razu odpalić i skończyć kolejną kampanię z wszystkimi dodatkami, jakie Czacha wydała. Zagrać w Arcs.

Postanowienia noworoczne:
Spoiler:
tomg
Posty: 455
Rejestracja: 02 gru 2019, 00:00
Has thanked: 152 times
Been thanked: 222 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: tomg »

Kilkanaście tytułów ogranych w miesiącu letnim to bardzo dobry wynik jak dla mnie, nawet jeśli ponownie brakowało wśród nich cięższych pozycji.

Nowości:

Kaskadia
Zazwyczaj abstrakty nie wzbudzają we mnie wielkiego entuzjazmu. Skoro przydarzyła się okazja postanowiłem dać szansę tytułowi który przez niektórych uznawany za najlepszy w swojej kategorii. Kaskadia jest poprawna ale po raz któryś przekonałem się, że po prostu nie jestem grupą docelową dla tego typu rozgrywek. Nie zmienia to jednak wrażenia że jeśli ktoś zaproponowałby mi partię, nie odmówię, rozumiem też dlaczego Kaskadia jest tak popularna. Jednak dochodzę do wniosku, że nie ma sensu testować na przykład ostatnio zachwalanej Ostoji bo po prostu to nie jest moja para kaloszy.

Risk Legacy
Nigdy nie grałem w klasycznego Riska a moja wiedza na jego temat ograniczała się do świadomości że prawdziwy geek powinien odnosić się ze wstrętem do tego archaicznego tworu.
Jednak jako zagorzały fan legacy chciałem sprawdzić jak sprawdzi się protoplasta całego gatunku na tle późniejszych pozycji tego rodzaju które w większości już poznałem. Kupiłem Risk Legacy tanio zakładając że w najgorszym razie podzieli los niezakończonej kampanii Seafall'a tego samego autora
Wrażenia są takie, że faktycznie gra podstawowa jest na maksa losowa ale przynajmniej interakcja pomiędzy graczami wzbudza emocje i zachęca do gry nad stołem.
Na ocenę pod kątem ewolucji mechaniki w trakcie kampanii na razie jest zbyt wcześnie ale pierwsze doświadczenia nie napawają wielkim optymizmem.

ISS Vanguard
Zaledwie zrobiony samouczek, zatem trudno w tej chwili wyrokować czy przeważy znużenie z powodu "kościstej" fazy eksploracji (aczkolwiek byłem w pełni świadomy szkieletu mechanicznego gry przed jej zakupem więc widziały moje gały co brały) czy też zostanę wciągnięty w kampanię na długie godziny dzięki zaciekawieniu rozwojem fabuły.
Na razie wrażenie zrobiła na mnie liczba komponentów, a zaskoczenie stanowi większy niż się spodziewałem próg wejścia w zasady gry.

Topka miesiąca:

1. Wyprawa do El Dorado

Numer jeden w kolekcji w kategorii deck builder do zagrania z każdym. Szkoda tylko że potencjał na lepsze spożytkowanie fajnego tła tematycznego nie został w pełni wykorzystany ale cóż to cecha charakterystyczna tworów doktora.

2. Klany Kaledonii

Z całej rodziny gier pochodnych od Terra Mystica klany są najbardziej klimatyczne (albo inaczej, najmniej abstrakcyjne tematycznie). Rozegrane po długiej przerwie partie na cztery osoby przypomniały mi dlaczego gra ma niezachwianą pozycję w mojej kolekcji jako euro średniej kategorii wagowej.
Wszelkie bezpośrednie porównania np. do Projektu Gaja uważam za nieuzasadnione, to dwa różne typy gier adresowane do innego kręgu odbiorców i przeznaczone na inne okazje.

3. Patchwork

Spośród ogranych krótkich gier pojedynkowych na podium łapie się nieśmiertelny klasyk.
Awatar użytkownika
Padre
Posty: 248
Rejestracja: 17 cze 2009, 10:52
Has thanked: 24 times
Been thanked: 206 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Padre »

Żeby nie było, że tylko stękam i spieram się o drobnostki, chciałbym docenić istnienie wątku swoimi 2gr na temat gier lipca:

Miesiąc udany, bo udało się zagrać na żywo. Zanotowałem pięć partii, i to nie tylko w fillerki!

Trajan (2 partie) - dalej nadrabiam klasykę. Pierwsze wrażenia pozytywne. Minigierki nie są może odkrywcze, ale spinający je mechanizm wyboru akcji robi grę i sprawia, że chcę do niej wrócić. Trajan zostaje na półce, chociaż mam lekkie wątpliwości czy ta sama łamigłówka będzie mnie bawić długo.

Le Havre (1 partia) - tutaj uczucia mam już bardziej mieszane. Gra sama w sobie mi się podoba - zasady są eleganckie, tury żwawo płyną, silniczki się kręcą. Tylko mam wrażenie, że partia trwa trochę za długo, a ostatnie tury skręcają od decyzji w stronę procedury: każdy ma swój automat do karmienia, każdy ma jakąś machinę do punktów, budynki i statki się kończą i tak szusujemy do końca na autopilocie. No ale to jedna partia, trudno wyrokować. Zostaje na półce, chociaż sędzia maca kieszeń z żółtą kartką.

Jekyll vs Hyde (2 partie) - pokazałem grę bratu. W partii testowej mnie poskładał i zacząłem się zastanawiać czy ja nie jestem w tę grę jeszcze gorszy niż mi się wydawało. Na szczęście dla ego, w drugiej partii rozpykałem przeciwnika do zera. Honor uratowany.

Poza tym srogo pograłem na BGA. Było tego sporo i nie chcę pisać o każdej pojedynczej partii, ale cztery gry dały mi do myślenia:

Captain Flip - obżarłem się tym kapitanem do obrzydzenia. To taka fajna lekka gra na 3 minuty i z początku nawet jest co odkrywać, eksperymentować z różnymi taktykami. Niestety od pewnego momentu rozsądne decyzje mocno się zawężają i zostaje dociąg. A jak przeciwnik wciąż losuje idealne dla siebie kafelki, to już się żałuje nawet tych 3 minut. Ubawiłem się, może kiedyś wrócę, ale na razie finito.

Pax Renaissance - jak co roku, uczę się Pax Ren na nowo. I tym razem już prawie tę grę rozumiem. Udało się nawet kilka razy wygrać, w tym z przeciwnikiem o całkiem wysokim elo i drugim, który całą grę chłostał mnie na prawie wszystkich warunkach zwycięstwa, żeby pod koniec talii nabrać się na zdradziecki wypad po zwycięstwo religijne. Bez mentora jest ciężko przejrzeć wszystkie zależności, ale wygląda na to, że warto próbować.

Ark Nova - zagrałem kilka razy w ramach nauki, żeby potem grać na swoim egzemplarzu na żywo. No i będę ten swój egzemplarz sprzedawał. Strasznie się przy tej grze męczę i nie do końca wiem czemu. Rozumiem zasady, widzę mechanizmy, ale jak przychodzi moja tura, przewracam oczami i myślę sobie, że wolałbym jednak porobić coś innego. Może to wygląd, może to brak czegoś oryginalnego, może to ogromna talia kart, której nie lubiłem już w Terraformacji Marsa? Nie mam pojęcia, ale podążam za instynktem. Czerwona kartka.

Anachrony - pograłem, bo mój egzemplarz cierpi na chorobę big boxa - odkąd wszystko spakowałem do Infinity Box, ani razu nie zagrałem. I po partiach na BGA będę się Anachrony pozbywał. Musiałem przyznać przed sobą, że większość radości z gry dawała mi tematyka, a mechanizmy wydają mi się mało ekscytujące. Absolutnie nie mam chęci eksplorować kolejnych dodatków, więc jak tylko się zmotywuję, pójdzie na sprzedaż. Czerwona kartka.
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2462
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 683 times
Been thanked: 1105 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Galatolol »

Gra miesiąca: 18MM - 5 partii z rzędu, to mi się właściwie nigdy nie przytrafia. Za samo to zasługuje na tytuł gry miesiąca. Do tego to po prostu dobry układankowiec-operacyjniak w zarabianie góry pieniędzy. Gramy na lokalnej wersji, którą z każdą partią poprawiamy (oryginał ma tak dziurawe zasady, że sam się o to prosił).

Wyróżnienie: Avalon - 20 partii w gronie niekoniecznie planszówkowym, więc widać, że się spodobało. Byłem trochę zaskoczony, że na 9-10 osób grało mi się nieco gorzej niż na 6-7, ale i tak było super.

Wydarzenie miesiąca: weekendowy zlot 18xx w Pszczynie

Nowość miesiąca: To nie kapelusz - banalna, ale bardzo fajna gierka memory, która zaskakująco szybko przeradza się w grę blefu :lol: Ogólnie mam dobrą pamięć, ale mimo to szybko zaczynałem się gubić, co kto miał. Choć i zdarzało mi się celowo udawać zakłopotanie, by ktoś niesłusznie sprawdził :twisted:

Inne nowości to 1842 (średniak) oraz Durian (udane partie, bo w dobrym gronie, ale poza tym będące zbyt łatwą do przejrzenia dedukcją/push-your-luckiem, by bez wodzireja robiło robotę).
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 2095
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 201 times
Been thanked: 1049 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Neoptolemos »

Lipiec miesiącem licznych wyjazdów, w związku z tym mimo ogółem nienajgorszych liczb - 48 partii w 21 gier - na stole lądowały głównie wakacyjne filerki i tylko 2 (!) nowości, na dodatek marne.

Nowości:
Kwiat Wiśni (-) - dość prosty, ale brutalnie losowy i przez to nieprzyjemny push-your-luck od FoxGames. Na jakieś ~10 rund gry w 7 spaliłem już pierwsze ciągnięcie z worka, który jest zresztą wspólny i przez to gra jest turbolosowa. Dodatkowo przekombinowane zasady punktacji dopełniają obrazu kasztana. Nie polecam i nie zachęcam...
Trio (-) - ...przy czym o Kwiacie Wiśni pewnie sporo forumowiczów nawet nie słyszało, a Trio z niepojętych dla mnie względów robi ostatnio furorę. Skrajnie losowe i zarazem nie stawiające żadnego wyzwania memory, w którym wygrywa ten gracz, któremu przeciwnicy niechcący ujawnili najwięcej informacji. Na dodatek w dwóch wariantach (a z drużynowym nawet w czterech!), szkoda tylko, że nie różniących się w odczuciach absolutnie niczym. W drugiej partii (byłem trzecim graczem) wyciągnąłem trzy tria w trzy rundy, głównie dlatego, że przeciwnicy pokazali mi karty, których potrzebowałem. Po przeczytaniu zasad miałem podobne wrażenia, jak z To nie kapelusz - że ta gra nie powinna działać, ale skoro słyszę tyle zachwytów, to może czegoś nie dostrzegam. Przy czym Kapelusz jest świetny, a Trio jest dla mnie mocnym kandydatem do rozczarowania roku. Chyba wolałbym zagrać w Czarnego Piotrusia, przynajmniej gwarantuje większe emocje. Aha - graliśmy w 3 osoby i mooooże to był jeden z powodów słabego przyjęcia gry (BGG raczej nie poleca takiego wariantu), ale wciąż nie widzę wielkiego potencjału.

Nienowości godne wzmianki:
Gra o Tron LCG (+++) - po zeszłorocznej jesiennej wyprawie do Stahleck nie było okazji wziąć kart do rąk, ale właśnie ożywiła się warszawska grupa graczy i udało się spotkać na kilka partyjek. Do tego po dłuższej przerwie wróciłem do pykania od czasu do czasu w necie (przy czym tych partii nie rejestruję) i przypomniałem sobie, dlaczego GoT to moja ulubiona karcianka. Niestety zdaję sobie też sprawę, że choć fan community robi gigantyczną i wspaniałą robotę (od czasu wycofania się FFG wyszło już 11 nowych paczek!), to obecnie próg wejścia do gry jest już absurdalnie wysoki, bo nigdy nie nastąpiła rotacja kart. Ale gdybym miał okazję pograć nawet na taliach z podstawki i kogoś pouczyć, wciąż bawiłbym się doskonale.
Horrified (++) - chwaliłem grę już miesiąc temu, natomiast w lipcu graliśmy nieco więcej i weszliśmy już na poziom trudny (który wcale nie jest jakiś straszny, generalnie gra jest dość łatwa i jeszcze nie przegraliśmy). Bardzo dobry, czysty design, idealny coop na wejście w gatunek - a i ja po kilkudziesięciu innych grach doceniam geniusz w tej prostocie. Świetnie sprawdza się po męczącym dniu, kiedy nie mamy siły ani na nic skomplikowanego, ani na zaciętą rywalizację.
Następna Stacja: Londyn (++) - kupiłem swój egzemplarz i jest to nowa defaultowa wykreślanka na wyjazdy, wypierając nieco Kartografów (głównie ze względu na rozmiar i wygodę). Bardzo sprytna łamigłówka, może z nieco ograniczoną regrywalnością, ale zdecydowanie ciekawa i warta poznania. Będzie jeździć na wakacje, sprawdza się i w Warsie, i Wizzairze.
Roll Camera! (++) - zaproponowałem któregoś dnia jako tematyczną odskocznię od Horrified i bawiliśmy się jak zwykle znakomicie. To, jak ta gra prostymi metodami buduje klimat i jak jest autentycznie zabawna, to poezja sama w sobie. Zrobiliśmy doskonały film, niestety w ostatniej chwili nastąpiły potężne zmiany w scenariuszu i koniec końców wyszedł nam okrutny paździerz :P do tej pory zazwyczaj grałem na 3 i 4 osoby i gra zdecydowanie wtedy zyskuje, ale jak się okazało, we dwójkę też działa bardzo dobrze. Wielka szkoda, że nie wyszło to u nas, bo zależność językowa jest spora - ale warto zagrać i poznać przy okazji. Nie z powodu fajerwerków mechanicznych (tych raczej brak), ale dla klimatu.
Roll for the Galaxy - (+/-) - w Rolla grałem raz, około 4 lata temu, na 2 osoby i szczerze mówiąc nie zapamiętałem z tamtej partii prawie nic. Wystawiłem wtedy na BGG 7/10, czyli musiałem uznać grę za spoko eurasa bez większej historii. Teraz zagrałem na 3 osoby i ocenę muszę jednak nieco obniżyć, choć nie z powodu jakichś "obiektywnych" wad - gra jest dla mnie po prostu suchym mieleniem punktów w otoczce, której kompletnie nie kupuję. Zdałem sobie też sprawę, że dla mnie jeden z głównych mechanizmów - wybieranie akcji w taki sposób, żeby przewidzieć co odpalą inni - działa po prostu średnio, bo za bardzo skupiam się na swoim silniczku i nie interesuje mnie/nie jestem w stanie oszacować ruchów przeciwników. Gra obiecała mi pewną dozę interakcji i jej nie dowiozła. Co więcej, przez całą grę nie wyciągnąłem ani jednego kafla, który by mi się ładnie zazębiał z kaflami startowymi. Obniżyłem ocenę do 6 i nie będę się bronił rękami i nogami przed ponowną partią, ale raczej do niej nie dojdzie.

Inne nienowości: Amazonki, Burgle Bros, Clash of Cultures, Czarne Historie, Decorum, FITS, Halo Wieża, Lorcana, KLASK, Kroniki Zbrodni 1400, Paleo, To nie kapelusz!, Top Ten i TRACKS.

Gra miesiąca: Horrified/Gra o Tron LCG
Nowość miesiąca: brak
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 1331
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 536 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Apos »

Ludzie się zmieniają i jestem tego dobrym przykładem. Gdy zaczynałem przygodę ze współczesnymi planszówkami, to stroniłem od gier konfliktowych. Euro i imprezówki były moim światem, a gdy gracz zniszczył mi jakiś budynek, to drugi raz mniej entuzjastycznie podchodziłem do danego tytułu. Z czasem jednak poznałem gry z wielu gatunków planszowych i horyzonty się poszerzyły. Splottery, 18XX, a teraz gry wojenne pokazały mi ile dobra skrywa nasz planszowy świat! Wdzięczny jestem osobom, z którymi zagrałem, bo dzięki nim pierwsze doświadczenie w danym gatunku było tak przyjemne i dobre!
Nadal walczę z moim uczuleniem na kostki i losowość w grach, ale tu się okazuje, że wiele zależy od tytułu - w niektórych tego elementu nie akceptuję, a w innych bitwy na nich oparte wywołują emocje :D

Lipiec, miesiąc "sezonu ogórkowego", a tutaj jednak się działo :D. Jedno wydarzenie warte wzmianki, to wizyta w katowickim Klubie Gier Historycznych. Poznałem tam nie tylko pasjonatów tego gatunku, ale również i tytuły. Fotorelację opublikowałem na naszym profilu. Pozdrawiam cała ekipę KGH!
Ponadto wczoraj była jedna z lepszych partyjek jakie grałem w ubiegłym miesiącu - stąd też w nawiązaniu do timingu rozpoczynania postów gry miesiąca wcześniej - grajcie do samego końca! :D

Lipiec w liczbach: 61 partii w 32 tytuły.

I na jednym obrazku
Obrazek

---Nowości---

- A Gest of Robin Hood, 4x
O AGoRH pisałem już w wątku z grą. Nie powtarzając się, uważam to za kawał dobrej przygodówki. Dwie strony konfliktu, napady na bogatych i powozy z podatkami, rozdawanie biednym, ukrywanie się po lasach, brawurowe ucieczki z więzienia czy obrabowanie skarbca Nottingham. Deck wydarzeń napędzający grę zapewnia dużą regrywalność, a krótki czas rozgrywki zachęca tylko do ponownej gry. Bardzo lubię punktowanie oraz "reset" w trakcie gry i system wyboru akcji - te COIN'owe cechy przypadły mi do gustu.
Dla wielu ten tytuł oraz Vijayanagara spełni jedną z dwóch ról: jako wstęp do spróbowania co to te COINy i czy warto interesować się dalej tą serią gier oraz dla takich, którzy odbili się od COIN'ów i chcą zagrać w coś przystępniejszego. Ja należę do tej pierwszej grupy, bo obie te gry przekonały mnie oraz moich znajomych do pójścia krok dalej i jesteśmy już umówieni na Fire in the Lake. Część osób może zainteresować się serią ICS dla samej tematyki - wybranie przygód banity i ubranie tego w system counter-insurgency to strzał w 10. Do tego dobrze napisana plansza i pomoce gracza, które trzymane pod ręką rozwiewają wszelkie wątpliwości oraz pytania. Trzymam kciuki, aby ktoś to wydał po polsku i COINy wejdą na pełnej do naszego planszowego świata - tak jak Paxy, FCM czy John Company i będą się wyprzedawać na pniu.
9/10

- Terrorscape, 3x
Gra przypominająca odcinek Scooby-Doo, gdzie grupka dzieciaków zatrzaskuje się w upiornym domu i stara się uciec przed strasznym potworem. Bohaterowie przeszukują dom w celu odnalezienia przydatnych przedmiotów, 🔑 kluczy lub starają się naprawić 📻 radio, aby wezwać pomoc. Potwór ma cel jeden zabić albo "przestraszyć na śmierć" jednego z bohaterów, aby wygrać. Ciekawy jest system hałasu oraz polowania. Potwór nie wie gdzie są dzieciaki, chyba że te wywołują hałas. Wtedy ten zaznacza na swojej części mapy skąd takowy się wydobywa. Bohaterowie mogą próbować zwodzić potwora.
Mechanicznie jest prosto, zabawowo oraz minimalistycznie na tyle, że zakwalifikowałbym Terrorscape jako imprezówkę. Dużą zaletą gry jest czas rozgrywki (ok 20-30 minut) oraz to ile frajdy kryje się w grze. Ponadto oryginalna forma gry, która próbuje coś nowego. Duży budynek pełni rolę funkcjonalną (zasłonka, wieża do kości, miejsce na licznik gry itp) oraz klimatyczną. Terrorscape robi wrażenie na stole i przykuwa wzrok. Po zagraniu jednej szybkiej partyjki, chętnie gra się ponownie. Jedna i druga strona są asymetryczne, każda bawi.
Minusy: gra jest duża oraz nieporęczna i zabieranie tego do znajomych czy eventy będzie trudne. Sam dom wymaga b. dużego stołu (90 cm głębokości i mieści się na styk), składanie tego oraz rozkładanie to też szkopuł. Szare figurki zajmują dużo miejsca w dużym już pudle oraz na planszy - na pewno trzeba je pomalować - wolałbym schludne znaczniki z ładnymi grafikami jako alternatywę. W podstawce tylko jedna mapa i ta szybko może stać się powtarzalna - a jest miejsce na drugiej stronie planszy na drugą.

Terrorscape to intrygująca planszówka, która wyróżnia się na tle innych tego typu gier. Jest emocjonująca, szybka i sprawia wiele frajdy. Ląduje obok Dochodzenia jako polecajka planszowych gier imprezowych 😃
7,7/10

- Friedrich, 1x
Równocześnie z Marią zagraliśmy w jej "starszego brata". To ciekawa gra wojenna dziejąca się w XVIII wieku w Europie Środkowej. Każde z czterech graczy wciela się w jedną z historycznych postaci tego okresu. To dość abstrakcyjna gra wojenna z pewnymi uproszczeniami, ale dla rozgrywki są to zalety. Jest to asymetryczne area control z nieszablonowymi sojuszami oraz wrogami. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, a same bitwy oparte o talię kart. Jest to chyba mój ulubiony element, bo strategicznie musimy pozycjonować nasze wojska na planszy, z namysłem zagrywać karty i wybierać tak bitwy, aby mieć przewagę. Tworzy to epickie bitwy, które nie polegają na rzutach kostką i dla mnie to plus w tej grze. Zagrałem tylko raz i na razie mam wrażenie, że bawię się ciut lepiej niż w Marii (o której za chwilę), ze względu na możliwość gry 4-osobowej i trochę prostszą formę konfliktu. Tu mamy mniej polityki i wydarzeń, a więcej "mięsa" czyli bitew. Bardzo chętnie zagram ponownie.
(++)

- Maria, 1x
Maria to gra bazująca na sukcesji Austrii, kiedy Austria została zaatakowana przez m.in. Prusy, Francję, a z pomocą stanęła jej tzw. armia Pragmatyczna. Gra odziedzicza wiele z Friedricha, ale dodaje swoje elementy, takie jak politykę i wydarzenia. Posiada też dwuczęściową mapę w której jedne wojska państw mogą być sojusznikami, a na drugiej wrogami. Miałem duże obawy do tego elementu, ale w praktyce działa to świetnie i jest jednym z ciekawszych elementów sojuszy/wrogów jaki widziałem w grach planszowych. Sprawia, że musimy myśleć nieszablonowo. Zagraliśmy tylko raz, a to uwydatniło jedną ważną cechę Marii - to gra do eksploracji oraz ogrania. Asymetria geopolityczna zawarta w niej oraz z początku niepozorna głębia, która siedzi w systemie bitew może wywołać mieszane pierwsze uczucia, ale rozbłysnąć jak zagramy więcej razy. Maria oraz Friedrich mają specyficzny wygląd oraz tematykę, która nie przekona każdego do siebie. Mimo tego, jak przy Friedrichu chcę zagrać ponownie.
(++)

- Isle of Trains: All Aboard, 1x
Zagrałem na próbę na BGA ze względu na tematykę i "pick-up & delivery". Niestety to mało interesujący abstrakt, który "działa", a po grze nie mam ochoty do tej gry wracać. Nie utkwił mi w pamięci jeden element czy mechanika, która zrobiłaby na mnie wrażenie.
5/10

- Triuph & Tragedy: European Balance of Power, 1x
Zagrana tylko część w klubie historycznych gier planszowych, wiec tylko wstępne wrażenia. Gra opowiada o wielkiej trójce drugiej wojny światowej w Europie: Aliantach, Państwach Osi oraz Sowietach. Bardzo lubię tą tematykę jak i okres historyczny, a w tej grze czuć klimat! Zaczynamy mianowicie w 1933 roku, gdy faszyści dochodzą do władzy i budujemy swoje imperia w przygotowaniach do... no właśnie - sami decydujemy o tym jak potoczą się losy Europy. Poprzez karty polityczne rozszerzamy swoje wpływy na państwa celem pozyskaniach ich zasobów oraz populacji. Rozwijamy swój przemysł oraz technologię Za każdy rok pokoju dostaje też tokeny z punktami zwycięstwa. Gdy suma tych punktów zwycięstwa oraz wartość naszej najsłabszej gałęzi rozwoju (przemysł, ludność, surowce) przekroczą odpowiednią wartość to wygrywamy. Możemy też wygrać posiadając odpowiednią technologię bomby atomowej, ale tak daleko to nie zaszliśmy. Walka jest oparta na kostkach, ale mamy tu kilka elementów (siła i typ jednostki, technologia, inicjatywa), które zainteresowały nawet takiego antyfana losowości jak ja :D.
Zagraliśmy tylko kilka rund i zapewne poznałem tylko wierzchołek góry lodowej jaki skrywa się w T&T, ale już to sprawiło że chętnie zagram ponownie. Mam tylko obawy o czas rozgrywki oraz że gra tylko 3 grach. Aha, gra też pięknie prezentuje się na stole, cała mapa Europy ze "bloczkami" wojsk robi wrażenie.
(+++-)

- Unconditional Surrender! World War 2 in Europe, 1x
Zagrane raz na próbę na BGA z kolegą na próbę. Przypomina klasyczną hexową grę wojenną ze znacznikami. Wrażenia dużego nie zrobiło i chętniej zagram w inny tytuł. Jak ktoś zaproponuje zagrać na żywo, to spróbuję. Minus, że tylko na 2 osoby.
(+/-)


---Wielkie powroty---

- 1849: The Game of Sicilian Railways, 5x
O powrocie do tej gry pisałem już tutaj, ale ostatecznie zagraliśmy więcej, bo w przeciągu dwóch tygodni zagrałem w sumie 5 partyjek w 1849. Każda była inna, o innej dynamice, układzie mapy, spółek oraz drodze do zwycięstwa. Nie ma tu grama znudzenia, powtarzalności, tylko chce się zagrać ponownie 😃 Bardzo cenie te gry bo najwięcej tu zależy od pomysłów i charakteru graczy. Są gry sandboxowe z ogromną interakcją i wraz doświadczeniem grających i ograniem tylko nabierają na sile.
Gra pomimo 25 lat na karku nie zestarzała się wcale. Jest to też relatywnie szybka gra, że jednego wieczora bez problemu można zagrać dwie partyjki.
Pierwszy raz też użyłem 1849 do wprowadzenia nowego gracza. Do tej pory był to Chesapeake - najczęściej polecana osiemnastka "na początek". Ostatnio to powiedziałem chłopakom, a dzisiaj powtórzę: jak ktoś ma zacząć grać w 18XX, to najlepiej wrzucić go na głęboką wodę, wbić zatruty sztylet w plecy i przekręcić kilka razy. Taki gracz albo się odbije, bo takie mocne granie nie jest dla niego albo go to zaintryguje i zacznie drążyć temat dalej.
Chesapeake jest "grzeczny", bez ostrych kolców. W teorii może być dobry, jeżeli zbiera się grupa zielonych osób i zasiadają pierwszy raz do 18XX. Spróbują swoich sił, a gra jest prosta i export pociągów pomaga trzymać tempo. Pomimo tego, bez doświadczonego gracza poznają może 5% możliwości gry, a sama rozgrywka może trwać nawet 6 i więcej godzin. 1849 jest inny, daje większe pole do popisu i manewru. Tam bardzo lubię przyrostową kapitalizację, jak działają udziały spółek, podwójne i zdradliwe akcje, progress pociągów i inne bajery. W/g mnie są to ciekawe mechaniki, które mogą zainteresować początkującego gracza, a nie ma ich w "Chesie". Trzeba je pokazać oraz omówić jak działają i po co są. Tamta partyjka zajęła nam około 3,5h - dość dobry czas jak na pierwszą szkoleniową rozgrywkę. Miło też widzieć jak nowy gracz wciągnął się i próbuje oraz eksperymentuje z nieszablonowymi zagrywkami.

Świetny tytuł.
9,5/10 i to moje TOP3 gier z gatunku 18XX

- BUS, 1x
Tytuł wrócił na próbę, czy jednak trzyma się i czy kupić swoją kopię wraz z premierą nowego wydania. Gra nadal wywołuje ogrom emocji i cenię ją za dynamikę rozgrywki oraz megachamską interakcję na planszy. To mała i prosta gra, a siedzi w niej diabeł dużego Splottera. Polecam!
8/10

- Keyflower, 1x
Gra ściągnięta z półki po około dwóch latach leżakowania. Po zagraniu, z małym wahaniem podjąłem decyzję sprzedaży. Keyflowera bardzo lubię, ale gra ze względu na swój wygląd, trochę niestandardowe podejście do tematu worker placement i licytacja odpychają nowych graczy. Starzy wymiatacze już dawno grają w bardziej interaktywne planszówki. Dla mnie była to 9, teraz jest...
7,5/10

- Marco Polo z dodatkami, 1x
Zagrane na działkowym spotkaniu, w luźnej atmosferze grilla itp. Pomimo, że to lekkie euro to jednak nie przerosło niektórych graczy. Zasad gra ma jednak sporo, a typowo optymalizacyjny gameplay wymaga pełnego skupienia. Do tego właścicielka gry chciała grać ze wszystkimi dodatkami, a te tylko skomplikowały sprawę. Tu z przymrużeniem oka ze względu na typ spotkania, ale graliśmy prawie 4 godzina na 5 osób. Gracze byli średnio zaangażowani ze względu na prawie pasjansowatą rozgrywkę. Ja wynudziłem się jak mops, a sama gra jak za pierwszym razem w dniu premiery, tak i teraz tylko mnie rozczarowuje. Duży błąd, że nie zagraliśmy wtedy w El Grande na 5 - i więcej by się działo, a gra trwałaby ułamek tego co Marco Polo.
5/10 (było 6/10)

- Zimna Wojna 1945-1989, 1x
Z racji, że gry wojenne szturmem wkroczyły na nasze stoły, to wyciągnąłem klasyka. Klasyka, który zniechęcił mnie do tego typu gier przez swoją losowość. W tym przypadku bez zmian, czasami od jednego rzutu kością zależy za dużo. A jak trafią się czasami 3 faile pod rząd, to jest już po grze. Partyjka przypomniała mi drugą swoją wadę - bardzo długi czas rozgrywki.
4/10

---Stali bywalcy stołu---

- Pax Renaissance: Druga Edycja, 12x
Król nie schodzi ze swojego tronu. Dwie epickie rozgrywki na 2 oraz 4 graczy, które potwierdzają PR na swojej pozycji. Fenomenem jest czas rozgrywki, bo to gra pełna głębi, a trwa tylko 30 minut w duecie oraz poniżej 2h przy grze na 4 graczy. Feeling też jest inny, zależnie od składu. Tu preferuję grę na 2 albo 3 osoby, ale partyjki na 4 są wyjątkowe z własnym charakterem. Jest tu dużo gry nad stołem, sugerowanie któremu z przeciwników dowalić i na kogo trzeba uważać. Tworzenie planu rozgrywki zakładający kilka dróg do zwycięstwa. Piękna gra!
10/10

- Distilled, 5x
Distilled trafia w mój gust i zaklepuje sobie miejsce w kategorii lekkich eurasów. Jest klimat, jest fajna rozgrywka. Gdyby tylko była ciut krótsza...
8,5/10

- Vijayanagara, 3x
Na razie to mój ulubiony "COIN". Prosty w zasadach, a pełen akcji oraz walki. Relatywnie szybki. Zagraliśmy m.in. w klugie gier historycznych, gdzie przedstawiałem go początkującym i ten sprawdził się wyśmienicie. Uproszczone zasady oraz sprawny flow gry bardzo tu pomagają i trzymają graczy w skupieniu. Ja mogę się pochwalić zwycięstwem jako Sułtanat, który uważam ma najtrudniej. Udało mi się skłócić dwóch pozostałych graczy oraz skutecznie mieszać w ich próbach przejęcia Indii. Jeden z graczy jednak wybił się na prowadzenie, a to dało mi argument to przekonania trzeciego gracza do wspólnej walki przeciwko niemu. Było to epickie przeciąganie liny, które ostatecznie spowodowało, że wygrałem o 2 punkty. Dużo gry nad stołem, emocji oraz świetnych wspomnień. Polecam!
8,5/10

- Indonesia, 2x,
Dwie rozgrywki 5-osobowe, w tym jedna z dwoma nowymi graczami. Bardzo dobrze się przy niej bawię, szczególnie ze względu na mechanikę łączenia spółek i jakie konsekwencje te wywołują oraz tematykę. Gra, w którą trzeba się ograć, poznać jej dynamikę oraz technologie, które bywają kluczowe. Gra jest też specyficzna oraz pozwala graczom być bardzo wrednym. Na porządku dziennym jest, że gracz straci swoje spółki jeżeli nie zwraca uwagi na poczynania przeciwników. Jednym się to bardzo podoba, a Ci którzy liczą, że będą sobie w spokoju rozwijać swoją spółeczkę w rogu mapy mogą się rozczarować.
Ja bardzo lubię, zawsze chętnie zagram, choć po 6 rozgrywkach rozegranych w ciągu ostatnich 2-3 miesięcy mam lekkie odczycie powtarzalności...
8/10

- Race! Formula 90 2nd Edition, 1x
Niezaprzeczalny lider gier wyścigowych. Tak bardzo przypadł w naszym community do gustu, że planujemy rozegranie mistrzostw. Zawsze chętnie gram!
9,7/10

- Turbo, 1x,
Z każdym przejechanym okrążeniem w tej grze, ocena powolutku spada w dół. Dodatek tak naprawdę trochę rozczarował. Nadal ją lubią i cenię za swoją rolę w kolekcji: szybka gra dla początkujących i dobrze działa na 6-7 graczy. Jednak gdy gramy w stałej ekipie, to zawsze wybierzemy Race!
7,5/10

- Dorfromantik, 1x,
Gramy dalej kampanię. Bardzo satysfakcjonująca i relaksacyjna gra, w której na naszych oczach wyrasta tworzona przez nas kraina. Zawsze chętnie zagram.
8,5/10

Pozostali starzy bywalcy stołów: Pipeline (8/10), SCOUT (9/10), Wsiąść do Pociągu Europa (7/10), Formula D (6/10), Andean Abyss (8/10) i wiele 18XX online.

---Podium---

🏆 Nowość miesiąca: A Gest of Robin Hood
🏅 Gra miesiąca: Pax Renaissance Druga Edycja
🥈 Rozgrywka miesiąca: 1849: The Game of Sicilian Railways
🥉 Powrót Miesiąca: 1849: The Game of Sicilian Railways

Plany na sierpień:
- w najbliższy wtorek gramy w Burning Banners, czyli klimatyczna gra wojenna fantasy o przepięknej oprawie. Mam nadzieję, że rozgrywka będzie tak samo dobra;
- środa to Fire in the Lake. Zebrała się stała ekipa odważnych i spragnionych przygód w wietnamskiej dżungli graczy. W planach regularne rozgrywki, aby dobrze poznać ten wyjątkowy tytuł. Oczekiwania są b. duże;
- grać mniej online, a więcej na żywo w 18XX. Wspomniane rozgrywki w 1849 były epickie, oby więcej!
- przygotowania do Planszówek w Spodku!
Awatar użytkownika
JollyRoger90
Posty: 727
Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1374 times
Been thanked: 335 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: JollyRoger90 »

Moje zestawienie lipiec 2024:

Od nowego roku postanawiam dawać oceny przy grach:
3/3 - gra siadła bardzo i zostaje w kolekcji/będzie grana z dużą chęcią i jak często się da. Chętnie zaproponuję rozgrywkę.
2/3 - gra dobra, lubię w nią grać, jak ktoś zaproponuje to chętnie zagram. Okazjonalnie zaproponuję rozgrywkę
1/3 - gra jest poprawna, nie ma na tyle mojej uwagi, abym ją wyciągał na stół/proponował. Jak ktoś wyjmie to zagram.
0/3 - pozycja z która definitywnie nie chce mieć nic do czynienia. Nie chce w to grać. Pojdzie na sprzedaż (jeśli to mój egzemplarz).

1) Standardowe rozgrywki

Nowości:

Łowcy ad 2114 (3) 2,75/3 - wstyd się przyznać, ale dopiero teraz łowcy zjechali z półki wstydu, a zamawiałem ich ze wspieraczki (dostawa 2021). Jesteśmy kompletnie urzeczeni tą grą. Dla mnie oddaje prawie idealnie aspekt gry komputerowej w tym klimacie. Jest robienie zadań, decyzje, odrobinę fabuly, są misje taktyczne na ktorych się strzelamy, jest rozwoj ekwipunku i postaci (skromny co prawda). Nie chce się oderwać od stołu! Z minusów to stołożerność, figurki (często trzeba improwizować ktora figurka co reprezentuje, bo nie ma ich wystarczajacej ilości). Na osobny wątek zasługuje poziom trudności. Zdecydowaliśmy się na ułątwienie w postaci, ze przeciwnicy mają 1 akcje w tuze, oraz wyprawa do bazy nie kosztuje dnia, ale za to nie leczy w ogole. Mamy za sobą 3 posiedzenia i mysle ze jeszcze drugie tyle przed nami :) po przejścu kolej podstawki przejdziemy jeszcze raz z duzym dodatkiem (nowa kampania) oraz dwoma malymi :) juz nie moge sie doczekac lowcow 1492 :)

Niezły Blef (1) 0/3 totalny niezabawny imprezowy kasztan. Możę gdyby było więcej %.

Plejada Gwiazd (1) 3/3 nowość-staroć, bo w rodzinnym domu odkopałem grę memory z dziecińśtwa. Na kartach sa postaci z disneya (z uniewrsum Donalda, Chip i Dale, gumisie, Dumbo, Bow Wow) a sama rozgrywka to czyste memory. Nostalgia wleciała mocno :)

Regicide (1) 1,2/3 probowaliśmy zagrać na zwyklej talii kart, ale po graniu na BGA uciążliwa jest obsługa w realu. Zatem pozsotaniemy przy BGA. Generalnie gra polega na pokonaniu przeciwnikow (4 walety, potem 4 damy i 4 kroli). Kazda figura ma inny poziom ataku i życia. Zagrane karty nie tylko zdejmuja punkty zycia, ale tez daja dodatkowe bonusy ze wzgledu na kolor. Mozna tez kombować takie same karty do sumy wartości 10. Polecam każdemu sprobować. Ciekawa alternatywna na gry na zwyklej talii.

Powroty:

Podwodne Miasta: Nowe odkrycia (1) 3/3 euro z mojego topu. Nie ma co więcej mówić. Cenię wyżej niż Ark Nova i TM. NAwet dokupiłem insert zeby pomieścić schludnie wszystko w jednym pudle (moj pierwszy w życiu). Kto nie grał ten trąba.

Nanaki (1) 2/3 - istny powrot z zaświatów. To moja pierwsza gra ze wspieraczki od P. Piechowiaka z Gram w Chmurach (RIP). Po 3 latach ponownie wleciała na stół. Bardzo przyjemne tableu bilder z dozą negatywnej interakcji. Można zabrać surowce przeciwnikowi, ale to szybicej mu wyczerpie karte za ktora zapunktuje i dostanie bonus. Jest niby taktyka wygrywajaca na budowanie totemów, ale nie tak latwo ja zrealizowac, wiec jej wplyw jest bardzo maly (moim zdaniem). Ładne bajkowe grafiki. Liczę na kolejną rozgrywkę szybciej niż za 3 lata :)

Halo wieża (11) 2,5/3 - nadal jestem pod wrazeniem tej gry i gra m isię bardzo dobrze, niestety większośc rozgrywek solo, ale żona jest już po jednej i nie powiedziała, kategorycznie nie :)

Rzuć na tacę (3) 1,75/3 - coś wypadłem z wprawy, bo wszystkie 3 rozgrywki wygrała żona, co się nie zdarza ;p

Alias Kobiety vs Mężczyźni (1) bez oceny, bo to typowa quizowa imprezowka. Wg mojej oceny pytania dla kobiet sa latwiejsze do odpowiedzenia, co potwierdzają punkty.

Everdell (1) 1,5/3 druga gra po 2 letniej przerwie. Tak jak za 1 razem, nic nie urwało. Zamiast tego wolalbym zagrać chociażby w Terraformacje Marsa. Grafiki śliczne, ale drzewo to przerost formy nad treścią.

Kaskadia (1) 2/3 dawno nie było na stole. tym razem wpadło sporo kart punktowania z kart promo (3) i z sekcji D. Łątwo nie było, ale na 2 osoby to przyjemna szybka abstrakcyjna układanka.

Najemnicy: Nieświęte Przymieże (1) 1,5/3 na wakacjach znaleźliśmy w jakiejś księgarni za 33zł. Stwierdziliśmy ze weźmiemy dla przypomnienia, bo już kiedyś graliśmy ze 2 razy.
Dosyć wredne set collection z negatywną interakcją (przynajmniej w tej części). Aczkolwiek po 3 latach nadal nie zachwyca jakoś wybitnie. Może zagramy jeszcze ze 2 razy i pojdzie do żyda.

Pozostałe pozycje, komentowane w poprzednich miesiącach:

Kubb/Molkky (3) 2/3
Capital (1) 2/3
Codex Naturalis (1) 2/3
Diuna Imperium + Nieśmiertelność 2,3/3
Fantastyczne Światy (1) 2/3
Kapitan Flip (1) 2,5/3
Konspiracja: Uniwersum Abyss (1) 2,5/3
Sagrada + życie (1) 2/3
Santa Maria (1) 2/3
Sobek Duel (1) 1,8/3
Tajniacy duet (1) 2/3
Turbo (1) 2,1/3
Terraforamcja Marsa Gra Kościana (1) 2,25/3

Łącznie rozgrywek - 41 w 25 gier

2) Board Game Arena.
Spoiler:
Łącznie rozgrywek - 121 w 21 gier
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podsumowanie: rozgrywek wszelakich - 162 w 40 gier
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Podsumowanie miesiąca:
Sporo było grania solo (Halo wieżą), ale najbardziej jestem zadowolony z rozpoczęcia kampanii w Łowców i to jak ta gra siadła. Gram z nowo zmontowaną ekipą i poki co udaje nam się widywać regularnie co tydzień. Oby tak dalej :)

Gra miesiąca:
Bezapelacyjnie Łowcy Ad 2114.
W drugiej kolejności Podwodne Miasta i Nanaki.

Rozczarowanie miesiąca:
Niezły blef, ale można było się tego spodziewać.

Plany na kolejny miesiąc:
Z pólki wstydu zszedł najgrubszy tytuł - Łowcy 2114 co mnie niezmiernie cieszy. W dalszej kolejności będziemy chcieli dalej widywać się z nową grupą na cotygodniowe granie i kończyć tę kampanię. Poza tym klasycznie - uszczuplenie kolekcji z niegranych tytułów oraz czyszczenie półki wstydu.
Liczę też na kolejne weekendowe granie do odciny, ale możliwe że jednak dopiero we wrześniu.
alex_dp88
Posty: 91
Rejestracja: 15 paź 2021, 19:08
Lokalizacja: Racibórz
Has thanked: 105 times
Been thanked: 116 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: alex_dp88 »

Lipiec był bardzo udany z powodu odwiedzin rodzinnych stron i 4 dni ostrego grania. W sumie udało się rozegrać 27 partii w 20 różnych gier.

NOWOŚCI

Szczury z Wistar (2) (6/10) - bardzo duże rozczarowanie, bo mamy tu koło akcji i multum kart, ale wciąż miałem nieodparte wrażenie, że gram w gorszą wersję Wyprawy Darwina. Widzę tu bardzo dużo podobieństw, bo jest i eksploracja planszy i kontrakty, które po ich spełnieniu dają nam jakieś pasywne umiejętności. Niestety w moim odczuciu kart jest dużo, ale mało w nich różnorodności, karty przygody możemy wypełniać, ale musimy przy tym trafić na odpowiednie symbole umiejętności, a i tak najważniejszym elementem są pokoje i nory, przez co miałem wrażenie, że tylko skupiam się na zbieraniu zasobów i ich przerabianiu na wykładanie żetonów na planszy. Z grą będę się żegnał i już żałuję, że jakiś czas temu pozbyłem się Wyprawy Darwina.
Piątka (1) (8/10) - zagrane na Planpszówkach w Pszowie i o mój Boże ale się uśmiałem. Crossujemy ze sobą 2 hasła i próbujemy znaleźć dla nich wspólne słowo, a od razu zaznaczam, że nie jest to wcale takie proste. Następnie reszta grupy głosuje za tym by odpowiedź zaakceptować czy też odrzucić. Absurdalność niektórych skojarzeń sprawiła, że po 30 minutach bolała mnie szczęka od śmiechu. Jeśli macie dużą grupę osób to polecam tę imprezówkę bardzo gorąco.
Nekojima (1) (7/10) - Jenga na resorach. Jeśli lubicie tego typu gry zręcznościowe to powinno się Wam spodobać.
Halo Wieża (1) (4/10) - kompletnie nie w moim guście i szczerze mówiąc jestem zaskoczony, że o tym tytule jest tak głośno. Sporo mówi się o jej innowacyjności, ale przecież gier z ograniczoną komunikacją było już na rynku wiele. Ja nie poczułem w trakcie partii żadnych emocji i nie mam ochoty sprawdzać kolejnych modułów. Mogę jednak pochwalić grę za tematyczność. Jak ktoś się uprze to zagram, ale pod warunkiem, że potem na stół wleci coś lepszego. Gra idzie na sprzedaż.

STALI BYWALCY

Cat in the Box (4) (8/10) - no i w pełnym składzie osobowym gra pokazała pazurki. Kolejny świetny tricktaking z pomysłem wyboru koloru zagrywanej karty, który ociera się o mechaniczny geniusz. Co prawda momentami bywa niesprawiedliwa i może nie być do końca kontrolowana, ale jestem ciekaw jak będzie to wyglądać po rozegraniu większej liczby partii, gdy już wszyscy w pełni zrozumieją mechanizmy. Karciany HIT.
6. Bierze (2) (7/10) - tym razem udało się zagrać w 4 osoby i jak na tak leciwą i prostą grę bawiliśmy się bardzo dobrze. Osobom lubiącym karciani i początkującym graczom chętnie zaproponuję.
SCOUT (2) (9/10) - nie będę się powtarzał, nasz evergreen.
Nucleum (1) (8/10) - partia 3-osobowa i bawiłem się świetnie. Podtrzymuję opinię z poprzedniego miesiąca, poziom skomplikowania tej gry jest ogromny, ale nie przytłaczający, trafia idealnie w moje gusta. Robotę robi losowy dobór systemu punktacji przed partią, dzięki czemu mamy zapewnioną sporą regrywalność. Zostaje na półce i chcę więcej.


POWROTY

Spicy (2) (7/10) - idealna na zakończenie planszówkowego wieczoru. Losowość, blef i sporo emocji.
Wyprawa Darwina + Ziemia Ognista (1) (8/10) - swego czasu psioczyłem na dodatek, ale teraz po rozegraniu kompletu w pełnym składzie osobowym muszę odszczekać swoje słowa. Była to przemiodna rozgrywka. Co prawda karty eksploracji wprowadzają większą losowość, ale gra dzięki temu momentami staje się bardzo taktyczna, a ja lubię reagować na bierząco na sytuację. Partia w Darwina sprawiła, że bez żalu będę się pozbywał Szczury z Wistar.
Zaginiona Wyspa Arnak + Przywódcy Ekspedycji + Poszukiwania Ekspedycji (1) (10/10) - wielki powrót. Jedna z moich ulubionych gier, w których mieli się jedne surowce na drugie surowce itp. itd. Gra wciąż prezentuje się nieziemsko na tle wielu nowszych tytułów, ma świetną cenę, i fantastyczne dodatki. Poziom regrywalności na jaki wrzuciły ją rozwinięcia jest tak duży, że gra nigdy mi się nie znudzi. P.S. Wciąż nie mam gry na swojej półce, ale to z pewnością się zmieni.
Tiletum (1) (8/10) - wciąż bardzo dobrze się bawię, kombogenność tej gry bywa zatrważająca, a losowe rozstawienie bonusów, miast punktujących i samego sposobu punktacji zapewnia zabawę na wiele wiele godzin.
Grand Austria Hotel (1) (10/10) - ideał jeśli chodzi o staroszkolne średniej ciężkości euro. Uwielbiam za karty pomocników, które wprowadzają ogromną różnorodność i kości, które potrafią napsuć krwi, ale generują niepowtarzalne emocje przy stole.
Lacrimosa (1) (7/10) - wciąż podoba mi się warstwa wizualna i klimat tej gry. No i system akcji, który za każdym razem jest mini łamigłówką do rozwiązania. Niby nic odkrywczego, ale miejsce na półce wciąż niezagrożone.
Kemet (1) (7/10) - swego czasu przytłaczały mnie te wszystkie karty rozwoju. Teraz po latach grania w przeróżne tytuły wszedłem w Kemeta bezboleśnie. Doceniam za ogromną interakcje i szybkość rozgrywki. Wciąż jednak uważam, że jedna książeczka pomocy w pudełku to kryminał.
Tichu (1) (9/10) - moim zdaniem królowa gier tricktakingowych. Koniec i kropka.
Biały Zamek (1) (7/10) - zachwyt z pierwszej partii gdzieś się ulotnił. Gra chyba za bardzo nas ogranicza, a fakt, że mamy do wykonania tylko 9 tur sam w sobie wprowadza pewne strategiczne ograniczenia, przez co gra zamienia się w jedną wielką optymalizację na szynach. Bawię się przy niej jednak całkiem nieźle i nie odmówię partii.
Misja: Czerwona Planeta (1) (7/10) - lata mijają a Misja wciąż utrzymuje się w kolekcji. Widać może w jej mechanizmach upływ lat, a losowość potrafi zabić, i zepsuć komuś punktację, ale w tej grze nie do końca chodzi o końcowy wynik, tylko o to by sąsiad miał gorzej od nas. No i po dziś dzień gra wygląda świetnie na stole.
Woodcraft (1) (8/10) - jestem chyba jedną z niewielu osób w tym kraju, który wciąż lubi tę grę. Wiem - strategią wygrywającą jest rushowanie kontraktów, wiem - mam mało czasu na rozwój silniczka, przez co gracz może poczuć frustrację, bo kolega obok tylko napieprzał kontrakty i wygrał. Ja jednak uwielbiam to koło akcji, które jest sporym rozwinięciem tego występującego w Praga Caput Regni. Niezagrożone miejsce na mojej półce.
Wielce Imponujące Budowle (1) (7/10) - lubię gry kafelkowe, a ta do tego pięknie wygląda na stole. Dodatek już do mnie jedzie.
Awatar użytkownika
walkingdead
Posty: 2331
Rejestracja: 06 lut 2013, 19:57
Has thanked: 283 times
Been thanked: 690 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: walkingdead »

Lipiec nie imponuje ilością rozgrywek (32), no ale życie to życie :mrgreen:


NOWOŚĆ: ponieważ większość mojego grania odbywa się w absurdalnych godzinach nocnych to dorzuciłam do swojego "arsenału" również solo RPG. Bywają takie dni, kiedy człowiek jest absolutnie wyczerpany i wizja rozkładania planszówki nie jest specjalnie atrakcyjna. A RPG dają posmak przygody przy niemal zerowym setupie.

ZAKUP/ODKRYCIE zachwyciła mnie idea Gabe'a Barretta na Gamefound. Typek wydaje co miesiąc mikro grę do grania solo. Sam projekt realizowany jest sprawnie,a gry zachwycają formą i tematyką. Wsparłam "Hunted. Mining Colony 415". Action hero z lat 80 walczący z zabójczymi alienami. Absolutnie mój klimat. Czekam również na late pladge do Okinawy.Nie posiadam w kolekcji krótkich i niewielkich tytułów, więc cieszę się, że może uda się mieć małą grę "o wielkim serduchu" do rozegrania w różnych okolicznościach :wink:

ROZCZAROWANIE znajomy, który był na ComicCon w San Diego i chciał mi zrobić niespodziankę limitowanym dodatkiem Godzilla do Cthulhu Death May Die nie dorwał się do ani jednej kopii. Przyznam, że nie podoba mi się idea tak ekskluzywnego dodatku dostępnego wyłącznie podczas tego jednego wydarzenia (i to jeszcze w dość limitowanej liczbie). Ta polityka CMON mocno zraniła moje serducho, bo crossover Cthulhu x Godzilla dla mnie jako fanki obu jest bardzo atrakcyjny. Rozum podpowiada, żeby nie dać zarobić tym podłym ludziom z CMON, którzy świadomie wykluczają całe rzesze fanów CDMD. Niestety, serce już ostatnio przeglądało Ebay :wink: Walka trwa.

Rozgrywki:
LOTR LCG - The Two Towers. Saga Expansion.- gdyby dwa lata temu ktoś napomknął, że będę uzależniona od grania w LCG to najpewniej zaśmiałabym się sarkastycznie i w teatralny sposób rzuciłabym garścią kości. Tymczasem, moja przygoda z LOTR trwa. Uważam, że to fenomenalna pozycja do grania solo. Zróżnicowana, wymagająca i pełna fabularnych bebeszków.Dotychczas każda jedna kampania oferowała mi nowe mechaniki, które wymuszały na mnie zmianę podejścia do poznanej już formy. To nie jest prosta gra, ale mimo wielu porażek, nie rodzi we mnie frustracji tylko potrzebę ponownego rozegrania gry i odkrycia metody na wygraną. :mrgreen: Choć to TYLKO (albo aż) karcianka to klimat jest bardzo mocno odczuwalny- opisy, grafiki, konstrukcja scenariuszy. Wszystko, absolutnie wszystko jest spójne i przesiąknięte atmosferą LOTR. Two Towers to "niewielkie" rozszerzenie. 6 scenariuszy, z czego moim ulubionym zostanie chyba Helm's Deep. Wyjątkowo odczuwałam tu głębie rozgrywki i pogoń z czasem. Idea, że oto armia Sarumana próbuje się wedrzeć i sforsować Helm's Deep dostarczyła mi wiele radości.
Sporym plusem TTT są też karty. Orkowie, Ent- bardzo bliskie mojemu sercu.

LOTR LCG - Dream- Chaser w lipcu rozegrałam również finalne scenariusze do Dream-Chasera. Wspominałam już w wątku gry, że to rozszerzenie zachwyciło mnie marynistycznym klimatem, dodatkowymi mechanikami związanymi z piratami i przygodami na wodzie. Bardzo apetyczny dodatek i ciężka przeprawa dla niedoświadczonego gracza jak ja.Corsair deck, który dodatkowo wielokrotnie "namnaża" dodatkowych wrogów jak szalony to jakieś przekleństwo. Dużo "udziwnień" w rozgrywce, nowe systemy eksplorowania lokacji i wiele innych smaczków. Bardzo rozbudowana i napakowana bogactwem rozwiązań kampania.

"Horror w Arkham: Uczta w Dolinie Hemlock LCG" jestem świeżynką w świecie HwA LCG, więc nie mam "ogranych" tak wielu kampanii jak wielu fanów serii. Uczta w Dolinie Hemlock zaskoczyła mnie mocno rozbudowaną warstwą fabularną. Poznawanie mieszkańców doliny wydawało mi się na początku bardzo odkrywcze i pozwalało zbudować jeszcze większą więź z historią i postaciami. Ale muszę powiedzieć, że po jakimś czasie przyszło nieoczekiwane znużenie. Wcześniej (grając w inne kampanie) z dużym zapałem wyciągałam HwA LCG na stoł niemal codziennie. Ostatnio jakoś mniej we mnie tej ekscytacji i trochę mniej chętnie rozgrywam kolejne scenariusze. Może jednak ta forma scenariuszy trochę mnie przytłacza i jakoś rozmywa mi całą "esencję". Może potrzebuję jednak nieco więcej dziwności i macek oraz Lovecrafta w Lovecrafcie?


"Zombicide Invader" - Najeźdźca to jedyny sezon Zombicide, który ma stałe miejsce w mojej kolekcji. Lubię Zombicide za prostą rozrywkę. Czasami człowiek ma ochotę się bezrefleksyjnie ponaparzać z abominacjami. Ot, po prostu. Zasadniczo mam chyba wszystko co wyszło do Najeźdźcy i dość elastycznie podchodzę do miksowania i tworzenia combosów z dodatków. Wszystko mam wymieszane, więc każda gra wiążę się z wyciągnięciem na stół tysiąca pudeł, bo nigdy nie wiem co pojawi się w decku. Całość jest napakowana wszelkimi możliwymi xenomorfami i abominacjami, więc czasami moja plansza niezdrowo pokrywa się pleśnią i znika pod masą wszelkiego pełzającego i szurającego po planszy plugastwa. Bywa trudno, bo przez zmiksowanie wszystkiego z wszystkim nie mam pewności czy w tym świecie nadal funkcjonuje magiczne słowo "balans". :wink: W każdym razie, uwielbiam Zombcide za taką niezobowiązującą nawalankę.

Final Girl: A knock at the door. jeden z moich ulubionych odcinków/dodatków. Jeden ze złoli jest killerem aktywnym, ale bywają i momenty, kiedy cała trójka może atakować. W epizodzie jest trzech przyjemniaczków, z czego pierwszy jest pomieszaniem "Człowieka w masce" z "The Strangers" i Jasona z "Piątek 13" 2. Trish wygląda trochę jak dziwadełko z "Wrong Turn" ('21). Zeke wygląda na swobodną interpretację "Noc oczyszczenia". Zasadniczo w necie ludzie doszukują się w tym epizodzie wielu podobieństw do "You're next". W tym epizodzie pojawia się również możliwość tworzenia craftowych przedmiotów i poszukiwania elementów, które pozwalają nam wzmocnić dostępną "broń". Każdy z trzech morderców ma swoje zdrowie, więc trzeba się trochę namachać, żeby ich wykończyć.

Final Girl: Panic At the Station Ten odcinek podobno mocno nawiązuje do "The Thing". Sam numer stacji to radosne nawiązanie do roku wydania "The Thing". W tym odcinku podoba mi się zimowa aura i pies oczywiście :) Walka z morderczymi organizmami to jedno, ale jeśli nieopacznie zostaniesz poza budynkiem stacji to jeszcze możesz doświadczyć odmrożeń, które oczywiście mogą pozbawić Cię zdrowia. Z przyjemności, ofiary można ratować ładując je do...helikoptera, którego lot można również w pewien sposób obserwować. W tym epizodzie pojawia się po prostu sporo nowych elementów w rozgrywce, dzięki czemu całość wydaje się naprawdę nowatorska i przez to jeszcze bardziej interesująca. Killerzy nie są "oczywiści", ponieważ najpierw koniecznym jest przebadanie exposed victims i sprawdzenie, ktore z nich są zmutowanymi organizmami o krwiożerczych zapędach. Wyjątkowo lubię ten odcinek właśnie ze względu na wprowadzenie nowych mechanik i niuansów, które po prostu urozmaicają rozgrywkę.

Final Girl- the North Pole Nightmare kolejny z "zimowych" odcinków. Czy może być coś przyjemniejszego niż elfy, reniferki, prezenty i sweterki w bombki? Świąteczny klimat po całości. No może poza czającym się gdzieś za choinką Krampusem (The Horned Devil), który pochodzi podobno z niemieckiego folkloru. Tutaj nowym elementem są oczywiście prezenty - bywają przyjemne i bywają prezenty o negatywnych skutkach. Ba, ogłupione i biegające w kółko ofiary mogą również te prezenty otwierać. Niby fajnie, gdyby nie to, że te pozytywne łupią pazernie dla siebie, a te negatywne dotykają oczywiście i naszej bohaterki. Dodajmy jeszcze wkurzające elfy, które są wyjątkowo głośne, irytujące i nadpobudliwe. A wejście na pole z nimi skutkuje stratą...czasu. Niby przyjemnie i świątecznie, ale jednak wyjątkowo krwawo jednocześnie. Jeden z moich ulubionych epizodów.

Final Girl - Slaughter in the Groves bardzo lubię walkę z Inkanyambą. Dlatego, że sama postać tego killera jest dość mistyczna i nieoczywista. Dużo dynamiki dodają rozgrywce również karta gniewu i karta świętego gniewu. Sporo zmiennych i znaczący wpływ na samą rozgrywkę. Dodatkowo, są jeszcze błogosławione pola, które mogą triggerować gniew mściciela. Minęło już kilka miesięcy od kiedy mam w swoich rękach Final Girl i nadal sprawia mi dużo przyjemności i nadal nie odczuwam znużenia przy rozgrywaniu kolejnych epizodów.

Too many bones o TMB napisano już chyba absolutnie wszystko. Ciągle odkrywam grę i jej niuanse. Moja ekscytacja kolejnymi rozgrywkami nie maleje. Nadal zachwyca mnie jakość wykonania, sama kontrukcja gry i mechaniki ( podczas walki i czując w rękach ten chłód żetonów czuję się prawie jak jakiś 007 w kasynie :P). Co prawda, nie czuję tutaj aż tak silnego przywiązania do samej historii (wiadomo, w innych grach to karty niosą sporo treści,a tutaj jest to w ograniczonym stopniu), ale to nie umniejsza przyjemności jaką czerpię z rozgrywki. Bardzo, bardzo podoba mi się bitwa, ale też podoba mi się możliwość "budowania" swojej postaci, konieczność planowania swojego rozwoju. Lubię również te różne cechy potworów i przeróżne kombosy, które się tworzy w trakcie gry. Przede mną jeszcze sporo grania, ale łaskawie zerkam w zapowiedzi Portalu i kolejne dodatki w drodze.

CDMD - klasyczek, na którego absolutnie zawsze mam ochotę. Wiem, że wielu uważa, że to mało wymagająca gra o prostych zasadach, ale mnie to absolutnie nie przeszkadza. Grywam w S1, S2, Black Goat,R'yleh, Unspeakable Box i czekam na więcej. Scenariusze w 2 i UB są jeszcze bardziej rozbudowane i zróżnicowane. W lipcu grałam w mieszankę postaci, przedwiecznych i scenariuszy. W tym miesiącu grałam w scenariusz z przyjęciem urodzinowym. Fajna przygoda w odkrywanie, którzy z gości przeszli na mroczną stronę mocy. Niby zwykłe bieganko jak to w CDMD, ale mnogość postaci na planszy i pogoń za "zdrajcą" jest bardzo satysfakcjonująca. Przynajmniej dla mnie. Niezmiennie podoba mi się również jak ta gra jest wykonana i przemyślana. Jestem trochę świrem, więc niewiele mi potrzeba, żeby poczuć klimat gry, ale cenię CDMD, że daje mi ten fabulany sosik, który lubię.

CP77:GNC Gra od początku budziła we mnie spore zainteresowanie. Bo uwielbiam CDPR, bo kocham CP77 i zawsze dobrze bawiłam się przy grach Langa.I dostałam dokładnie to na co czekałam, choć oczywiście zgodnie z powyższym mogę nie być obiektywna :wink: Podoba mi się ciągła rywalizacja, podoba mi się podbijanie kolejnych dzielnic dla korzyści, podoba mi się zróżnicowanie gangów i możliwości jakie oferują. Bardzo lubię karty oppportunities i oczywiście edgerunnersów, którzy nie dość, że są interesującymi postaciami to jeszcze dodają coś przyjemnego do rozgrywki. Scenariusze również wprowadzją wiele udziwnien do rozgrywki, więc tak naprawdę jest dużo zmiennych w grze, co czyni ją oczywiście jeszcze ciekawszą. Nadal jeszcze nie wybrałam ulubionego gangu, uwielbiam Animalsów i MAestormowców za zwierzęcą potrzebę nawalania i kult siły. Moxes są dość nieoczywiste, punktują trochę" pobocznymi" działaniami.W lipcu tylko jedna rozgrywka, ale nie zanotowałam sobie, którym gangiem i z ktorym dodatkiem.

Dungeon Degenerates- Hand of Doom - DD zachwyciłam się dawno temu przez nieoczywistą oprawę. Jak często się zdarza, że znajdujesz grę totalnie w klimacie szlamowtych dziar jakie posiadasz? No właśnie :) Fantasy w absolutnie niebanalnym wydaniu. Pomijając już oprawę to jest to również po prostu bardzo przyjemna przygoda. Dark Fantasy w najlepszym wydaniu. Oczywiście, sporo turlania i nieoczekiwanych zwrotów akcji, ale bawi zawsze tak samo. Przyjemnie jest też rozwijać swoją postać ucząc się różnych nowych dziwnych umiejętności i zabijając najdziwniejsze stwory. No i jest mocno różnorodnie. W lipcu jedna rozgrywka w "Main Streets" i misję "The Deadly Smell of Disease". Nowy element" plagi", która oczywiście pojawia się znikąd i wpływa zarówno na bohaterów i lokacje. Plaga się rozszerza, potwory mają dodatkowe możliwości. Jeszcze więcej szlamu w szlamie.

Fire In the Lake - Tylko 1 rozgrywka w lipcu. Od dawna w kolekcji. FITL nie ppjawia się aż tak często na moim stole, bo lubię mieć dużo czasu, świeżą głowę i odpowiedni nastrój. Dlatego niejedonkrotnie wybieram coś prostszego. Przez to niestety nadal mam poczucie, że mimo wielu lat w kolekcji to nadal nie odryłam wszystkich możliwości i niuansów tej gry. Podoba mi się asymetryczność, mnogość możliwości, konieczność odpowiedniego oglądu całej mapy i wreszcie, pewien element nieprzewidywalności (event kart i tor kolejności), które czasem potrafią trochę zburzyć niecny plan w głowie.

Gloomhaven lubię Glommhaven, choć nie do końca zgadzam się z zachwytami, które utrzymywały Gloomhaven tak długo na pierwszym miejscu bgg. Gram sobie nieśpiesznie, dłubiąc sobie w kampanii i końca absolutnie nie widząc :wink: Lubię to, że pewne konsekwencje moich działań wpływają na rozwój świata i on ewoluuje wraz z rozgrywką. Natomiast, wydaje mi się, że można było dodać tam jeszcze nieco więcej fluffa i jeszcze więcej niesamowitej historii. Tego mi czasem trochę brakuje. Za to na plus karty determinujące inicjatywę i karty determinujące możliwości wrogów. To zawsze dodaje takiego dreszczyku urozmaicenia, bo powtarzalność jest niewielka.Wiadomo, że bardzo fajnym elementem jest pełna decyzyjność i świadomość swoich działań- o ile lubię kości, tak akurat w Gloomhaven podoba mi się to, że w pełni decyduję o tym jakie zagram karty i jakie będą ich konsekwencje. Niby człowiek chodzi tylko po kaflach i tłucze wrogów, ale jednak jest wokół tego trochę różnych bonusów, więc tak szybko się nie nudzi.


Soldiers in Postmen's uniforms Podoba mi się pomysł na całość i dość zgrabna mechanika. Wszystko jest dobrze przemyślane i ma wdług mnie uzasadnienie "fabularne". Gra raczej oszczędna w środkach, ale dla mnie to raczej na plus, bo można się skupić po prostu na swoich działaniach zamiast na pilnowaniu tysiąca pomniejszych rzeczy. Podoba mi się pomysł na forsowanie barier i budynku. Jest w tym wszystkim emocja. Jako, że mam "wybitne" rzuty (najczęściej, na swoją korzyść rzucam potwornie, ale już za Infantry Guns rzucałam wybornie) to różne "cięzkie" ataki siały spustoszenie. Presja czasu i przewaga w broni i sile budują klimat. Nie mam wielki sukcesów na koncie, więc przede mną jeszcze sporo szlifowania swoich decyzji strategicznych.


Warfighter/ Modern Warfighter zawsze na plus i zawsze z chęcią wyciągam na stół. To jest takie "lajtowe" podejście do tematu wojennego. Bo oczywiście, jest wiele elementów, które determinują rozgrywkę i które pozwalają nam pokierować grą, ale jest też trochę (a nawet sporo) losowości. Mam dodatki (female fighter, K9), więc żongluję sobie trochę swoimi siłami, ale mimo tego czyha na mnie wiele zagrożeń i porażek (niestety!).


O rany jaki wyszedł długi post. A w sumie o samych grach pisałam dość pobieżnie, a pod koniec to już mocno ścięłam treść :) . Całość pisałam na raty. Szacun dla tych co piszą tu co miesiąc :mrgreen:
CezarIXen
Posty: 74
Rejestracja: 09 cze 2014, 10:28
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 306 times
Been thanked: 121 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: CezarIXen »

W lipcu wyjątkowo testowałem wiele nowych gier, więc pierwszy raz mam okazje coś tutaj opisać.

Nowości:
-Kutná Hora 7.8/10- W grę grało mi się wyśmienicie mimo faktu, że parę mechanizmów mi się nie podobało, to gra mnie wciągnęła.

Głowna powód to zmieniający się rynek cen, który jest jak dla mnie genialny, bo by coś kupić, oraz by zarobić zawsze musimy mieć na uwadze, że dowolna akcja nas czy znajomych może go zmienić. Te zmiany rynku wydają się losowe, ale jednak możemy próbować przewidzieć, co inni gracze będą próbowali zrobić i dla mnie to jest dobra zabawa.

Co do negatywów:
- Tak jak analizowanie gdzie postawić kopalnie jest ok, nic specjalnego, ale fakt, że wybór kopalni to praktycznie push your luck trochę psuje pozytywne wrażenia.
- Druga rzecz to punktowanie za budowe. Podstawa budowana ma bardzo fajny mechanizm, że potrzebujemy najpierw nabyć prawa budynku i działkę, by wreszcie postawić budynek (to wszystko oczywiście zależne od zmiennych kosztów), i tutaj nie ma żadnych negatywnych uwag jedynie pozytywne.
Problemem jest punkowanie,oraz fakt, że dostajemy je za symbole, które są przyległe do budynku, bo to wydaje mi się takie nijakie, bo nie masz wpływu, co inni postawią i się okaże, że budynki, które ty potrzebujesz, punktują ledwo co, a reszcie się poszczęściło i późniejsze budynki mają te symbole, które są już na planszy.

Ogólnie planuje grę powtórzyć, bo zrobiła naprawdę dobre wrażenie mimo tych negatywów, bo jednak więcej tutaj zalet niż wad .

- Wielce imponujące budowle - 8.5/10 - Ja po prostu lubię polyomino gry, a połączenie wyścigu do zabytków z ich specjalnymi wymaganiami plus fakt, że kafelki możemy tylko przy drodze lub przy takim samym typie kafelka tworzy ciekawe łamigłówki w trakcie gry. Poziom interakcji jest na sensownym poziomie, poza wyścigiem do monumentów, to kolejność graczy sprawia, że zawsze musimy mieć w tyle głowy, że jeśli jakiś kafelek zostawimy na później to ktoś nam go może podebrać. Fakt, że gra ma bardzo dobrą cenę też kusi, by kupić sobie własny egzemplarz.

- Niezbadana Planeta - 6/10- Kolejne polymino, i choć również się podobało, to w porównaniu z Wielce imponujące budowle nie zrobiło większego wrażenia. Problemem jest, że tutaj interakcji praktycznie nie ma, a tez układnie kafelek jest drugorzędne, bo najważniejsze w te grze jest zwiększanie poziomu torów.

- Szczury z Wistar- 7/10- Po prostu ciekawe euro. Trick, że siła akcji jest zależna jest zależna ile robotników mamy przy polu akcji tworzy ciekawe wybory. Wyścig, by akcjami eksploracji odkryć nowe elementy domu jest nieprzewidywalny, ale tutaj ta akurat losowość mi się podoba. Muszę więcej pograć, by wyrobić są lepszą opinie, ale pierwsze wrażenia pozytywne, choć nie dało tyle emocji co Kutna Hora więc ta gra trochę traci przez to porównanie.

- Wojna w krainie czarów - 7.5/10 - Jestem fanem "Szarlatanów z Pasikurowic", więc nie zdziwi nikogo, że ta gra również się podobała.
Walka, budowa woreczka z żetonami, draft elementów to mechaniki trafiły w moje gusta.
Problemem jest, że to gra długa oraz trochę się ją rozkłada, że mając wybór i tak wybiorę Szarlatanów z
Pasikurowic. Zwłaszcza że chyba mimo wszystko Szarlatani nadal wydają się lepsza gra, nawet nie biorąc pod uwagę czasu gry.

- Kraken: Gra ukrytych tożsamości i buntu na pokładzie - 6.5 - Kolejna ukrytych tożsamości aka Avalon, przyjemna, choć wiadomo trzeba mieć dużą ekipke, która takie gry lubi.

- Hanamikoji - 8- Bardzo dobra gra dwuosobowa, gdzie próbujesz przewidzieć, co przeciwnik zrobi w jakiej kolejności. Gdybym nie miał już Mindbuga, który w mojej kolekcji zapełni tą, kategorie to już bym kupował.

- Shards of infinity - 7.5/10 Deckbuilding w czystej postaci. Dodanie do formuły Star/Hero realms
a) najemników, czy kart, które możesz użyć bez dodawania do tali plus b) oraz zwiększanie poziomu biegłości, który sprawia, że więcej zdolności kart odblokowują się dopiero przy odpowiednim poziomie
sprawia, że gra spodobała się jeszcze bardziej niż Star/Hero realms, które też lubiłem.

Powroty:

- Mindbug 7/10- Dobra gra duelowa z dozą blefu i kombosów, przyjemna.

- Libertalia: Wichry Galecrest- 8/10 - Wieloosobowy gra z blefem i czytanie reszty przeciwników, którą oferuje to w płynnej rozgrywce, coś takiego trzeba docenić, bo takich gier nie ma dużo. Choć gra podchodzi bardziej pod przerywnik między innymi grami, to nadal się broni jako warta zagrania. Jedyne co jest problemem to cena, która jest przesadzona, ale używana lub na jakieś promocji jest warta zakupu.

- Tyrants of the Underdark z (dodatki fanowskie) -9- Deck deckbuilding z area control to połączenie tutaj jakoś działa wyśmienicie. I choć jak akurat nie jestem fanem gier area control, to tutaj mi nie przeszkadza, a nawet się podoba. Dodanie fanowskiej planszy i nowych talli dodaje tej grze, tylko kolejnych rumieńców.

- Everdell - 7/10 - Klasyk, po prostu jest coś relaksującego w tej grze i tyle.

Rozczarowanie miesiące:

Brak rozgrywki w Too many bones
- Grałem już w tą grę dwa razy, raz w 4 osoby a drugi raz 2, i te dwie rozgrywki dały mi tak różne wrażenie, że chciałem sprawdzić to 3 raz, ale jakoś tak wyszło, że graliśmy w coś innego.
Pierwsze rozgrywka na 4 osoby idealnie trafiła w moje gusta, rozwiązanie postaci, rzucanie kostkami umiejętności, dogadywanie planu z resztą graczy, taktycznie poruszanie się na planszy wszystko się ładnie łączyło w ciekawą grę.

Potem grałem w 2 osoby i tych pozytywnych wrażeń z wcześniejsze rozgrywki brakowało. Przy dwóch Gearlokach brakowało głębszego dogadywania strategii, czy ciekawych manewrów na planszy.
Wrażenia są tak odmienne, że muszę 3 raz spróbować, by rozwiać wątpliwości czy gra się podoba.

Werdykt gra miesiąca:
Kutná Hora i Wielce imponujące budowle na równi, choć całkiem inny typ gier, to przy obu bawiłem się wyśmienicie.
Awatar użytkownika
Mrukar
Posty: 365
Rejestracja: 06 cze 2021, 13:48
Has thanked: 303 times
Been thanked: 213 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Mrukar »

Lipiec był skromny, więc typuję pierwszą część Horrified. Kupiłem używkę na wyjazd wakacyjny i udało się zagrać aż trzy razy. Bardzo przyjemna gra rodzinna, która spodobała się w mało grającym towarzystwie. Szkoda, że nie ma oficjalnych dodatków, ale do grania z dzieciakami za jakiś czas będzie jak znalazł.
Awatar użytkownika
Bart Henry
Posty: 1127
Rejestracja: 15 sie 2013, 19:59
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 155 times
Been thanked: 955 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: Bart Henry »

Poprzednie zestawienia: ---------- LIPIEC ----------

Jako wstęp zacytuję sam siebie z wątku poświęconego poprzedniemu miesiącowi.
Bart Henry pisze: 07 lip 2024, 01:15 W lipcu mogę mieć nadzieję na kilka spotkań w większym gronie, w pracy. Jak mówi klasyk: we will say what time will tell.
Udało się. Najlepszy planszówkowo miesiąc od dawna. Zebrała się ekipa w pracy, nie było tygodnia bez planszówki. Aż 52 rozgrywki w 15 gier, solidne 26h nad planszą.

Graficzne podsumowanie bieżącego miesiąca w spoilerze
Spoiler:
Gry, które trafiły na stół w tym miesiącu (gwiazdki w nawiasie to ocena frajdy z rozgrywek):
  • Disney Sorcerer's Arena (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Scape Goat (★★★★★)
    Spoiler:
  • Terrorscape (★★★★★)
    Spoiler:
  • Zoo Vadis (★★☆☆☆)
    Spoiler:
  • El Grande (★★★★★)
    Spoiler:
  • Załoga: Wyprawa w głębiny (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Chinatown (★★★★★)
    Spoiler:
  • Kryptyda (★★★★★)
    Spoiler:
  • Kraken: Gra ukrytych tożsamości i buntu na pokładzie a.k.a. Feed the Kraken (★★★☆☆)
    Spoiler:
  • Bolidy (★★★☆☆)
    Spoiler:
  • Challengers! (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Star Wars: The Deckbuilding Game (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Niepożądani Goście (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Kimono (★★★★☆)
    Spoiler:
  • Kto to zrobił? (★★★★☆)
    Spoiler:
---------- PODSUMOWANIE ----------

👎 Rozczarowanie miesiąca dla gry Zoo Vadis, bo po wielu pozytywnych opiniach miałem duże oczekiwania, stąd zawód jest adekwatnie duży.

💥 Nowość miesiąca dla gry El Grande, bo udało się zagrać tylko raz, ale wrażenia były bardzo dobre.

🏆 Gra miesiąca dla gry Scape Goat bo to niedoceniona, ale niesamowicie dobra gra imprezowo-dedukcyjna, w którą nie da się zagrać tylko raz.


---------- PLANY NA SIERPIEŃ----------

Sierpień zapowiada się urlopowo wśród nowej ekipy, więc mam nadzieję, że uda się przynajmniej utrzymać tendencję spotkań. Chciałbym ograć kilka gier z półki wstydu i sprzedać kilka pułkowników.


PS. To mój post numer 1000 na forum, więc symbolicznie posiedziałem nad nim dłużej. Pijcie ze mno kompot! :)
Spoiler:
Na sprzedaż (Wrocław): Galactic Cruise z dodatkami, Wielka Draka w Małym Mieście z dodatkami, Septima z dodatkiem, Hegemony z dodatkiem i insertem 3D, Barcelona z dodatkiem, Platformer all-in, Harrow County Deluxe, Exoplanets z dodatkami
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 516
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 903 times
Been thanked: 596 times

Re: Gra miesiąca - lipiec 2024

Post autor: kuleczka91 »

Lipiec był dla mnie tak słabym growo miesiącem, że tu za bardzo nie ma co pisać xD

Biały zamek (6 rozgrywek) - Od gry miałam prawie miesiąc przerwy, bo po czasie zaczęła się nudzić i stwierdziłam, że zrobi się trochę przerwy to później znowu z chęcią się wróci do tytułu. Wpadły 2 rozgrywki z siostrą, jedna z nich to moje nowe ustalenie rekordu na 75 pkt, do tej pory się zastanawiam jak przekroczyć magiczne 80 pkt, te 75 to w naszym przypadku również rzadko wynik, raczej częściej okolice 50-65 pkt w rozgrywkach. Kolejne 4 rozgrywki wpadły z moim, bo nie miał okazji poznać tej gry, a byłam ciekawa czy mu się spodoba. No pierwsze 4 rozgrywki nie napawały optymizmem, bo wszystkie wtopił, dopiero w 5 rozgrywce udało mu się wygrać, ale to już było w sierpniu :). Po czasie rozgrywek dla mnie jest za mało kart ogrodów i parę razy w rozgrywkach 2 osobowych zabrakło nam kart 1 poziomu w Zamku, może dodatek coś zmieni. Gra póki co zostaje, czekamy na dodatek. Dokupiłam sobie nawet naklejki w meplu do tej gry :) - 7,5/10.

Canvas (4 rozgrywki) - postanowiliśmy z siostrą znowu odgrzebać grę z regału, bo dawno w to nie graliśmy. Gra jest takim unikatem w kolekcji, bo nie mamy nic podobnego. Ja tam lubię w to zagrać. Wygrałam 3 rozgrywki z 4. Po drodze tu również udało mi się podbić swój wynik na nowy rekord 40 pkt :). Jedyne co trochę wkurza to ograniczenie gry, że jak się ma już 5 kart to niestety trzeba ułożyć już jakiś obraz, a nie zawsze jest on taki jak faktycznie by się chciało, więc tworzy się taki żeby wyszarpać jak najwięcej wąteg - 7/10.

Splendor: Pojedynek (4 rozgrywki) - w tej grze niestety mistrzem nie jestem, siostra jednak zazwyczaj tutaj wygrywa i tym razem wygrała 3 rozgrywki z 4 rozegranych. Moim sukcesem była ta jedna wygrana, bo to była moja pierwsza wygrana odkąd tą grę mamy w kolekcji xD. No ciężko mi się z tą grą bardziej polubić przez to, że mi tak cienko idzie, ale nie zrażam się xD. Na pewno ta wersja Splendoru jest dużo ciekawsza od pierwowzoru. Mega kompaktowa, wkładka w grze przemyślana, bo przewiduje również koszulki, żetony dosyć fajne ciężkie. No ogólnie obcowanie z grą jest całkiem spoko dzięki systemowi pobierania żetonów z planszy i używaniu zwojów. Trzeba bardziej strategicznie kombinować i utrudniać przeciwnikowi możliwości. Osobiście już bym nie wróciła do klasycznego Splendoru - 7,5/10.

Leśne rozdanie + Alpy (3 rozgrywki) - w końcu udało się zagrać z moim w domu, a nie tylko online. Przez większość czasu pocinaliśmy w to na bga. Gra mi się nadal nie znudziła i czekam na kolejne dodatki xD Niestety Alpy nadal nie osłabiły taktyki na Wilki z Jeleniami w rozgrywkach 2 osobowych. Mój wygrał 2 rozgrywki z 3. Przez bga też zazwyczaj ogrywał mnie i siostrę, niestety dobra passa mu się nie skończyła jak widać xD. Nadal mocne 8/10.

Everdell (1 rozgrywka) - już od dawna zagadywałam siostrze, że chciałabym w to znowu zagrać, choć bardziej chciałam z Zimowym Szczytem, ale zagraliśmy w samą podstawkę z ograniczoną talią, z mini dodatkami i fanowskimi kartami, które kiedyś tam zamówiliśmy. Szczerze mówiąc te karty za dużo nie wnoszą do rozgrywki. Ta partia nie za bardzo mi poszła i siostra mnie zjadła dosłownie, bo wynik końcowy był 80 do 56. Mimo wszystko lubię wracać do tej gry, chyba za ten bajkowy klimat i zawsze cieszy oko w czasie rozgrywki - 7,5/10.

Z tego zestawienia żadna z rozgrywek nie była jakaś emocjonująca żebym chciała to okrzyknąć grą miesiąca, ale gdybym miała coś wybrać to byłoby to Leśne rozdanie, bo sprawiło najwięcej frajdy.

Z planów na sierpień, dla mnie same nowości: Barrage Duel, Nucleum: Australia, Inventions, Salton Sea, Papierowe morze. Zobaczymy ile z tego da się spełnić, bo obecnie zaczęliśmy urlop i wzięliśmy w razie czego lżejsze gierki, ale to bardziej w razie W niż z faktycznej chęci grania. W większości przypadków na wyjazdach okazało się, że gry zabraliśmy, a nie mieliśmy czasu nawet w to grać, bo wolimy atrakcje miejscowe :)
ODPOWIEDZ